Wpis z mikrobloga

Szybka historia do schaboszczaka z Wujem Tadkiem.

Ludzie Czernorusi to twarde #!$%@?. Wiedzą co to bieda, kanapka z chlebem i podcieranie dupy liśćmi kapusty. Uodpornili się na trudy życia, w kraju się nie przelewa, z wyjątkiem zepsutej rynny na dachu.

Mimo to, niejaki Rudolf był wygrywem. Niezwykle przystojny, ładnie pachnący, pełen estymy, ogłady i męskości, która wprost wylewała się na jego ryj w postaci prawdziwego zarostu (nie to co u was smarkacze). Po prostu rządził. Każda kobieta była przy nim jak ta Marilyn, której spódnica leciała do góry, pomimo bezwietrznej pogody. Facet miał krzepę, potrafił przenieść pień drzewa z lasu i zrobić z niego wykałaczki, które jadł zamiast paluszków słonych (bida, mówiłem). Chłop miał wszystko. Kobiety, świnie, kozy i komórkę... z toną ziemniaków. Kobiety wykorzystał, a świnie razem z ziemniakami sprzedał na targu w Zelenogorsku. Kupił za to bilet. Bilet do nowego świata, myślał. Wsiadł w samolot i poleciał do JU-ESEJ, bitches! Stachu nie raz opowiadał mu, że kuzyn kumpla ojca konkubenta jego kolegi wybrał się tam kiedyś na saksy i już nie wrócił. Kraina mlekiem i miodem płynąca. Zamiast świń dorodne bizony, zamiast chłopskich dziewek biznes-kobiety, a na miejscu cerkwi łaskoczące chmury wielkie wieże. Hejże, komu by nie #!$%@?ło po takich opowieściach. Rudolf chciał sprawdzić to na własnej skórze. Wziął ze sobą 100 000 czernoruskich rubli (odpowiednik 100 dolarów - przyp. autor), komplet świeżych skarpetek bez gumek zakupionych na targu w Zeleno, parę słojów dżemu jagodowo-malinowo-agrestowego i zapakował się do rzęcha relacji Krasnostav - Chicago.

"Hasta la vista, grajdołku!" - krzyczał przez szyby samolotu.

Od tego czasu, Rudolf miał zrealizować swój własny "American Dream". Niestety, Hameryka nie za bardzo przypadła mu do gustu. Biedak trafił pod most, skumał się ze złymi ludźmi z ruskiej mafii i postrzegany był jako "Roman, ze śmiesznym wschodnim akcentem". Nie tak miała wyglądać przygoda w "land of opportunity", oj nie tak. Rudolf zatęsknił za Czernorusią, za tabunami blond-dziewoj (już nie chłopskich dziewek) z ciastami i przetworami, czekającymi pod jego domem. Tutaj nie miał ani atencji, ani dolarów w kieszeni. Nie posiadał jednak biletu powrotnego. Była tylko jedna nadzieja - Stacy - pochodząca z polski córka góralskich imigrantów. Sprzedawała hot-dogi na rogu Harlem Shake i Kazimierza Wielkiego, w polskiej dzielnicy. Może ryja nie miała wyjściowego, ale o parufki umiała się zatroszczyć. Tym razem testosteron Rudolfa dotarł tam, gdzie docierał w Czernorusi od dawna. Uwiódł kobietę, a pewnego dnia zniknął razem z parufkami i oszczędnościami Stacy. Dzięki temu zarobił na lot powrotny.

Wydawało się, że wszystko wróciło do normy. Rudolf dotarł do domu i znowu zajął się swoimi ulubionymi czynnościami - noszeniem pni, żuciem wykałaczek i dupczeniem kobiet. Nie przewidział jednego. Przyleciał za nim chłopak Stacy - niejaki Mirosław. Cóż, suchoklatesem był jakich mało. Przejechanie walcem po człowieku nie ukształtuje takiej "muskulatury" jaką nasz Mirek posiadał. Dodatkowo, jego seksapil podkreślał długi kuc bezwładnie obijający się o jego plecy i koszula w kratę zakupiona chyba w specjalnym sklepie "Wszystko dla przegrywów". Nie zraźcie się jednak Mirosławem, ciasna stuleja nie zatrzymała go przed wyjazdem za Rudolfem. Chciał pokazać mu kto tu rządzi, kto jest samcem alfa i dlaczego nie rucha się zajętych kobiet. Nietrudno mu było znaleźć czernoruskiego casanovę. Śmierdzący kuc nie wiedział jednak jak wygląda jego przyszła "ofiara". Miał szczęście, Rudolfa nie było w domu. Zdążył jednak dowiedzieć się od miejscowych o popularności tej wielkiej jak dąb i silnej jak dzik seks-maszyny. Pamiętacie Człowieka Biegunkę? Tak właśnie zachował się Mirosław, gdy opowiadano mu o Rudolfie. Nie potrzebował więcej wyjaśnień. Zanim Rudolf wrócił z lasu, chuderlak zdążył #!$%@?ć z Czernorusi czarterem do Krainy #!$%@?. Rudolf znalazł tylko to [tak, chodzi o screena]:

#dayzsa #wykopz #nieznanehistoriezczarnorusi
Pobierz
źródło: comment_mVpGRNgCfzIq03URfJRRPAoT5gij8R07.jpg
  • 3