Wpis z mikrobloga

  • 194
Kucowatość ludziom przesłania oczy:

http://www.wykop.pl/wpis/8827372/w-tajlandii-nie-ma-powszechnego-systemu-emerytalne/23264934

Filmik od ok 1.50 kiedy koleś pokazuje na laskę sprzedającą napoje na ulicy i mów "myślę, że w Polsce taka sytuacja nie jest zbyt legalna" :)

Pomijając dywagacje na temat czy koleś faktycznie myśli :P to zaczynam mieć wrażenie, że część kucy mocno demonizuję Polskę i mocno gloryfikuje chińską czy np. tajską wolność gospodarczą.

Po pierwsze, coś o czym już kilka razy dyskutowaliśmy - czy Kuce próbują w Polsce coś robić. Henry Ford powiedział kiedyś, że samolot zawsze startuje pod wiatr. Jest w tym stwierdzeniu oczywista prawda, że są jednostki, które poradzą sobie w każdych okolicznościach. Niewątpliwie poluzowanie regulacyjnego / fiskalnego gorsetu pozytywnie wpłynęłoby na przedsiębiorczość, ale chyba Kuce przeceniają znaczenie deregulacji w swoim życiu. Ja rozumie, że obniżenie podatków może np. pomóc mi (zwiększy środki na inwestycje i konsumpcje), a pośrednio np. moim kontrahentom czy pracownikom. Natomiast warto walczyć z mitem, że nagle każdy będzie mieć fabrykę paróweczek i Maybacha. Wprowadzenie wolnego rynku odbędzie się przy sporych kosztach społecznych i te koszty poniosą jednostki słabe, nieprzystosowane, nieelastyczne, chore, stare etc. Poniosą je też częściowo Kuce, które mają problem w tym systemie bo skończyły mniemanologie stosowaną na wyższej szkole robienia czegoś jakoś im. Henryka Bylejakiego. Są oczywiście Kuce przedsiębiorcze jak chociażby prorok V. i jemu pewnie by się poprawiło (chociaż zapytany o plany to niespecjalnie wiedział co by robił, ale samo obniżenie podatków i rozruszanie gospodarki trafiłoby go rykoszetem:P). Ale są też Kuce typu Axelio czy kiedyś szef młodzieżówki KNP z Siedlec co to skończył teologie w Siedlcach.

Po drugie, Kuce zdają się nie znać na otoczeniu prawnym i regulacjach wychodząc często z automatycznego założenia, że coś jest zabronione. Przykładem jest handel uliczny i demonizowanie tego zakazu. Co do zasady przecież taki zakaz w Polsce nie istnieje. Brak ulicznych sprzedawców z kubłem lodu i puszkami coli wynika z czegoś zupełnie innego - z zamożności i poziomu rozwoju społeczeństwa. Tajlandia czy Chiny są co do zasady niżej rozwinięte. Polska tak naprawdę na tle CAŁEGO świata jest dość bogatym i rozwiniętym krajem. Jeśli w Warszawie zechcemy sobie zrobić spacer od metra Centrum do np. metra Świętokrzyska miniemy po drodze przynajmniej 6 kiosków, mcdonalda, kfc, 5 kawiarni i sklep spożywczy. Nie ma tu miejsca na sprzedawanie coli z wiadra z lodem. Rynek jest przesycony punktami z dobrami szybkozbywalnymi, a dobra te (np. puszka coli) są na tyle tanie, że praktycznie każdego stać żeby w upalny dzień poświęcić te klika PLN na zimną wodę lub colę z kiosku lub McDonalda. Nie ma popytu na "tanie" napoje "z ręki" - bo czy taka cola byłaby istotnie tańsza od tego co mamy w już funkcjonujących punktach? U mnie w robocie w automacie puszka coli czy innego napoju kosztuje 1.7 PLN. Jeśli miąłby zadziałać model "tajski" i laska miałaby kupić colę w supermarkecie i dorzucić marże to trudno by jej było przebić konkurencje kupującą colę w ilościach hurtowych.

Po trzecie, patrząc na Chiny lub Tajlandię niektórzy z kucowatego plemienia ślepi są na zmiany w Polsce. Oto bowiem na ich oczach często dokonują się rewolucje, a oni zupełnie to ignorują. Podaję odpowiedź: BURGER.

Co? Jak? WTF?

Tak burger jest odpowiedzią.

Popatrzcie na burgery w Polsce, zwłaszcza w Warszawie.

Jakiś czas temu sprzedawane z przyczep i samochodów, nie do końca legalnie ustawionych na chodnikach i placach. Najpierw jedna przyczepa, później dwie.

A teraz?

Street food opanował Warszawę, wiele burgerowni wyewoluowało do stacjonarnych knajp. Niektóre mają już więcej jak jeden punkt. Klasyczna historia od zera do bohatera, od pucybuta do milionera. Nie było nic - jest szalona moda, zatrzęsienie lokali, festiwale street foodu, szok i niedowierzanie.

Serio trzeba ciągle powtarzać wytarmoszone na wszystkie strony historie o tym jak zajebiście jest w Chinach czy Tajlandii bo można sprzedawać placki z chodnika - a w Polsce to dupa, brukselska okupacja i zdrajca Tussk? Serio nie widać, że może nie jest u nas idealnie, ale do stu tysięcy orzeszków ziemnych jak się ma pomysł, pasję, odrobinę szczęścia to można u nas odnieść gigantyczny sukces - de facto również zaczynając od sprzedaży na ulicy?

[ #neuropa ] #polityka
  • 79
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@fir3fly: Trochę racji w tym jest, trochę to naciąganie pod postawioną tezę, ale ogólnie się zgadzam. Tak naprawdę w Polsce mamy bardzo dobre przepisy dla osób, które zdecydują się prowadzić działalność. Wcale nie gorsze niż na mitycznym zachodzie. Preferencyjne składki na ZUS, zwolnienie z VAT i podatek zryczałtowany (dziwna nazwa biorąc pod uwagę, że stawka jest zależna od przychodu) pozwalają na praktycznie bezkosztowe prowadzenie działalności.

Schody zaczynają się później, gdy zaczyna się wykonywać bardziej zaawansowane operacje. Przepisy, które zmieniają się co rok albo wzajemnie się wykluczające to normalka przy wielu sprawach. Kolejna kwestia to rutynowe kontrole, czyli z założenia jesteśmy traktowani jak oszuści i kontrola trwa do momentu znalezienia czegokolwiek. Do tego dochodzi kwestia niejasnych przepisów, co daje szerokie pole do nadużyć przez uznaniowość urzędników.

Państwo nie jest przychylne przedsiębiorcom i widać to gołym okiem. Pewnie w dużym stopniu to wina części przedsiębiorców, którzy kombinują jak się da, ale przez to obrywa się uczciwej większości. Niestety przeszłość tego kraju cały czas rzutuje na normalne życie i jeszcze długo
  • Odpowiedz
A pomyślałeś o np: jagodach, malinach, grzybach


@ediz4: niedaleko mnie jest rząd sklepów przed którymi kiedyś rozstawiały się takie starsze panie z warzywami czy tam owocami, jakoś nikt ich z tamtąd nigdy nie zwinął, dzisiaj jedna była i sprzedawała coś tam jeszcze

twój argument jest inwalidą

  • Odpowiedz
. Ciekawe więc, czy te "sukcesy", o których mówisz nie są aby efektem pozostania na wolnym rynku sprytniejszego, niekoniecznie bardziej uczciwego.


@Bardias-Kukurydziak: zaiste, bardzo to ciekawe. Masz jakieś dowody na to, czy tak sobie domniemywasz? Mnie się raczej wydaje, że zaradna osoba poradzi sobie w każdej okoliczności i mimo przeszkód.

niby jesteś przeciwko
  • Odpowiedz
ewentualne wprowadzenie wolnego rynku odbędzie się przede wszystkim kosztem osób żyjących z tego systemu, nie ludzi "biednych i niezaradnych". Mowa tu o wysoko postawionych urzędnikach państwowych, politykach (głównie lokalnych), doradcach podatkowych etc.


@Bardias-Kukurydziak: Po trzykroć obraziłeś pana Wiplera, bo pełnił każdą z wymienionych przez ciebie funkcji
  • Odpowiedz
. Ciekawe więc, czy te "sukcesy", o których mówisz nie są aby efektem pozostania na wolnym rynku sprytniejszego, niekoniecznie bardziej uczciwego.


@Bardias-Kukurydziak: zaiste, bardzo to ciekawe. Masz jakieś dowody na to, czy tak sobie domniemywasz? Mnie się raczej wydaje, że zaradna osoba poradzi sobie w każdej okoliczności i mimo przeszkód.


@fir3fly: Masz rację, zaradna osoba poradzi sobie w każdej okoliczności. Taka osoba w Polsce będzie kombinowała i oszukiwała system, bo inaczej narobi się na darmo albo nie będzie konkurencyjna w obliczu innych oszukujących
  • Odpowiedz
@Bardias-Kukurydziak: Dlaczego ktoś chciałby go zatrudniać skoro jedyne co potrafi to bycie doradcą podatkowym, politykiem i urzędnikiem państwowym? Po rewolucji kuców będą to kompletnie nieprzydatne umiejętności, więc czemu wątpisz, że pan Wipler znajdzie wówczas inne zatrudnienie niż wykładanie towaru na półki?
  • Odpowiedz
@marcin-: Bo co by nie mówić o Wiplerze, to mówić płynnie potrafi i być może odnalazłby się na jakiejś prywatnej uczelni, mógłby też pracować jako akwizytor, przedstawiciel handlowy... Być może umie świetnie gotować i byłby dobrym kucharzem? Nie wiem, średnio mnie interesuje jak sobie konkretna jednostka poradzi, bo dopóki ma dwie ręce i nogi zawsze jakąś pracę może wykonywać, a mózg pozwala czegoś się nauczyć i się przekwalifikować. Część wiedzy
  • Odpowiedz
a czy ja im zabraniam? "xD" Czytanie ze zrozumieniem się kłania.


@fir3fly: oczywiście, że tak, pisząc, że jesteś przeciwko deregulacji rynku. to był skrót myślowy, jeśli jesteś za utrzymaniem obecnego stanu rzeczy, który blokuje wielu ludziom wejście na rynek to niejako im zabraniasz działać.

Zgodzę się ale żaden zachodni kraj kiedy miał podobny do nas poziom zamożności nie był przykładem tego co chce KNP wprowadzić.


@Zydomasoneria: chyba tylko
  • Odpowiedz
zaczynam mieć wrażenie, że część kucy mocno demonizuję Polskę i mocno gloryfikuje chińską czy np. tajską wolność gospodarczą.


@fir3fly: jak dla mnie to krytyka wolności gospodarczej (przymiotniki od nazw państw nie wiem po co).
  • Odpowiedz
@prusi: nie masz racji.

przymiotniki od nazw państw nie wiem po co


To nie takie trudne do rozszyfrowania. Ewidentnie mało się orientujesz w np. chińskiej wolności gospodarczej. Jak i duża część wykopowiczów właśni, stąd ta ich gloryfikacja. :)
  • Odpowiedz
@fir3fly: ja nie gloryfikuję żadnego państwa, ja gloryfikuję konkretne rozwiązania, a badania mówią, że im mniejsza deregulacja tym szybszy wzrost PKB. poza tym nikt nie mówi o kopiowaniu modelu chińskiego czy tajskiego, a o zaczerpnięciu paru pomysłów, parę pomysłów może też być z USA, parę może być Tajwanu, parę z Japonii - dlaczego wszyscy tak płytko (zero-jedynkowo) na to patrzą?
  • Odpowiedz
@prusi: nie mówię, że Ty. Patrz cytat:

część kucy mocno demonizuję Polskę i mocno gloryfikuje chińską czy np. tajską wolność gospodarczą.


badania mówią, że im mniejsza deregulacja tym szybszy wzrost
  • Odpowiedz