Wpis z mikrobloga

Jednym z problemów bycia rodzicem jest nazywanie części intymnych swojego dziecka. Bo jeszcze przy chłopcu jest w miarę neutralny penis, dziecięcy sisiorek czy tym podobne, ale przy dziewczynce? Wagina? Pochwa? No tragedia. Póki jeszcze mała była niemowlakiem to mówiłem dla zabawy "cipunia", ale teraz już musiałem zdecydować się na patologicznogennego "pieroga". Boje się, że zniszczę dziecku psychikę...

#rodzicielstwo #dzieci
  • 29
@waldesss: @gwynebleid:

Tak was czytam i mi sie wyjasnia, czemu seks i cialo czlowieka to tabu, czemu nastolatki zachodza w ciaze, czemu jezyk jest wulgarny, itp

Sorry, ale rzeczy po to maja nazwy, by ich uzywac. Nie ma nic zlego w slowach: pochwa, wagina, cipeczka. (No dobra, cipeczka moze nie). Nie wymyslac nowych slow, w ostatecznosci uzyc juz istniejacych (muszelka). W wieku 3 lat muszelka jest ok, przy 4-5 gdy
@taju: ło kierwa, stary. Aleś przeprowadził analizę zachowań... Nikt nie ma zamiaru dziecka chować obok jego seksualności. Chodzi o nacechowanie słów. Penis, członek jest neutralne i hmm dobrze brzmi. Wagina czy pochwa już trochę zgrzyta, co najlepiej widać w literaturze, gdzie penisów pełno, a z drugiej strony masz tylko "kobiecości" i inne przenośnie.

Tak zapytam, masz dziecko? Dziecko przecież też musi używać nazewnictwa części swojego ciała. I stąd jest ten problem,