Wpis z mikrobloga

Uff... Ale się wczoraj działo. Nie będę komentował sytuacji, wszystko zostało już powiedziane. Opowiem o tym jak to wyglądało na pierwszej linii.

Od około 1,5 godziny staliśmy przed drzwiami do gabinetu Sylwestra Latkowskiego, trwały przesłuchania. Było bardzo gorąco na wąskim fragmencie korytarza redakcji Wprost skupiło się kilkudziesięciu dziennikarzy. Kamery, aparaty, dyktafony nawet światło. W pokoju trwało przesłuchanie, każdy się zastanawiał jak to się skończy, trzeba było czekać, zwłaszcza, że jeden z dziennikarzy tweetował o tym, że prokuratura użyje siły, więc tam byliśmy. Nagle do drzwi z telefonem przy uchu przeciska się Piotr Ikonowicz z Przemysław Wipler, z tego co słyszałem miał informację od ludzi z zewnątrz, że biją Latkowskiego - "Wchodzimy" - krzyknął i zaczęli z Wiplerem napierać na drzwi a wraz z nimi wszyscy dziennikarze. Tak się stało, że byłem tuż przy nich, więc moje intencje czy chce przeć czy nie, nie miały znaczenia. Rozpocząłem walkę o to, żeby klamka od pekających drzwi nie wbiła mi się w brzuch. Na plecach czułem parcie całej polskiej elity dziennikarskiej z przodu przez wyłamywane drzwi ujrzałem agentów ABW szarpiących i przyciskających Latkowskiego do fotela. Jedną ręką odpychałem ostrą klamkę drugą starałem się wycelować tam aparat, kolanem odpychałem drzwi, które coraz bardziej pękały pod naporem dziesiątek ciał. Trzask - wpadliśmy, szybko uskoczyłem na kanapę. Agenci stali jak wryci, nie wiedzieli co zrobić. Latkowski jeszcze przez chwilę leżał poszarpany na fotelu, wtulając się w laptopa. Było już bezpiecznie.


Dla mnie to był widok przerażający. Stoję na oparciu kanapy w narożniku gabinetu redaktora naczelnego dużego tygodnika. CZUJĘ SIĘ JAK NA JAKIMŚ FILMIE O PRL. Pode mną są agenci, po środku leży na fotelu dziennikarz jak po jakimś esbeckim przesłuchaniu. W pomieszczeniu panuje bałagan, na środku leżą wyłamane drzwi. Co tu się dzieję - pytali na początku zszokowani dziennikarze. A ja się pytam - co by było jak by nas tam nie było?


Gratulację dla Radka Pietruszki z PAPu fotoreportera, który stał koło mnie i udało mu się zrobić zdjęcie tej sytuacji. Mi w tym natłoku niestety nie udało się ustawić ostrości na drugim planie, mogło by to się skończyć nadzianiem na klamkę Choć pocieszam się, że na moim zdjęciu też widać działania i zaciekłe miny agentów, którym nie trzeba wymazywać twarzy bo są w nieostrości (zdjęcie w wysokiej rozdz. http://static.pokazywarka.pl/bigImages/3025028/11956121.jpg?1403161913)_

Ciekawostką jest również zgodna współpraca czołowych reprezentantów wolnego rynku i socjalizmu (tandem Wipler&Ikonowicz) trzeba im oddać, że pierwsi zaczęli akcję parcia na drzwi.

Od siebie tylko dodam, że tak nam wmawiano, że za poprzedniej ekipy był taki wstyd na zachodzie ale to nigdy wcześnie w ciągu tych "25 lat wolności" ale właśnie teraz Washington Post pisze o interwencji władzy w gabinecie redaktora naczelnego - w tekście jest odwołanie do Białorusi... Sami to oceńcie._

https://www.facebook.com/sila.obrazu

#aferapodsluchowa
Pobierz
źródło: comment_amhKuXZcTSkihdU1o7JGGMPRthESuWZC.jpg
  • 6