Wpis z mikrobloga

Dobry wieczór mirki.

Mam dla was krótką historię z dzisiejszego dnia z zielonym urzędnikiem w roli głównej.

Ja druga klasa w licbazie polibudy łódzkiej, jako że dzień dziecka niedługo to nasz dyrektor stwierdził, że na kilkadziesiąt minut można odłożyć zadania i wyjść na zewnątrz. Zarządził dzień sportu i mniej więcej 60 osób + opiekunowie pomaszerowało do najbliższego miejsca, gdzie można coś ogarnąć, parku Poniatowskiego (nie jest to ogółem najlepiej zadbany park, chociaż tragedii też nie ma). Dyrekcja kontaktuje się z komendą straży miejskiej i tam dostaje informacje, że nie ma żadnego problemu żebyśmy tam poszli i sobie się porekreowali. No i zaczynamy jakieś tam rzeczy robić: rzut do celu, bieg na krótki dystans. Całość trwa mniej więcej godzinę, ustawiliśmy się w takim miejscu, żeby nie przeszkadzać ludziom. No i nagle podjeżdża samochód (!) i wysiada z niego typowa Grażynka i obczaja. Zajmuje jej to 5 minut, po czym podchodzi do jednej z nauczycielek i każe nam #!$%@?ć, bo psujemy jej park. Legitymuje się byciem jakimś urzędnikiem do spraw zieleni. No spoko, nie dziwię się, na pewno w naszym wspaniałym państwie i tacy urzędnicy się znajdą. Przywaliła się do tego, że niektórzy stali na trawie (nie było zakazu), a żeby potem coś powiedzieć do ogółu (i tak wszyscy ją przez dłuższy czas w dupie mieli) sama po niej #!$%@?ła. Straszyła nas policją, że dostaniemy mandat (co, wszyscy? za bycie w parku?). Gdzie ona nie dzwoniła: do prezydenta, do szefa, do znajomej grażynki, żeby jej zrobiła co najmniej trzy kawy, bo tak się spizgała tą interwencją. No ostatecznie nie było sensu się kłócić, bo to była typowa baba, która nie odpuszcza i nie trafiają do niej argumenty, że np. kredę (była narysowana linia startu do biegu na krótki dystans) można łatwo zetrzeć. "Czemu nie możemy tu być, to czyje to jest?" - "miasta", no jebłem xD

I potem wracam do domu i czytam, że na prawicę głosuje młodzież, bo przechodzi okres buntu xD

  • 7
  • Odpowiedz
@Viters: o, LOPŁ :-P pozdrowienia od pierwszego rocznika

To miłe, że pan dyrektor zrobił taki spontaniczny wypad z lekcji. Czy wycieczki klasowe nadal muszą być w weekendy?
  • Odpowiedz
@Viters: Toście się daleko wybrali :P Za moich czasów na dzień dziecka zwykle organizowali ognisko w barze Pod Modrzewiem, można było chociaż pograć w siatkę czy ping-ponga.
  • Odpowiedz
@Asgareth: Różnie, akurat moja klasa wyjeżdża niedługo na zieloną szkołę w sobotę i wraca we wtorek. Po prostu dyrektor ściśle trzyma się określonej ilości godzin przeznaczonych na wolne od nauki, ale nikt mu tego raczej za złe nie ma.

@akurczak: Bywały dalsze wyprawy. W tym wypadku pogoda była niepewna.

Miło spotkać osoby z Elitarnego Klubu Absolwentów PLOPŁ :)
  • Odpowiedz