Aktywne Wpisy
![dobry_punkt_widzenia](https://wykop.pl/cdn/c3397992/dobry_punkt_widzenia_2HwP45sxjZ,q60.jpg)
![Marcinnx](https://wykop.pl/cdn/c3397992/Marcinnx_gAiKRfkjj2,q60.jpg)
Marcinnx +208
Oliwer Wdowik truchta na 100m + wywiad
MIRROR
#paryz2024 #paryz2024gif
Przyjechałem aby się tym bawić, cieszyć
MIRROR
#paryz2024 #paryz2024gif
![Marcinnx - Oliwer Wdowik truchta na 100m + wywiad
Przyjechałem aby się tym bawić, cie...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/45272026ac1e35674b153e64683a0c1d760cd10aa3fcfeed9f8444bf0245dabe,w150h100.jpg)
Skopiuj link
Skopiuj linkPrzyjechałem aby się tym bawić, cieszyć
Wykop.pl
Opowiem Wam chłodną historię, przy której dzisiejszy stres jest mniej więcej porównywalny do gry w pokera za wirtualną kasę.
Rok temu musiałem załatwić taką ważną sprawę w dziekanacie, która w zasadzie zależała od decyzji dziekana. Tylko i wyłącznie jego dobra wola. Nie był to warunek ale groziło mi powtarzanie roku za niedopełnienie formalności, o których się dowiedziałem przeczytawszy maile z uczelni, które jakimś cudem pominąłem wcześniej.
Był to zimny wrzesień. Pojechaliśmy ze znajomymi na żagle (super warunki) do miejscowości oddalonej o jakieś 100 km. Jezioro nosi wdzięczną nazwę "Jeziorak".
Dzwoni do mnie kumpel (jakimś cudem miałem zasięg akurat) i mówi, że był w dziekanacie i mam się tam pilnie stawić jutro o 9:00 i to moja jedyna szansa na zdanie roku ; d. My stacjonowaliśmy gdzieś daleko, daleko od portu. Na domiar złego, z racji brzydkiej pogody, piliśmy już od około szóstej wieczorem.
No to mówię naszemu kapitanowi:
-Ej, Mati (serio ma na imię Mateusz - niespotykane). Muszę jutro o 9 rano być w Toruniu bo mnie oblejo.
-Spoko Anon, wstaniemy o 5 rano, podpłyniemy do portu i sobie pojedziesz.
-Okej.
Nie muszę mówić, że w pijackiej malignie zapomniałem wziąć telefon z pokładu i nikt nie słyszał budzika? Ale spoko, jakiś taki wewnętrzny stres kazał mi się obudzić. Z poślizgiem, bo wstałem o 6 ale jeszcze miałem szansę.
-WSTAWAĆ #!$%@?! 6 RANO!
Otwieramy tą sztorcklapę (na jachcie wszystko jest sztorc). Leje jak #!$%@?, nie ma wiatru.
-DAJEMY NA SILNIKU I TO #!$%@? FAST!
Nie ubraliśmy się nawet. Zostaliśmy w tym w czym spaliśmy. Tylko założyliśmy te sztorckurtki plastikowe, przeciwdeszczowe, bezuciskowe z kiosku za 4,99.
Silnik odpalony, sztorccumy wyciągnięte i płyniemy na pełnych obrotach.
Grzaliśmy równo przez płaską jak stół wodę.
Ja sobie stoję ze sterem i kalkuluję czas. Jak dopłyniemy do portu w ciągu godziny to zdążę na styk.
Jesteśmy na środku jeziora, deszcz nadal ostro wali. Wiatru jak nie było tak nie ma nadal.
Rozległ się bardzo głośny warkot i stanął silnik. Śruba była za płytko i wyszła z wody.
-ZATARŁ SIĘ #!$%@?!
No nie może być :<. Ale koledzy uspokajają - on się nie powinien zatrzeć. Jakoś go odpalimy.
Byłem przerażony. Stwierdziłem, że ciemna dupa to miejsce, w którym chciałbym teraz być, więc nie powiem, że byłem w ciemnej dupie.
Ciągniemy za starter. Raz, drugi, trzeci, czwarty, nic.
Stoi. Nawet bulgocze, ale stoi.
Środek jeziora, godzina 6:20 rano. Ja przemoknięty, zziębnięty i wściekły. Silnik stoi. Wiatru nie ma. Twarzy już nawet nie czułem, więc podejrzewam, że przybrała automatyczny grymas, który wcale nie zdradza tego co się dzieje pięć centymetrów głębiej. Tj. w mózgu oczywiście.
Szósty, siódmy i ósmy raz ciągniemy. Dwudziesty i trzydiesty.
-Mati, a jest paliwo?
Lol. Zbiornik pusty jak moje spojrzenie.
-Dawaj kanister.
Lejemy. #!$%@?, sztorckorek od baku poszedł do wody. Drogi jest podobno, ale to nic w porównaniu ze światłem nadziei, które rozpaliło się na chwilę z mocą diody na pralce.
Trzydziesty pierwszy, trzydziesty drugi, trzydziesty... bul, bul, wruuum!
-TAK #!$%@?! LUBISZ PALIWKO TY CHORY #!$%@? SILNIKU DWUSUWOWY!
Zapomnieliśmy wymieszać paliwo z olejem. Wszak dwusuw.
-Dobra, dajcie tego oleju na oko - przejąłem przywództwo
LECIMY TUTAJ, SILNIK W #!$%@?
Szybki rzut oka na zegarek. 6:35. Mam jeszcze jakiś tam zapas czasu, jeśli zignoruję przepisy drogowe.
Kolega przejmuje ster. Idę się przebrać w jakieś ciuchy, w których wypada iść do dziekana.
Mokre wszystko ;;.
NA BOGA DLACZEGO NIE WSADZILIŚMY Z POWROTEM TEJ SZTORCKLAPY TO JA NIE WIEM
Podjąłem decyzję, że jeśli wsiądę do auta w mokrych rzeczach i odpalę ogrzewanie to w ciągu 1.5 godziny drogi powinny przyschnąć.
No to przebieram się.
Ziemia na horyzoncie! W sensie port. Możecie sobie teraz dla klimatu włączyć Vangelisa - Conquer of Paradise 1492
-PANIE KAPITANIE MATI JEST PRAWIE 7 RANO, DAM RADĘ!
Podpływamy do portu. Pomost coraz bliżej. Klimat taki jakby mieli wyskoczyć rdzenni mieszkańcy Iławy z ozdóbkami ze złota, które wymienimy na takie cuda jak plastikowe talerzyki i termos (zwany sztorcbutlą).
TOSZ TO #!$%@? NIE JEST IŁAWA : D Coś we mnie umarło : D - tak, taką minę bym przybrał jakbym tylko odzyskał władanie nad twarzą. Wiecie, coś jak filmiki na stronach, gdzie uświadczycie np. gościa, który sobie odcina rękę zardzewiałym brzeszczotem i ma taką uśmiechniętą twarz : D.
My powinniśmy płynąć w lewo czy w prawo? : D
Jesteśmy po drugiej stronie Jezioraka. Jakieś miasteczko - Siemiany.
- Mati, jesteś kapitanem w #!$%@?. - udaję, że nie pamiętam, że sam sterowałem prawie całą drogę.
CO ROBIĆ? : D
Szybki rzut oka na mapę. Możemy albo płynąć dalej do Iławy albo złapię stopa na tym zadupiu i dojadę samochodem.
-Dawaj Mati, zawracamy!
Biorę telefon i szukam zasięgu. Po paru chwilach udało mi się zadzwonić do kolegi, który jest w Toruniu.
-Seba, wal do dziekanatu na 9 rano i powiedz, że ja jestem w drodze, ale utknąłem na jeziorze i się spóźnię!
Mija niecała godzina i dotarliśmy do Iławy. Bez pożegnania wbiłem do auta, odpaliłem ogrzewanie tak jak zaplanowałem i lecę.
Zbliża się 8 rano. Mam trochę ponad godzinę czasu.
No to lecę przez te zadupia. DK nr 15.
Ograniczenia prędkości przyjmuję do wiadomości i bez specjalnej brawury #!$%@?.
Godzina 9:25 - dziekanat. Lol. Ostatni dyżur dziekana w tym roku akademickim. Miejsce w kolejce mam gdzieś pomiędzy setną a sto pięćdziesiątą osobą.
Ostatecznie zostałem przyjęty w godzinach popołudniowych. Ale udało się. Złożyłem pismo, o którym nie wiedziałem, że mam złożyć i przeszedłem na drugi rok.
Ale mówię Wam. Teraz to się dopiero stresuję ;_;
#takietam #slub #stres
źródło: comment_R3YL2SUP51xEOoTwFrZfE9nGDdNsYgxg.jpg
PobierzNo niby tak, ale stresu nie wyeliminujesz
@Banaszek: W takim razie czym się stresujesz. Decyzja dobra, przemyślana, więc ciesz się, a nie martw na zapas. Już wystarczy, że starzy się stresują za was.
@jesse__pinkman: Na ślubie i weselu masa rzeczy może pójść nie tak. Sama przysięga to nic stresującego, ale wszystkie sprawy organizacyjne z nią związane są już stresujące.
Jak ja lubię te #coolstory Banaszka :D otwieraj pan kanau na yt i oprócz samolotowych kulstory posluchalbym chętnie innych ciekawostek.
A sam ślub wspominam bardzo pozytywnie - pełen luz. Nawet wtedy, gdy ksiądz zwrócił się do Oli per Małgorzata :D
A ślub zawsze spoko, wbrew pozorom stres szybko schodzi :)
xD