Podręczniki są tanie, podatki fajne, a Polska to zielona wyspa. Niestety, jak ludzie pozwalają sobie wmawiać kłamstwa, to kłamcy przestają mieć jakiekolwiek zahamowania.
@abc1112: To nie jest wmawianie, to manipulacja, indoktrynacja, to powinno być karane, ale kto ma karać skoro to sprawca rozdaje karty, może kiedyś ludzie się obudzą.
To jest problem, który przy okazji cen podręczników jak i epodręczników jest pomijany. Ich jakoś jest żenująca, wręcz obraźliwa. Treść jak i wykonanie zupełnie nie przystaje do XXI wieku.
@abc1112: on chyba przez "lepsza edukacje" rozumie fakt, ze byle debil moze miec mature i przebrnac przez studia, bo 30 lat temu poziom byl taki, ze nieglupiej osobie bylo ciezko przejsc przez technikum
Bardzo proste rozwiązanie tego problemu nazywa się ksero, jakby wszyscy rodzice byli solidarni i zamiast kupować książki, kserowali je to wydawnictwa obniżyły by ceny do poziomu, przy którym się kserować nie opłaca.
Podręczniki mogą kosztować tyle samo co teraz, ważne, by nie zmieniały się z roku na rok! Niech mi nikt nie mówi że co roku poziom wiedzy ludzkości zmienia się tak że trzeba wydawać nowy podręcznik do biologii dla gimnazjum.
@Ratll: Szkoła ma uczyć uczenia się z Wikipedii? Zawiera mnóstwo błędów w artykułach o historii, a treści matematyczne, fizyczne czy chemiczne są napisane językiem niezrozumiałym dla uczniów gimnazjów a nawet liceów. W tym jest bardzo dużo dokładnych informacji, jakach uczeń nie musi się uczyć. Wbrew pozorom nie jest tak łatwo znaleźć dobre materiały do nauki w internecie. Bo nie zapominaj, że trzeba także wybrać te wartościowe i odrzucić śmieci.
@Ratll: Spróbuj nie jeść. Umrzesz lub zostaniesz zabrany do szpitala i nakarmiony siłą. Tak samo można poszukać szkoły, gdzie nauczyciele nie używają podręczników... ups przecież to bez sensu tak samo jak niejedzenie.
A jak inaczej nazwać książkę do rosyjskiego, która ma kilkadziesiąt stron, format chyba minimalnie mniejszy od A4 i kosztuje z 35zł? I oczywiście trzeba kupić nową, bo szkoła nie może korzystać x lat z tego samego podręcznika, nie mówiąc już o tym, co dzieje się z podręcznikami do angielskiego, co rok nowe...
@lays: Chyba Вот и мы, według jakiejś księgarni 96 stron, ale książka cieniutka, ejszcze A4, szybko się niszczy i po kupnie za 30+zł trzeba sprzedawać po 10 :<
Wszystko przez coroczną już praktykę zmieniania podstawy programowej. Nauczyciele się gubią, rodzice się gubią, dzieciaki się gubią. A wydawcy trzepią kasę za to, że w podręczniku do języka polskiego wiersz nie będzie na stronie 55 a na stronie 78,a na okładce wielki napis "NOWE WYDANIE". Z czasów licealnych wspominam bardzo dobrze j. niemiecki jeśli chodzi o podręczniki- od x lat pani używała tych samych Alles klar, gdzie podręcznik z ćwiczeniami kosztował 20
A wystarczyłoby zrobić normalny podręcznik z samym tekstem i ewentualnie rysunkami pomocniczymi, a nie kolorowe dziadostwo na papierze kredowym w twardej, lakierowanej obwolucie. Za czasów mojej podstawówki mieliśmy zwykłe czarno-białe książki, a nie pełne wodotrysków wydania wyglądające jak książeczka do zabawy dla dwulatka.
@kasiknocheinmal: różnica jest raczej w tym, że nikt nie kupuje 10-20 książek na raz, co roku, w okresie gdzie trzeba kupić wiele innych rzeczy (zeszyty, przybory, często jakieś ubrania)
@kasiknocheinmal: Ty nie znasz, ale ja znam sporo takich osób. Sam co jakiś czas kupuję sobie jakąś książkę, bo wydatek 20-50zł za książkę nie jest jak dla mnie duży. Ale nawet jeśli znajdę cykl, który mi się bardzo podoba (świetne wydanie książek, które wiem, że nie będą tylko leżeć na półkach i się kurzyć), to i tak nie kupię 10 na raz, bo to zbyt duży wydatek.
Z moich lat młodości. Prosty przykład - zestaw podręczników do Angielskiego, chyba z 180zł, niestety babka wymagała. Kupiłem sobie PONSa zestaw za 30 i książkę za 35 która nie jest podręcznikiem = nauczyłem się 10x więcej sam w domu.
Tak edukacja jest coraz lepsza! Mamy dużo mniej naukowców, a bezrobocie wzrasta szybciej w klasie "wyedukowanej" niżeli w klasie ludzi bez wykształcenia.
Jedyne rozwiązanie to znacjonalizować podręczniki które mają więcej niż 15 lat! Ustawowo stwierdzić, że każdy może brać z nich treści na darmowej licencji.
Niech ministerstwo zapłaci dla studenta (umowa o dzieło) żeby z tych podręczników złożył jeden zgodny z programem. Potem wydać go za darmo w internecie i niech prywatne drukarnie go drukują i sprzedają (za jakie ceny chcą).
Oczywiście jak jakiś wydawca będzie chciał zrobić swoją wersje to droga wolna.
"Efekt coraz lepszej edukacji w Polsce wynika również z tego, że są coraz lepsze podręczniki, bo jest konkurencja między wydawcami. Więc chcemy, żeby tak jak do tej pory, nadal była konkurencja między wydawcami, czy to w wersji papierowej czy elektronicznej " .....zabijcie mnie!
"Coraz lepsze podręczniki"?! Podręcznik do historii mojej kuzynki (I kl. gimn.): jakieś 60% podręcznika to obrazki i rysunki. Już od podstawówki (dawno to było) słyszałam jak ważne są
@nel_rawlison: I czego dowodzi duża liczba obrazków? Jak dla mnie, to dowodzi, że książka jest ładnie wydana. Poza tym, schemat może często powiedzieć więcej, niż 2 strony bitego tekstu. Coraz mniejsza podstawa programowa to wina ministerstwa, a nie autorów książek. Twój przykład również jest nietrafiony, bo historii nie da się uczyć inaczej niż na pamięć. Analizowanie źródeł historycznych jest w programie rozszerzonym, ale poza historia nie uczy żadnych umiejętności.
@matips: Nawet nie pomyślałam o rezygnacji z podręczników w szkołach ani o jakimś monopolu dla państwa na cokolwiek. Po prostu w zderzeniu z szarą wrześniową rzeczywistością wielu ludziom nóż się w kieszeni otwiera.
@editplus: jeżeli kupisz czytnik z pomocy za państwowe to dzieci nie będą dbały bo za darmo. Zresztą jeżeli byłaby taka akcja to cena czytnika nagle pójdzie +200%. Dajmy wybór, e-book, podręczniki, kto co chce, nic na siłe, ceny pójdą w dół
Kiedyś jedna książka miała możliwość uczyć przez ładnych kilka lat kolejne roczniki. Po zakończonym roku nauczyciel oceniał stan książki, i książka mogła zostać sprzedana młodszym. Kolejne wydania były poprawiane, tak więc można przyjąć że książki nie miały błędów. Teraz co roku do każdego przedmiotu wydawana jest nowa książka, jej okres życia trwa tylko rok. Książki są pisane na kolanie, poważne byki w zadaniach to nie rzadkość. Ja tego nie rozumiem. Dla 12latka
W sumie facet ma rację. Podręczniki nie są jakoś specjalnie droższe czy tańsze niż zwyczajne książki. Problem polega na tym, że raz do roku trzeba kupić ich dużo i na raz. Niech ktoś pójdzie do księgarni i kupi np. komplet najbardziej znanych książek Sapkowskiego (Saga Wiedźmińska + Opowiadania + Trylogia Husycka) też wyjdzie kilkaset PLN.
Jest jeszcze druga solidarna opcja, można kupować książki poprzez program partnerski i trochę zaoszczędzić, dla przykładu spodrecznikowani.pl to oferują.
@paxton: paxton: Przeciez to dziala od dawna, za moich czasow szkolnych podreczniki do nauki jezykow kupowalo sie na zasadzie zapisania sie u nauczycielki, ktora zamawiala np. 25/50/100 sztuk (zaleznie od tego ile bylo klas) - wychodzilo taniej niz w ksiegarni.
A czy ministerstwo nie mogło by opłacić napisania podręczników, które by były udostępnione na otwartej licencji, i każdy mógłby je drukować? Tak jak klasyczne lektury - są lepsze wydania, tańsze (np. słynny greg) albo można sobie znaleźć w Internecie.
Kiedyś podręczniki były używane kilka lat, tak więc jeśli w rodzinie było rodzeństwo to w spokoju mogli z książek korzystać. przyszły teraz takie czasy ze wychowawcy dostają propozycje od wydawcy ( ponoć dostają wycieczki , sprzęt agd, rtv) żeby korzystali z ich książek, co przenosi się niestety na dzieci a właściwie ich rodziców, którzy muszą słono za to płacić!
@alexo: mało tego że były używane, były normalne giełdy w szkołach robione i kto chciał to zostawiał stare podręczniki z napisaną ceną ołówkiem za ile chce sprzedać.. w ten sposób komplet używanych podręczników można było kupić co najmniej 50% taniej niż nowy. i to była norma, standard. i założę się że połowa podręczników z moich czasów spokojnie wystarczyłaby w dzisiejszych.
podstawa programowa się niby zmienia, ale co się ma zmieniać? literatura
@Kargaroth: Giełdy w szkołach wciąż działają. Na całe szczęście nie zmieniają podstawy co roku, więc od rok starszych uczniów jeszcze można kupić dobre książki.
Stały argument wydawców. Jeden z naszych pracowników był kiedyś na EduCampie, gdzie miał (nie)przyjemność rozmawiać z przedstawicielami pewnego wydawnictwa, które idąc z duchem czasu zdecydowało się na umieszczenie części materiałów edukacyjnych z języka obcego w formie aplikacji webowej.
Dostęp do tej aplikacji był możliwy za pomocą kodu, który był unikalny dla podręcznika i dawał dostęp do platformy przez rok. Nie było zatem mowy o przekazaniu konta przy odsprzedaży podręcznika. Korzystanie z jednego
@futurehost: Ja myślę, że w porozumieniu cenowym wydawców uczestniczyli masoni i cykliści. To wcale nie jest tak, że koszt wydania książki jest wysoki - to specjalne zabiegi i oszustwa wydawnictwa utrzymają ceny podręczników na tak wysokim poziomie! Wolny rynek tu nie działa.
Mam takie pytanie - czy książka wraz z platformą stała się popularna? Może jakiś tytuł? Jeśli nie, to zadziałały zdrowe mechanizmy konkrecji.
@matips: Trudno jest nam powiedzieć, gdyż nikt z naszej firmy nie siedzi w branży wydawniczej, a sam pracownik już dawno zapomniał, jaki był tytuł tego podręcznika.
A z tym porozumieniem cenowym to rzeczywiście możesz mieć rację.
Podręczniki szkolne powinny zawierać co najwyżej 5% stawkę podatku VAT. Zaraz ignoranci z kręgów rządowych( czytaj PO) się odezwą iż tak nie może być, bo prawo unijne na to nie pozwala, co jest kompletną bzdurą, czego przykładem jest Wielka Brytania. Co do rządowych refundacji za podręczniki szkolne dla najbiedniejszych, w wielu przypadkach nie pokryją wydatków związanych z zakupem podręczników szkolnych. Po podwyższeniu podatku VAT do 22% książki zdrożały średnio o 20 %.
Komentarze (135)
najlepsze
Ta wypowiedź to już absolutne kuriozum.
To jest problem, który przy okazji cen podręczników jak i epodręczników jest pomijany. Ich jakoś jest żenująca, wręcz obraźliwa. Treść jak i wykonanie zupełnie nie przystaje do XXI wieku.
Wrzucać na
Mhm, i dlatego nikt nie musi odkładać, żeby jakąś kupić. Ci, którzy te książki mają z reguły kupują je kosztem innych rzeczy.
Tak edukacja jest coraz lepsza! Mamy dużo mniej naukowców, a bezrobocie wzrasta szybciej w klasie "wyedukowanej" niżeli w klasie ludzi bez wykształcenia.
Niech ministerstwo zapłaci dla studenta (umowa o dzieło) żeby z tych podręczników złożył jeden zgodny z programem. Potem wydać go za darmo w internecie i niech prywatne drukarnie go drukują i sprzedają (za jakie ceny chcą).
Oczywiście jak jakiś wydawca będzie chciał zrobić swoją wersje to droga wolna.
"Coraz lepsze podręczniki"?! Podręcznik do historii mojej kuzynki (I kl. gimn.): jakieś 60% podręcznika to obrazki i rysunki. Już od podstawówki (dawno to było) słyszałam jak ważne są
Załóżmy że ogłoszono przetarg na e-czytniki. 200 zł każdy.
Wychodzi na to, że można błoby kupić co roku 640.000 czytników dla dzieci tylko z kasy dla najuboższych.
Książki kilkaset zł - czytnik 200 zł. Szkoda słów
A czy ministerstwo nie mogło by opłacić napisania podręczników, które by były udostępnione na otwartej licencji, i każdy mógłby je drukować? Tak jak klasyczne lektury - są lepsze wydania, tańsze (np. słynny greg) albo można sobie znaleźć w Internecie.
http://www.amazon.com/s/ref=lp_465600_nr_n_3?rh=n%3A283155%2Cn%3A!2349030011%2Cn%3A465600%2Cn%3A468224&bbn=465600&ie=UTF8&qid=1345723205&rnid=465600
A jezeli chodzi o podreczniki akademickie czy inne mocno specjalistyczne to nikt nie jest specjalnie zdziwiony jak trzeba zaplacic 500 $ za ksiazke
Chyba właśnie z epodręcznikami przygotowanymi przez ministerstwo tak będzie.
podstawa programowa się niby zmienia, ale co się ma zmieniać? literatura
Dostęp do tej aplikacji był możliwy za pomocą kodu, który był unikalny dla podręcznika i dawał dostęp do platformy przez rok. Nie było zatem mowy o przekazaniu konta przy odsprzedaży podręcznika. Korzystanie z jednego
Mam takie pytanie - czy książka wraz z platformą stała się popularna? Może jakiś tytuł? Jeśli nie, to zadziałały zdrowe mechanizmy konkrecji.
A z tym porozumieniem cenowym to rzeczywiście możesz mieć rację.