Chciałbym przedstawić Wykopowiczom historię jaką dziś uraczył mnie mój serdeczny kolega.
Poprosiłem go aby opisał pokrótce całą sprawę i obiecałem, że wrzucę to na wykop.
Razem ze wspólnikiem w sierpniu 2011 założyłem niewielki sklep w Białymstoku. Interes nieźle się rozwinął, ugruntowaliśmy pozycję na rynku, ale - przede wszystkim - mocno ukierunkowaliśmy się na sprzedaż hurtową. Po kilku udanych zamówieniach kontenerowych, postanowiliśmy postawić wszystko na jedną kartę i postarać się o kredyt obrotowy. W banku zażądano, jak to zwykle bywa, sterty dokumentów, a wśród nich zaświadczenia o niezaleganiu w ZUSie i w podatkach. W ZUSie o dziwo problemów nie robili, z racji tego że prowadzimy działalność dopiero rok i przysługują nam ulgi, więc pewnie zdają sobie sprawę, że szkodzić nam na razie im się nie opłaca. Wizyta w urzędzie skarbowym przekonała mnie definitywnie jednak, że skarbowe państwo w państwie to nie mit, i że niszczenie przedsiębiorczości wśród ludzi jest wciąż głównym priorytetem skarbówki. Zawsze płaciliśmy podatki terminowo, a w szczególności VAT. Deklaracja vatowska za czerwiec, opiewająca na kwotę ponad tysiąca złotych została złożona jeszcze przed terminem, a mianowicie 23 lipca. Tego samego dnia kontrahent dosłał nam zaległą fakturę z którą spóźniał się prawie miesiąc i wypisana została korekta deklaracji VAT na kwotę 541 zł, która została od razu opłacona, a którą księgowa wysłała do urzędu skarbowego 26 lipca listem poleconym za potwierdzeniem odbioru. W dniu dzisiejszym, czyli 30 sierpnia, stojąc przy okienku z napisem "Zaświadczenia", dowiedziałem się że w mojej sprawie wisi tytuł wykonawczy i zaległością zajmuje się komornik. Nie miałem pojęcia o jaką zaległość chodzi, więc postanowiłem pojechać do księgowej, wziąć wszystkie dokumenty i przyjechać do urzędu ze wszelkimi możliwymi dowodami. Wśród nich było także potwierdzenie wysłania listu poleconego wraz z adnotacją dlaczego nastąpiło spóźnienie. Sprawa szybko się wyjaśniła - w urzędzie po prostu zgubiono korektę deklaracji.
U komornika dowiedziałem się jednak że sprawy nie można zamknąć bo już trafiłem do BIKu jako dłużnik i nie zostanie mi ten status zdjęty przez następne pół roku. Z kredytu wszyły nici, a dwaj najpoważniejsi klienci hurtowi zrezygnowali z zakupów u nas.
Komentarze (48)
najlepsze
Tekst jest faktycznie z innej bajki: komornik, brak wezwania, terminy. Ale mam inną opowieść: księgowa rozliczała pity pracowników. Jeden z pitów zaginął w akcji w urzędzie skarbowym. Pech, że pracownik ma urząd oddalony 300 km od miejsca pracy. Urząd skarbowy wezwał naszego pracownika do wyjaśnienia. Nie minął jeszcze termin na odpowiedź już wezwał ponownie. Poprosiliśmy księgową o
@Sliwa:
A mnie wezwali jakiś czas temu, ale miałem pieczątkę na kopii, że deklaracja złożona była. Kobieta w US prędzej była skłonna uwierzyć, że podrobiłem pieczęć niż, że zgubili deklarację :) Mieli mnie jeszcze wzywać ale chyba znaleźli zgubę :))))
Ale idźmy dalej z tą ściemą, załóżmy, że dosłanie przez kontrahenta
Ciekawe ile takich wymyślonych historyjek trafia na wykop. Ciekawe czy ktoś teraz weźmie sobie wszystkie powyższe uwagi do serca i kolejna historyjka będzie już bez takich rażących błędów... Jeżeli jednak rzeczywiście masz kolegę, który Ci to opowiedział to przestań się z nim zadawać.
Gdybym nie miał tej kopii dorypali by mi mandat - wyszło na to że zgubili dokumenty i chcieli mi jeszcze za to nałożyć karę... Ale się im nie udało.
Generalnie moja rada jest
Życzę miłego dnia.