Wpis z mikrobloga

Pochłonąłem całe Hanamonogatari w jeden wieczór.

Podobnie jak @Woozie321 nie miałem żadnych oczekiwań, bo nie za bardzo przypadła mi Suruga przedstawiona w Bakemonogatari - co to, lesbijka z zapędami na sadystkę? Jednak, dzisiaj chciałem obejrzeć coś ciekawego i wiedziałem, że gdy zajrzę do serii Monogatari, pewnie się nie rozczaruję.

Hanamonogatari było ostatnią częścią serii wydanej do dziś, która była przede mną. Wiedziałem, że będzie mi brakować takich wieczorków na kanapie przed telewizorem, które sobie przez ostatnie dwa miesiące organizowałem co parę dni. Każda z części, zarówno Bakemonogatari, Nisemonogatari, Nekomonogatari czy Monogatari Second Season pozwalała mi się uśmiechnąć, roześmiać, wciągnąć w klimat i jeszcze bardziej rozwinąć charaktery postaci.

Właśnie dlatego dziś - po raz ostatni do Nowego Roku - mój wybór padł na przygody haremu Araragiego.

Hanamonogatari opowiada historię byłej koszykarki, członkini Valhalla Duo (wraz z Senjougaharą) - Surugi Kanbaru oraz jej arcywrogini z czasów, kiedy była koszykarką wysokiego poziomu - Rouki Numachi. Pierwsze parę minut historii już dało mi do zrozumienia z czym dzisiaj wieczorem będę się mierzył - z rozkminą. A że nie ukrywam swojego zafascynowania rozkminami, to złapałem się prawą ręką oparcia łóżka, podniosłem lewą dłoń zaciśniętą w pięść pionowo w układzie odniesienia do głowy czy tam ust, na wysokość jakiś 20cm niżej niż podbródek, zacisnąłem zęby, po czym wycedziłem przez nie "It's gonna be good!".

A kiedy doszedłem do monologu historii Rouki, byłem już całkowicie kupiony. Hanamonogatari to nie jest historia taka jak Karen Bee (które nie ukrywam, że bardzo mi podeszło), nie ma tam żadnych szczoteczek do zębów, zarumienionej siostry ani nieszczęsnych wpadek. Za to jest... samotność. Dialog Numachi z Surugą to właściwie próba skonfrontowania się Kanbaru z samą sobą, głównie rozmyślania na temat słuszności swoich przekonań, swojego wnętrza. Symboliczny bieg w czwartym odcinku to nie było tylko sprawdzenie sprawności nóg, a i próba ucieczki od swoich myśli, oczyszczenia swojego umysłu. Tak jak Forest Gump. Zaczęła biec... By biec.

Woozie narzekał na brak Araragiego. Faktycznie, gdyby rozpatrywać tę historię w kontekście serii, całej obsady było brak. Jednak Araragi pojawił się - zjawił się w kluczowym momencie. Ocieplił odcinek, wprowadził Surugę w tunel nieskończonych myśli (dosłownie i w przenośni), po czym pomógł jej sobie z tym radzić i z tego tunelu wyjść (znowu dosłownie i w przenośni).

Wady? Początek. Wiele historii w Monogatari miało wolny początek, a jednak potem udało się to wszystko nadrobić. Nie inaczej w tym przypadku, na pewno ta historia wskoczyła do mojego top 3, a może nawet i na pierwsze miejsce? Chociaż, fakt faktem, Senjougahara End było niesamowicie udane, a Karen Bee roześmiało mnie bardziej niż większość drugiego sezonu razem wzięta.

Czy poleciłbym innym? Nie wszystkim. Będę to anime ukrywał jako mój własny kącik radości. Rozkminę, której dzisiaj potrzebowałem, mistrzowskie dialogi, ciekawe monologi animowane jeszcze ciekawiej niż w Shinobu Time, jednak zdaję sobie sprawę, że nie każdemu musi się spodobać. Jeżeli nastawiacie się na żarty, będą tylko we fragmentach z Araragim. Jeśli nastawiacie się na wincest, nie tym razem. Jeśli nastawiacie się na Kaikiego... Właściwie to Kaiki tu jest. Właściwie to co on tu robi? Zresztą od początku wydawało mi się, że to bardziej wygląda na historię wyciętą z drugiego sezonu. ;)

Gratulacje Shaft! Przekonaliście mnie do Surugi. Przekonaliście mnie, że Monogatari może mieć wiele przeróżnych oblicz i wszystkie dobre. Moje ciało jest dzisiaj usatysfakcjonowane. I czym ja sobie teraz zapełnię tę lukę w sercu przez ponad 2 miesiące...

#anime #monogatari #hanamonogatari #muzykazanime Z racji tego, że mam tylko dwóch obserwujących, to polecam też obserwowanie #joookubpoleca :P
j.....b - Pochłonąłem całe Hanamonogatari w jeden wieczór.



Podobnie jak @Woozie321...
  • 3
  • Odpowiedz
@joookub:

Woozie narzekał na brak Araragiego. [...]


Napisałem, że prawie go nie było, a następnie wyjaśniłem, że był to skrót myślowy i miałem na myśli jego brak w roli narratora i zepchnęcie go do roli ważnej postaci drugoplanowej. Moim zdaniem zabiło to te pięć odcinków. Wystarczyło, że to Araragi gadał i było zdecydowanie ciekawiej.

Niestety, nie mam dziś siły na jakąkolwiek dyskusję i nie będę odpisywał na resztę wpisu. Może później.
  • Odpowiedz