Wpis z mikrobloga

(kolejny odcinek, całość znajduje się pod tagiem: #sciencefictionrene102 )

Intruzów przetransportowano do izolatki w szpitalu, gdzie poddano ich obserwacji, Ziemia miała bowiem podejrzenia, czy nie są to aby zainfekowani zamachowcy-samobójcy, nie było też pewne, jak zachowają się organizmy mieszkańców stacji w kontakcie z ludźmi, którzy od dawna nie mieli z nimi kontaktu. Kto mógł zaświadczyć, że w międzyczasie, nawet przypadkowo, nie doszło tam do epidemii zmutowanej grypy, czy innego świństwa? Nawet przed wojną był to problem, a co dopiero teraz, w takich warunkach i przy takim zagęszczeniu populacji!

Nie znaleziono przy nich nic ciekawego, uwagę mieszkańców bazy przykuł fakt, że nie posiadali oni broni, zaś ich skafandry były mocno skorodowane, wyglądało to, jakby przebywały dłuższy czas w oparach jakiejś żrącej substancji, np. kwasu. Przy jednym z intruzów znaleziono dodatkowo mapę lub rysunek, która była opisana nie znanym nikomu na stacji językiem, lecz litery były łacińskie. Również próba komputerowego tłumaczenia owej mapy zakończyła się porażką.

Instrukcje z Ziemi były krótkie: "zatrzymać ich w izolatce, nie rozmawiać z nimi, zwiększyć czujność i patrole wokoło bazy". Zastosowano się do nich bez obiekcji, nikt nie rozmawiał z przybyszami, interkom w izolatce został wymontowany i przeniesiony do sejfu, do którego klucze miał tylko zwierzchnik bazy i jego zastępca, odpowiedzialny za bezpieczeństwo w bazie.

Dmitrij wiedział, że po pracy wszyscy w tawernie oddają się plotkom o tajemniczych przybyszach, nie chciał jednak do nich dołączać, sam temat, choć interesujący, nie był dla niego czymś, o czym można by mówić. "Czas pokaże, co będzie, póki co, wszytko to plotki - mówił sobie.

Kilka dni później, gdy Dmitrij siedział na swojej zmianie i po raz kolejny wpatrywał się to w panele, rozległ się dźwięk nadchodzącej transmisji wideofonicznej. Co? Przecież we wtorki Ziemia nie nadaje? O co chodzi? - przeklął po cichu i nacisnął guzik akceptacji transmisji.

Na ekranie w półmroku widać było czterech ludzi na tle wielkiego stosu ciał, znajdowali się oni w kulistym bunkrze, lub innym pomieszczeniu i coś szeptali bardzo podenerwowanym głosem, pokazując jakiś podarty kawałek papieru, mrok i drżenie rąk owych ludzi uniemożliwiały Dmitrijowi odczytanie jej zawartości. Transmisja została nagle przerwana. W dodatku niska jakość sprawiła, że nie mógł zrozumieć, co mówią tajemniczy ludzie.

Natychmiast po skończeniu transmisji wcisnął czerwony przycisk z napisem "niebezpieczeństwo bazy, nieuzasadnione użycie wzbronione" i wysłał do szefa bazy nagranie. Po kilku minutach na ekranie kontrolnym pojawiła się wiadomość: "sprawa ściśle tajna, zachować maksymalną dyskrecję, nie informować nikogo. Powtarzam: nikogo.".

#sciencefictionrene102 #literatura #fantastyka #scifi
  • 7