Wpis z mikrobloga

@pijmleko: W tamtym tygodniu pierwszy raz poszedłem biegać (albo pobiegłem chodzić). Co prawda nie we Wrocławiu a w Poznaniu bo miałem bliżej. Pierwszy (dość fajny) różowy pasek z którym się mijałem pomachał do mnie i przez chwilę myślałem, że to dlatego, że jestem zajebisty. Przy drugiej takiej akcji już z jakimś kolesiem zrozumiałem, że to jakiś standard - coś jak "cześć" na górskim szlaku
  • Odpowiedz
@Woockashek:

no właśnie dzisiaj około 8 byłem pobiegać po dłuższej przerwie i jakaś dziewczyna ( nie lubie tutejszego określenia "różowypasek", jest jakieś takie dla mnie s---------e) machnęła z daleka do mnie, obróciłem upewniając czy nie ach do kogoś innego, niedziela 8 rano, nikogo dookoła
  • Odpowiedz
@pijmleko: Zawsze pozdrawiam mijanych biegaczy/biegaczki. Procent odwzajemnienia pozdrowienia zdecydowanie zależy od pogody. Im gorsza tym więcej osób odpowie na pozdrowienie ;) Wynika to chyba z faktu, że przy ładnej, słonecznej pogodzie wychodzą pobiegać tez "sezonowcy" i rekreacyjni biegacze, którzy nie znają zwyczaju pozdrawiania.
  • Odpowiedz
@pijmleko: tak samo jak motocykliści pozdrawiają się w trasie tak samo robią to biegacze. Przynajmniej ci co biegają już dłużej. Nie witają się nowicjusze i sezonowcy. Czasem jak ktoś np. robi życiówki to też nie zawsze da radę więc takim się wybacza. Biegam czasem po 23-24 i wtedy przez 20 km spotkam może z 2-3 biegaczy. Jeszcze nie było nocy żeby któryś nie odmachał. Aż motywuje do wydłużenia sobie trasy
  • Odpowiedz