Wpis z mikrobloga

@Ventura: ja miałam szczury niezbyt przychylne stworzeniom :P W skrócie - miałam na przechowanie królika (radośnie nazywałam go zając). Jak tylko wypuszczałam 6 zołz na 'wybieg' to zamiast się bawić czyhały na biedaka i go podgryzały przez klatkę. Gdzieś mam nawet film jak jedna, największa pipa alfa siedzi nad klatką Zajunca jak Assassin czekający na chwilę nieuwagi :D
@L_DiCarlo: heh widzę w grupie raźniej im do ataku :D no ten mój jest chyba większy i jest to lekka krzyżówka yorka z półyorkiem, ale za to wyszedł fajny york który jest o wiele bardziej towarzyski niż normalne ;)

No a co do pojedynku hmm ciężko powiedzieć :p ponieważ jeżeli stałbym obok niego to miałby większe szanse, bo jak nie ma mnie albo ojca to jest bardziej strachliwy :D raz na
@Ventura: ja znałam jednego (pies sąsiadki), Gonzo się wabił. Był obleśny, upierdliwy i ciągle (CIĄGLE. Za ścianą wszystko słychać) szczekał. Ino raz mnie ugryzł ;/ skurczybyk tak wiał, że potem mnie obszczekiwał z bezpiecznej odległości kilku-kilkunastu metrów. W nienawiści do ratlerków - tak zostałam wychowana
@L_DiCarlo: no ja na ten przykład ten cioci ma adhd jakieś nigdy nie może usiedzieć w miejscu to raz wziąłem zabawkę zaczął ją gonić no to ja kręciłem nią w kółko, chwila nie minęła i puścił pawia i był spokój na cały dzień focha strzelił :D