Wpis z mikrobloga

Przypomniało mi się takie troszkę dla mnie #notcoolstory #sadstory.

Komunia, czasy gdy zegarek i rower górski to było coś co chciał mieć każdy dzieciak.

Oczywiście w nosie jak każde dziecko miałem wszytko po za prezentami. Kiedy już wróciliśmy z kościoła i nadszedł ten czas moim oczom ukazał się piękny niebiesko-czerwony rower górski z 18 przerzutkami Shimano!!

Był tak zajebisty, że tylko kwestią czasu było to, że wszystkie koleżanki będą przy nim zdejmować swoje sukienki komunijne! W nosie miałem resztę prezentów typu własnie zegarek, PEGASUS, czy pieniądze, liczył się tylko mój nowy ukochany rower! To była miłość od pierwszego wejrzenia!

Oczywiście w mojej rodzinie jest tak, że imprezy okolicznościowe trwają długo, bardzo. Moja komunia trwała tak długo, że rower został schowany do komórki i nie było szans pojeździć nim jeszcze w ten uroczysty dzień.

Kiedy już położyłem się spać myślałem tylko o tym jak będę jeździł na moim cudownym rowerze w różnych kierunkach. No ale przejdźmy do sedna.

Wstaje rano, widzę moi rodzice coś tacy nieciekawi. Ja od razu oczywiście tylko o rowerze i nic dla mnie się nie liczyło i wtedy mój tato nie trzymał mnie już dłużej w niepewności i powiedział mi tą straszną dla mnie wiadomość:


Moje marzenia o podbijanych kolejnych krajach na moim rowerze legły w gruzach. Płacz, ryk, złość itd. Najlepsze jest to, że ta komórka w której trzymało się rowery była na przeciwko komisariatu policji :D Oczywiście zgłoszone, ja chce swój rower i koniec kropka a oni co?


Nie znaleźli roweru oczywiście :D rodzice kupili mi nowy, ale to już nie było to :( Dalej w głowie mam mój niebiesko-czerwony rower górki z 18 przerzutkami Shimano ;(
  • 1