Wpis z mikrobloga

Potrzebuję dane naukowe dotyczące tłuszczów zwierzęcych, mięsa i generalnie jedzenia pochodzenia zwierzęcego które pokazują ich dobry wpływ na organizm, lub takich pokazujących braki w diecie wegetariańskiej.

Jeżeli ktoś chce wiedzieć po co mi to, zapraszam do lektury.

Moja siostra jest wegetarianką po dietetyce promującą aktywny tryb życia. Zawsze każda moja uwaga na temat jedzenia mięsa ścierała się z wrogim atakiem z jej strony, jakbym krytykował jej Boga czy coś. 1/3 życia poświęca na zgłębianie tajników weganizmu, 1/3 na ćwiczenia, 1/3 na sen.

Trudno, ma swoje życie, skoro wybrała taką ścieżkę to kim jestem, żeby to negować. Pewnie wyjdzie jej to na zdrowie.

Problem zaczął się jednak kiedy przechrzciła na wegetarianizm również moją matkę. Na prawilnej diecie pozostałem w domu sam wraz z moją 12 letnią siostrą. Do czasu.

Ania (ta 12 letnia) przechodziła codzienną indoktrynację. Kiedy jadła chleb z masłem od razu atmosfera w kuchni stawała się wyczuwalnie cięższa. Moja siora rzucała co róż wrogie spojrzenia na kanapkę, jak gdyby ta w każdej chwili mogła zaatakować niczego nie świadomych mięsożerców.

-Może wolisz chleb z olejem? - zagadywała jak zawsze. Jej życzliwy ton podszyty był stanowczością niemieckiego oficera zapraszającego pod prysznice.

-Nie, wolę masło

-Wiesz, olej jest dla ciebie dużo lepszy - kontynuowała temat do czasu uzyskania satysfakcjonującej odpowiedzi - tłuszcz zwierzęcy wywołuje miażdżycę i wiele innych chorób, roślinny wręcz przeciwnie

-Nooo... - widziałem wahanie w oczach Ani. Życzliwa i uczynna duszyczka nie była przyzwyczajona do odmawiania - dobra, może jutro do szkoły wezmę z olejem

-Świetnie, wyjdzie ci to na zdrowie

Schemat ten powtarzał się praktycznie za każdym razem, kiedy Ania jadła coś "niekoszernego" w obecności siory. Codzienne pranie mózgu, podtrzymywane autorytetem matki która przytakiwała na wszystko (w końcu córeczka 3 lata uczyła się co jeść a czego nie) poskutkowały poddaniem się i przejściem Ani na wegetarianizm. Kiedy negowałem tą decyzje usłyszałem od matki, że Ania zrobiła to z własnej, nieprzymuszonej woli, ma prawo decydować o własnym jadłospisie itp. Jasne :) Przez kilka lat przedstawiały jej do spółki wszystko co pochodzenia zwierzęcego jako zabójczą substancje, na którą odtrutką są rośliny. Dzieciom da się wmówić większe bajki.

Pal licho drastyczne obniżenie się jakości moich obiadów - dostaję to samo co reszta domu, tylko, że z wkrojoną kiełbasą. Nie pamiętam już smaku zrazów, albo gulaszu.

Potrzebny mi jest jednak oręż do walki o Anie. Potrzebuję jak najwięcej danych naukowych obalających tezę, że zwierzęce = choroby i zło, a roślinne = zdrowie, szczęście i dobrobyt.

Pomóżcie mi z dobrego serca, lub przekonajcie, że nie mam powodów do obaw o siostrę.

#kiciochpyta #problemyrodzinne #dieta #wegetarianizm
  • 30
@NieLubieZiemniakow: W zasadzie nie ma problemu z wegetrianizmem. Jeśli nie jest się jakimś wojującym co to zaczyna mięsożercom zabijać naszych miejszych braci. Problemem może być tylko dostarczenie odpowiedniej ilości aminokwasów, które trzeba suplementować bo w diecie "bezmięsnej" wszystkiego co potrzeba do prawidłowego rozwoju nie dostarczysz.
@NieLubieZiemniakow: nie jem mięsa od dziecka i ze smutkiem powiem Ci jedno: Twoja siostra jest najwyraźniej #!$%@?ęta. Niejedzenie mięsa (jakoś mnie odstręcza termin "wegetarianizm") to nie jest coś, co można wybrać. To jest coś, z czym się rodzisz. Mnie sama koncepcja, że można jeść mięso - jakiekolwiek - po prostu obrzydza, dla mnie nie ma różnicy między jedzeniem mięsa ludzkiego, a jakiegokolwiek innego. Jeszcze rozumiem, jeśli ktoś po prostu nie je
@Jofiel: suplementowanie aminokwasów w diecie wegetariańskiej? Lol.

@NieLubieZiemniakow

Pal licho drastyczne obniżenie się jakości moich obiadów - dostaję to samo co reszta domu, tylko, że z wkrojoną kiełbasą. Nie pamiętam już smaku zrazów, albo gulaszu.


really? To może zacznij sobie sam gotować? Czy siostra Ci zabrania?
@NieLubieZiemniakow: a, i przekaż siostrze, że jak się krowie nie ściągnie mleka, to ono skiśnie, a krowa weźmie i umrze. Bo mam wrażenie, że może nie być tego świadoma. Więc tak w zasadzie, to ona chce mordować krowy, kiedy namawia do niejedzenia masła.

@Jofiel: Dzięki, czyli nie mam się czym martwić. Na pewno dużo trudniej dostarczyć organizmowi wszystko co potrzebne po usunięciu mięsa, ale czegoś chyba uczą na tej dietetyce.

@Goryptic: Twoi rodzice jedzą je normalnie? Myślę że powodów do zmiany diety może być wiele - oszczędzanie zwierząt, czy zdrowsze życie. Niestety jak to mówią "nadgorliwość gorsza od faszymu". Kiedy jedzenie dla życia zmienia się w życie dla jedzenia to z pewnością coś
@Goryptic: bo mleko powinien pić cielak a nie my :P

@NieLubieZiemniakow: ja ostatnio czytałam, że jajka powinno się jeść, są zdrowę i są dobrym źródłem białka, i dopóki jesz poniżej 10 tygodniowo to spoko. Dla mnie też masło wygrywa, ale ja w ogóle za dużo tłuszczu nie mogę, więc mało go jem ;) Ale powinieneś spróbować kiedyś białej bułeczki skropionej oliwą z oliwek, na to biały serek (jakiś Bieluch czy
@ziemniaczana_krolewna: właśnie słyszałem coś podobnego, a jakiś profesor w radio mówił nawet, że można je jeść praktycznie bez ograniczeń. Niestety wydaje mi się że temat zdrowego żywienia jest idealny do robienia kariery poprzez negowanie poprzednich ustaleń i ciężko znaleźć naprawdę rzetelne informacje w tym temacie.

Przyrządze sobie kolacje według twojego przepisu, czekaj na feedback :) ale masło ma wszelkie potrzebne do chleba właściwości - ciało stałe które można rozsmarowywać, nadające nawet
@NieLubieZiemniakow: ale wiesz, że @Goryptic sobie robił jaja z tego jaja :D?

Krowa ma mleko tylko i wyłącznie dlatego, że się ocieliła i to mleko jest przeznaczone dla jej cielaka a nie dla ludzi. Cielaka odbiera się matce po urodzeniu żeby było można zabrać mleko.

Tak to mniej więcej działa.

Ten argument jest mniej więcej tak głupi jak ten, że po kilku razach oddawania krwi trzeba to już robić do końca
Ten argument jest mniej więcej tak głupi jak ten, że po kilku razach oddawania krwi trzeba to już robić do końca życia bo jak nie to organizm produkuje jej za dużo.


@Nutaharion: czo to ( ͡° ͜ʖ ͡°)

dopóki jesz poniżej 10 tygodniowo to spoko


@ziemniaczana_krolewna: myślałam, że powiesz dziennie. Limit 10 tygodniowo to mit, jajek możesz jeść dziennie a i sześć jak masz chęć, ale
@matra: biała bułka to jest dobre wspomnienie, teraz to jem tylko chleb razowy żytni ;_;

a co do tych jajek, to takie info zostało mi sprzedane przez mameue, która ogląda mnóstwo programów o zdrowym żywieniu, nie traktuję tego jak jakąś super prawdę :D Kiedyś krążył mit, że zdrowo jest do 4 tygodniowo bo cośtam cholesterol