Wpis z mikrobloga

Wczoraj wieczorem wybrałem się do jednej z warszawskich aptek, żeby wykupić receptę od pediatry. Było już dość późno, bo przed 22:00. Stanąłem w kolejce do stanowiska, na którym było napisane RECEPTY RPW, ale, że ja w aptece jestem raz w roku, to jak głąb głupi stoje sobie dalej. Nawet Pan, który obsługiwał "zwykłe" stanowisko pyta mnie czy ja z receptą rpw? tak tak, z receptą ( ͡° ͜ʖ ͡°) no i mnie olśniło. Przede mną trzech typów. Każdy bierze jakieś benzodiazepiny albo zielsko. Odbijam z tej kolejki do tej zwykłej i mówię, że ja tylko po szczpiomke dla dzieciaka a gość mówi: a myślałem, że pan też po marihunean. No i mnie obsługuje a ja dalej słucham co się dzieje. Wszyscy co stali za mną po zielsko albo pilnie prochy od psychiatry. Jeden gość dzwoni do psychiatry o tej porze, że mu recepte źle wystawił. Nie było w tej aptece nikogo, kto by przyszedł po coś na sranie albo gorączkę. To tak teraz świat wygląda, że benzo i marychę się bierze, jak cukierki? Czy społeczeństwo tyle tego na potęge bierze? Może nie nadążam po prostu za tym jak chorym społeczeństwem jesteśmy. Zupełnie poważnie pytam doświadczonych.

#n-------i #apteka #benzodiazepiny
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach