Wpis z mikrobloga

1269 - 1 = 1268

The Wolf Among Us

tl;dr


Dobrze wiemy, że nie wszystko w życiu kończy się happy-endem, tak jak to bywa w bajkach. Co prawda, znamy też mroczniejsze opowieści do poduszki, ale dzieci przeważnie są karmione historyjkami o urodziwym księciu oraz pięknej i skromnej księżniczce, którzy zostają połączeni przez los na całe swoje spokojne życie. A gdyby w tej banalnej historyjce kandydat do tronu był niezaspokojonym bawidamkiem, a księżniczka ćpałaby tablety nasenne prawie na umór? Pozwólcie, że opowiem wam zatem historię… ale nie o nich. Chociaż… nie, naszym głównym bohaterem będzie wilk…

Może powinienem pisać o nim Wilk, bo tak nasz główny bohater nazywa się w naszym świecie. Bigby Wolf ma dość poważną rolę do odgrywania w Fabletown – ale może zacznę od początku. Wyobraźmy sobie obecny świat, gdzie do Nowego Jorku trafiają postacie z baśniowego świata: oprócz Śnieżki czy Pięknej wraz z Bestią mamy również trolle, żaby czy znane z koszmarów potwory. Ci, którzy wyglądają jeszcze w miarę ludzko mają lepszy start – nie potrzebują kosztownych czarów, by przybrać postać pozwalającą im na koegzystencję w nowym miejscu. Co jeśli jednak nie stać nas na taki kamuflaż? Za miastem powstaje Farma, gdzie nietypowo wyglądający bohaterowie muszą zamieszkać. Mimo że jest to dość zrozumiałe, tamtejsze warunki mieszkaniowe nie należą do najlepszych i każdy zrobi wszystko, by tylko tam nie trafić. A jeszcze przecież trzeba jeść, mieć gdzie spać… dla niektórych prawdziwe życie dalekie jest od bajki.

Postać, której losami będziemy się bawić, jest szeryfem tej społeczności – gdziekolwiek dzieje się coś, co może doprowadzić do konfliktów bądź ujawnienia tożsamości naszych magicznych współtowarzyszy na wygnaniu, tam powinien zjawić się Bigby (Big Bad, kojarzycie?). Większość pamięta jego „gorsze” dni, gdy polował na Czerwonego Kapturka czy zdmuchnął domek trzech świnek – możemy to wykorzystać i grać nieugiętego, potrafiącego nastraszyć gliniarza i osiągnąć nasz cel. Ale może jednak warto pokazać, że tamtego Wilka już nie ma? Że pieczę nad obywatelami sprawuje wyrozumiały acz sprawiedliwy bohater, który zrobi wszystko by ochronić swoich „braci z kartek”? Najlepszy motyw jest taki – drogi graczu, to Twoja historia.

Telltale Games znani są z dzielenia swoich gier na odcinki i dystrybuowania ich drogą cyfrową. Oprócz tego fani takich przygodówek wiedzą, że to dzięki ich wyborom historia przedstawiona na ekranach dzieje się tak, a nie inaczej – to my decydujemy z kim się zaprzyjaźnić, komu pomóc a kogo zbyć, gdy przyjdzie do nas prosić o pomoc. Oprócz tego nawet najbardziej niepozorne decyzje potrafią namieszać w przyszłości, a my będziemy łapać się za głowę i zadawać sobie w kółko jedno pytanie: jak do tego doszło? The Wolf Among Us jest nadal pełen takich momentów, zwrotów akcji i trzymania nas w niepewności – dobrych rzeczy po prostu nie powinno się na siłę zmieniać.

Ciężko jednak mi jest mówić (pisać?) o TWAU jako o grze, bo samego grania w tym tytule jest dość mało. Nie będę się teraz oddawał dywagacjom odnośnie co jest grą a co grą nie jest – po prostu postaram przedstawić Wam jak to Wasz szanowny recenzent obcował z ocenianą produkcją. Porównując ją do The Walking Dead – chodzenia po mapie jest tu o wiele mniej. Przeważnie jesteśmy „ustawiani” przez fabułę w lokacji, gdzie będzie można trochę podreptać i zdmuchnąć kurz z niektórych przedmiotów, ale nie liczcie na dłuższe dialogi z obecnymi na ekranie postaciami. Jak trzeba będzie, to nawijamy – krótka piłka. Gadania i tak jest sporo, więc na to nie mogę narzekać. Podejrzewam, że po prostu nie każdemu spodoba się taka forma prowadzenia za rękę – ja jednak potrafię to wybaczyć. Traktowałem przygody Wilka i ferajny jako interaktywny film – nawet fabularnie można zobaczyć motywy wyjęte prosto ze srebrnego ekranu – morderstwa, prostytucja, kradzież, korupcja… O tak, świat dookoła nas nie jest za bardzo bajkowy – i bohaterowie z naszego dzieciństwa przekonali się o tym boleśnie na własnej skórze.

Jako lokalny przedstawiciel prawa będziemy często negocjować, prowadzić śledztwo, szukać poszlak lub po męsku zakasać rękawy i przywalić komuś klapsa w dziąsło – jak na hamerykańskiego gliniarza przystało. Może to Bigby będzie szedł po śladach, ale to od nas zależy jak zinterpretuje fakty i przekaże je innym współpracownikom. To może nakierować innych na odpowiednie tory albo całkowicie wykoleić śledztwo (skoro zacząłem bawić się w kolejowe porównania, to jadę po całości, a co) i wywołać niepotrzebne zamieszanie. Powoli, przez najbliższe 8-10 godzin fabuła przejdzie od niepowiązanych pozornie ze sobą zdarzeń do zazębiającego się dochodzenia, które… oczywiście, że nie zdradzę. Fabuła należy do nas i to tylko od nas zależy kogo oszczędzimy, gdzie pójdziemy niuchać w poszukiwaniu wskazówek i komu zaufamy – nie mam zamiaru nikogo tego uczucia pozbawiać. Samemu udało mi się unikać spojlerów i pomimo tego, że TWAU skończyłem niedawno, to z odcinka na odcinek nie wiedziałem czego się spodziewać. A już na pewno nie tego, że… dobra, skończyłem.

Komiksowa grafika nie tylko przypomina nam o rodowodzie gry – twórca Fables, Bill Willingham stworzył naprawdę wciągające uniwersum, a cała „odgrywana” przez nas opowieść należy do komiksowego kanonu (wydarzenia z gry są po prostu prequelem). Kreska obecna na ekranie pasuje wręcz idealnie do klimatu, który aż wycieka z ekranu – oprócz tego mamy też voice acting na wysokim poziomie, dialogi jak z filmu (dla dorosłych – murwy i luje latają tu dość często, szczególnie gdy mamy doczynienia z pato… tymi, którym się mniej poszczęściło) a każda napotkana postać może nagle stać się ważnym puzzlem w tej układance. Uważajcie komu nadepniecie na odcisk – ta osoba niekoniecznie może podać wam pomocną dłoń w chwili Waszej słabości…

Wrócę jeszcze do samego stylu grania – każdy gracz siada inaczej. Poczekajcie, chodzi mi o to jak pozycjonujemy się na kanapach lub fotelach podczas oddawania się przyjemności grania. Wiadomo, że przeważnie możemy się w pełni zrelaksować, ale bywają momenty, gdy poważniejemy – znacie to? Ciało do przodu, pad mocniej w łapie i lekko zgarbieni wykręcamy najbardziej wymagające momenty: strzelanie, wyścigi, platformówka – wszędzie jest podobnie. Po trudnym poziomie możemy oprzeć plecy i się wyluzować – jak jest w TWAU? Cóż, większość czasu leżałem: kciuk lewitował gdzieś nad kolorowymi przyciskami po prawej i na luzie prowadziłem dialogi. Racja, zdarzały się momenty walk, ale są one dość sporadyczne, choć potrafią wyskoczyć jak filip z konopii. U mnie raczej bohater dostawał parę razy po ryju, zanim wkręciłem się w bojowy nastrój jak i ogarnąłem pada po ludzku – ale przeważnie to właśnie wyborami słów posuwamy fabułę do przodu. Możemy się zrelaksować i delektować tym, co fabularnie zaserwowała nam ekipa TTG.

I jeszcze jedno słowo, zanim wydam werdykt – wykonanie techniczne. Na PS3 zdarzały się momenty, gdzie głos potrafił wysforować się przed obraz, a przy ładowaniu zawsze drżałem o to czy gra się nie zawiesi. Miałem tak za pierwszym razem – wyobraźcie sobie taki motyw: piękna dziewczyna, słyszeliście o niej wiele dobrego, zatem chcecie się zapoznać. A ona jak wam nagle nie przyfasoli w kałdun, bum! Tak przynajmniej widzę moje pierwsze spotkanie z TWAU, gdy po wybraniu opcji NEW GAME produkcja się po prostu przycięła na loadingu – wstyd. Po przejściu wszystkich pięciu odcinków zapragnąłem wbicia platyny, jest dość łatwa – i co? Próbowałem trzy-cztery razy „przewinąć” grę do pierwszego epizodu – za każdym razem zwis. To nie na moje nerwy i na pewno nie powinno się zdarzać tak nagminnie. Sprawdzałem, sam w swoim cierpieniu nie jestem. Jest to dla mnie minus i to dość wredny.

Nie samą fabułą człowiek żyje – w moim przypadku to właśnie ona jest głównym powodem, dla którego gram w niektóre gatunki. Ale nawet kiedy dobra opowieść jest najeżona potworkami, które potrafią doprowadzić mnie do lekkiego szału – werdykt nie może być rewelacyjny. Polecam grę każdemu fanowi dobrych i ciężkich opowieści, stanowi świetną odskocznię od płytkiej rozrywki obecnej często w mainstreamie. Tylko może na innej platformie? Ciekawe jak będzie działała wersja na PS4…

I jeszcze jedno – polecam motyw przewodni. Potrafi nieźle „zaczarować” i przez pięć odcinków mi się nie znudził…

Pisane trochę na szybko i jeszcze przed proof-readingiem :P

#rokgier #thewolfamongus #recenzja #ps3
Z.....n - 1269 - 1 = 1268



The Wolf Among Us



tl;dr



SPOILER
SPOILER




Dobrze...