Śmiertelnie niebezpieczne rodzenie dzieci
![Śmiertelnie niebezpieczne rodzenie dzieci](https://wykop.pl/cdn/c3397993/link_LVpNuRspmYWaXbPVUWKeBTbXAjOZvTnY,w300h194.jpg)
Kobieta w ciąży jedną nogą do grobu dążu - przestrzegało stare gaskońskie przysłowie. Do połowy XIX wieku ryzyko śmierci przy porodzie było równie duże jak na polu bitwy pod Grunwaldem i zagrażało tak samo chłopce i królowej.
- #
- #
- #
- #
- 53
Komentarze (53)
najlepsze
Zobaczymy czy ktoś jeszcze będzie zainteresowany, a wstępnie idę już pogrzebać w książkach ;) Boję się tylko, że za bardzo się zakopię, bo na półce stoi też kusząca Historia Medycyny.
Jak zrozumiał, ze to przez "przenoszenie cząstek ze zwłok" to dzięki niemu pojawił się obowiązek mycia rąk przed każdym badaniem.
Lekarze jak to aroganccy lekarze w większości mieli jego pomysł za idiotyczny, ale
Na trop powoli naprowadziło go zresztą porównanie jego oddziału z oddziałem położniczym, na ktorym porodu odbierały położne, nie lekarze.
Właśnie te rodzące zgodnie z naturą, w wiejskich chatynkach były mniej narażone na śmierć podczas porodu niż te kobiety, które rodziły w szpitalach :P
(nie, nie jestem zwolenniczką odcięcia od osiągnięć medycyny, tylko to akurat jest fakt)
Oczywiście, że tak, tego w żadnym wypadku nie neguję. Odnoszę się tylko do czasów, o których jest mowa w artykule- w takich wypadkach wtedy ratunku i tak nie było, więc różnicy między szpitalem a domem nie było żadnej. Poza tą, że na oddziałach położniczych szalały zakażenia, a w domu nie.
Dzisiaj jasne, że sytuacja wygląda "trochę" inaczej - ryzyko komplikacji jest mniejsze, czuwający nad wcześniakiem neonatolog zwiększy mu szanse przeżycia
W szkole rodzenia, w której byłem z żoną na kilku zajęciach, towarzysko, spodobało mi się, że prowadząca powiedziała jak należy postrzegać towarzyszenie przy porodzie.
To znaczy, że rodząca może chcieć być z kimkolwiek, kto doda jej odwagi. Nie musi to być mąż, może być przyjaciółka. Po prostu żeby ktoś był, jeśli ona sobie tego życzy, bo to wówczas pomaga, a nie przeszkadza. A najfajniej, jeśli przyjacielem jest mąż, nieprawdaż? U
Chyba właśnie w "Stuleciu chirurgów" czytałem, że im więcej plam zakrzepłej krwi i ropy nosił chirurg na swoim fartuchu, tym większy miał prestiż.
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora