Wpis z mikrobloga

Nie rozumiem ludzi, szczególnie tych co ciągle narzekają na wszystko, szczególnie na swój los, a jak przychodzi co do czego, by poprawić nieco swoją sytuację to rura im mięknie.

Mój brat rozwalił mnie dziś konkretnie. Od 7 lat pracuje w pewnej znanej sieci fast-foodowej. Zaczynał jako student i tak mu zostało (z małą przerwą na pracę w zawodzie okołowykształceniowym). Przeszedł wszystkie możliwe stanowiska w tym fast-foodzie. Wynajmuje mieszkanie, mieszka z dziewczyna, która studiuje dziennie i coś tam sobie dorabia jak może. Z tego co wiem to mieszczą się w budżecie, ale sytuacja napięta. Jego praca ma się nijak z wykształceniem, dwie różne branże z jednej strony gastronomia z drugiej kierunek budowlany. Pracując kiedyś przez kilka miesięcy w pracy związanej z kierunkiem studiów natrzepał bardzo dobre pieniądze. Bardzo dobre. Zmieniając pracę na gastronomię -60/70% wynagrodzenia. Sytuacja go zmusiła. Namawiam go by poszukał czegoś zgodnego z wykształceniem. Jest bardzo inteligenty, umysł ścisły, rozwala zagadnienia z matematyki i fizyki bez problemu. Momentalnie kojarzy fakty. Idealny do prac inżynierskich. Do tego elokwentny. Typ poradziłby sobie ze wszystkim.

Do czego zmierzam? Mam znajomości w jednej z największych firm w branży budowlanej. Dostałem cynk o rekrutacji. Najpierw wewnętrzna, potem zewnętrzna. Szukają ludzi do pracy z doświadczeniem (takim jak ma mój brat). Zarobki na dzień dobry +50% (może więcej) w stosunku do tego co ma teraz. Prawie wykładaniec (nie można mówić, że na 100%, bo tak nigdy nie jest). Mówię mu, daj mi swoje CV, przepcham dalej. Może się uda? Wysłał mi.

Przeczytałem. Mnóstwo do poprawienia (znam się trochę, przeprowadzałem rekrutację). Kazałem mu pozmieniać rzeczy, z wielki bólem i łaską - Ok coś poprawię. Dzwonię dziś do niego: - I jak Ci idzie? - A wiesz, bo nie wiem jak napisać czym się zajmowałem, a tak w ogóle to ja nie wiem czy chcę... sobie myślę, ku*wa gościu, masz dobrą pracę, ale jak na studenta mieszkającego z rodzicami, ścieżka kariery prawie wyczerpana, niewiele da się z tego wycisnąć, trafia się oferta pracy marzenie, pod wykształcenie, pod doświadczenie, lepsze zarobki, możliwość rozwoju, zdobycia uprawnień, na bank sobie poradzisz, ale nie bo "nie jestem pewny".

Kuwa jego mać. I tak to jest. Człowiek jest mocny w gębie, a jak przychodzi co do czego to rura mięknie momentalnie. A potem się słucha, że chjowo. Życie trzeba chwytać za rogi. Trafia się szansa - korzystaj! Uważasz, że się nie nadajesz do pracy? Jak Ci zależy to zrobisz wszystko by jej sprostać. A mój brat mnie rozczarował - inteligentny (naprawdę) gość, który zmaga się ze swoimi problemami (bo takie w życiu podjął decyzję), nie chce skorzystać z szansy jaką mu daje życie - na rozwinięcie skrzydeł. Smutne to. Ale mam plan:


#boldupy #prozazycia #truestory #notcoolstory #chytryplan
  • 6
@Thanathos: bo sporo osób nie potrafi wyjść z tej banki bezpieczeństwa. Nie potrafią zaryzykować i pic tego szampana. I potem tylko narzekają, ale nie widza problemu w samym sobie.

A szkoda. Bo nawet jakby spróbował, a cos by nie wyszło to i tak ma szerszy pogląd na to i moze wyciągnąć wnioski i jest bogatszy o doświadczenie.
@Thanathos: @s87: Może tutaj kwestia odpowiedzialności jest decydująca. Sam jestem po polibudzie i też związany z budowlanką. Szczerze mówiąc to zbyt wielu kolegów z roku (w tym ja) nie kwapi się aż tak bardzo do pracy w firmach budowlanych, z prozaicznego powodu - za duża odpowiedzialność, znać się trzeba na zbyt wielu rzeczach a i tak zawsze jest ryzyko że dupa będzie zbita jak się coś z.... . Tak więc
@Thanathos: Bałem się, że będę takim człowiekiem. Na szczęście podejmowane decyzje wyszły mi na dobre. Nie ma NIC gorszego niż zastanie się w #!$%@? robocie.

Ilu ja znajomych nakręcałem, żeby wzięli się za siebie.

Super-oferta-#!$%@?! Szukają dokładnie gościa jak ty. Nawet masz więcej i portfolio jak jasny skurczysyn. A on do mnie: "No jasne... wyślę... no nie wysłałem.... co? a no tak? może wyślę".