Wpis z mikrobloga

Mireczki, jeżeli mieszkacie w Warszawie i uwielbiacie kebaby, a do tego lubicie obejrzeć sobie Księżula to powiem Wam, że to, czego można dowiedzieć się z odcinka o (prawdopodobnie) najlepszym kebabie w stolicy wyjątkowo mocno odstaje od rzeczywistości:
https://youtu.be/Cpy-4GWEJBg?t=1257

Jeżeli Sapko i Efes były oceniane na 9/10, co jest zgodne z moimi własnymi odczuciami, a z dobrodziejstwa obu tych miejsc korzystam od dobrych 10 lat i przeżyłem ich wzloty i upadki (to dotyczy głównie Sapko, które potrafiło robić kaszaniaste kebsy), to ocena 10/10 wystawione Tendurowi wzbudziła moje żywe zainteresowanie.

Szczególnie zachęciły mnie wypiekane na miejscu placki i ponoć ponadprzeciętnie wyczuwalna baranina. Niestety - obie rzeczy zawiodły.

Wypiekane na miejscu chlebki są ciekawe, mocno przypominają hinduski chlebek naan (aczkolwiek nie są tak tłuste), jednak tutaj stały się główną treścią kebsa, takim mocno pulchnym węglowodanowym wypełniaczem. Wrażenie jest mnie więcej takie:
Przy kasie - ooo, facet ugniata je i wypieka na naszych oczach, sztos!
Początek jedzenia - spoko, smaczne, puszyste, trochę przypominają naan, ale chyba zbyt gumiaste do kebsa...
Koniec jedzenie - za dużo tego chleba, wolałbym więcej treści...

Niestety, z tą treścią to jest tak se. Mięso podają wg. wagi, ale wypełnienie warzywne jest nieco nazbyt oszczędne. Trochę pomidora i sałaty, zero cebuli (przynajmniej ja nie poczułem). Akurat brak cebuli może być plusem, bo np. w Efesie potrafią z nią przesadzić, jednak wolę, kiedy warzyw jest więcej niż mniej i tutaj pod tym względem było przeciętnie.

Jednak największym rozczarowaniem okazało się to, czego oczekiwałem najbardziej, czyli mięso o mocnej baraniej dominancie. Nie twierdzę, że jest złe, chociaż trafiliśmy także na niedopieczone, gumiaste ścięgna. Chodzi o to, że na cztery zakupione kebaby nikt nie poczuł tej baraniny. Ok, jedno dziecko mówiło, że trochę czuło na początku, ale myślę, że sobie wmawiał, a właśnie dla tej wyczuwalnej baraniny tam poszliśmy ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)
Zjedliśmy jednak zwyczajną wołowinę. Plus, że to nie mielonka z typowego dworcowego kebsa, ale obok mięsa zaciągającego barankiem z Sapko i Efesa to niestety nie stało, a zwyczajne wołowe mogło być czymś wyjątkowym 10 lat temu, kiedy Sapko czy Efes błyszczały na tle kebabowej miernoty. Dzisiaj to już nic specjalnego.

Także jak ktoś ostrzył sobie zęby na to miejsce i spodziewał się, że zmoczy spodnie po pierwszym, a najpóźniej trzecim gryzie to ostrzegam, że może się rozczarować. Osobiście nie dałbym temu miejscu 10/10, bardziej 7,5/10. Można odwiedzić i zjeść, ale bez podniety i na pewno nie wtedy, kiedy jest mega kolejka.

#kebab #warszawa #foodporn #jedzenie
BlogoslawionyTwarozyc - Mireczki, jeżeli mieszkacie w Warszawie i uwielbiacie kebaby,...
  • 13
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@BlogoslawionyTwarozyc jadłem efesa zachęcony milionem opinii, i mogę powiedzieć tyle - mocne 5/10 z czego 5 za mięso, reszta była niezjadliwa. Warzywa średnie, sos czosnkowy to sam jogurt naturalny (XD), a ciasto też jakieś dziwne, choć nie powiem bo było miękkie a nie chrupkie i twarde jak #!$%@? kamień. Mimo to spodziewałem się jakiegoś cuda, a to poziom typowego kebsa z budy z tym że mięso to nie kula tylko coś
  • Odpowiedz
@korni007: fenomen to właśnie mięso, bo jest baranio-cielęce własnego wyrobu, a nie gotowa mielonka z Selgrosa. Ciasto jest ok, bo jest kruche. Może nie wybitne, ale nie zapycha i nie przeszkadza. Co do warzyw to trzeba się nauczyć prosić o więcej. Wielu zjadaczy kebabów nie przepada za nadmiarem zieleniny i chcą jak najwięcej mięcha. Słychać to przy zamawianiu i oni się dostosowują, ale jak poprosisz o więcej pomidora i sałaty
  • Odpowiedz