Aktywne Wpisy
tak-nie-wiem +117
Rewolucja w technologii mobilnej, która była... ale jednocześnie jej nie było.
Okolice lat 2007 - pozostaniemy jeszcze przy tym okresie - były czasami, gdy rynkiem mobilnym rządził system Symbian. I "rządził" to mało powiedziane, był niemalże monopolistą. Pojawiały się co prawda takie rozwiązania jak Windows CE Microsoftu (rok 2002), czy BlackBerry (także 2002), ale były to rozwiązania mimo wszystko niszowe.
Tymczasem w Mountain View - niewielkim mieście z pięknym widokiem na górę
Okolice lat 2007 - pozostaniemy jeszcze przy tym okresie - były czasami, gdy rynkiem mobilnym rządził system Symbian. I "rządził" to mało powiedziane, był niemalże monopolistą. Pojawiały się co prawda takie rozwiązania jak Windows CE Microsoftu (rok 2002), czy BlackBerry (także 2002), ale były to rozwiązania mimo wszystko niszowe.
Tymczasem w Mountain View - niewielkim mieście z pięknym widokiem na górę
maciejj +487
A idź Pan w #!$%@?.
To heja do domu po kartony, worki, plecaki, cokolwiek. Ja, lvl25 magister informatyki wraz z dziewczyną grzebiemy w kontenerze jak parka żuli i łowimy te książki podczas gdy hektolitry wody spadają nam na głowy. Książki są przeróżnej maści, od książek dla dzieci po lektury szkolne, wiersze, kryminały, romansidła. Nawet jakieś listy i rysunki dziecka.
Pod tym wpisem będę wrzucał foty z naszej misji ratunkowej, ale najpierw wisienka na torcie: na chwilę przestało padać, my wszystko co byliśmy w stanie dosięgnąć ręką, wydobyliśmy, już mamy się zbierać, gdy nagle podchodzi MURZYN. To był nie byle jaki murzyn: ładnie odpicowany, skórzane buty, marynarka itp. Pyta się mnie po angielsku czy nie chcę jakiś ubrań ( ͡° ͜ʖ ͡°). Myślę sobie: zajebiście, ja i Karyna grzebiemy w śmieciach jak żule, to murzyn pomyślał, że my to jakieś biedaki/żebraki i zaproponował nam ubrania. Mówię mu, że to nie tak jak myśli i że jakiś debil wyrzucił domową bibliotekę na śmietnik. On mówi, że tak, to on to wszystko wyrzucił. Ja: WTF? Nie mogłeś oddać do biblioteki, czy coś? Ten powiedział, że mu babcia zmarła co niedaleko mieszkała, on przyleciał z Angli pozałatwiać jakieś sprawy i nie miał za bardzo czasu, więc wszystko #!$%@?ł na śmietnik. Zacząłem mu prawić morały, że wyrzucanie książek na śmietnik to zbrodnia itp. On chyba nie chciał ze mną rozmawiać, więc powiedział, że nie ma czasu, jedzie na samolot blablalba i sobie poszedł.
Do teraz nie mogę się otrząsnąć. W rzeczach, które znaleźliśmy jest np. cała kolekcja Encyklopedii powszechnej PWN z roku 1999, wszystkie tomy, stan idealny. Czaicie Mirasy? ENCYKLOPEDIE! NA SMIETNIK! Ja jebę. Chyba dzisiaj nie zasnę.
Jak będę to powoli ogarniał i znajdę jakieś ciekawe rzeczy, to będę wrzucał foty na mirko. Dla osób, które będą zainteresowane losami osobistego zbioru książek/listów/zeszytów/rysunków św. p. Anny W. (bo tak najprawdopodobniej nazywała się właścicielka) zakładam tag #skarbyzesmietnika. Pewnie powinienem też otagować wpis jako #skarbyrodzinne #ksiazki #coolstory.
edit: Gdybym jednak nie miała Psiej Doli na
@qeber: Gdyby mi graciły miejsce, to też bym #!$%@?ł na makulaturę.
Komentarz usunięty przez autora