Aktywne Wpisy
jacekparowka +134
Jak można w ogóle lubić pracować?
Przecież to jest definicja choroby psychicznej. Wyobraźcie sobie że m----n na plantacji bawełny mówi że mu tam bardzo dobrze, ma co robić cały dzień i w zamian są zaspokajane jego podstawowe potrzeby jak jedzenie, picie, miejsce do spania. Pomyślelibyście, że jakiś nienormalny.
Za to jak ktoś powie że lubi swoją pracę na etacie, czyli identyczna sytuacja jak niewolnictwo murzyna tylko dostosowane do realiów XXI wieku to
Przecież to jest definicja choroby psychicznej. Wyobraźcie sobie że m----n na plantacji bawełny mówi że mu tam bardzo dobrze, ma co robić cały dzień i w zamian są zaspokajane jego podstawowe potrzeby jak jedzenie, picie, miejsce do spania. Pomyślelibyście, że jakiś nienormalny.
Za to jak ktoś powie że lubi swoją pracę na etacie, czyli identyczna sytuacja jak niewolnictwo murzyna tylko dostosowane do realiów XXI wieku to
jaki masz stosunek do swojego niewolnictwa (pracy na etacie)
- nienawidzę 21.6% (723)
- nie lubię 26.3% (880)
- neutralny stosunek (jestem lekko chory psychicznie 30.0% (1002)
- lubię (jestem mocno chory psychicznie) 22.1% (740)
mirko_anonim +5
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Powiedzcie mi, czy o------o mi od kasy tak jak to próbuje przedstawić moja żona. Mam nieco ponad 30 lat, większość czasu podczas mojej pracy zawodowej oscylowałem w okolicy minimalnej. Ale ostatnio w ciągu 3 lat awansowałem i to dosyć grubo. Moje zarobki wzrosły 3 krotnie, zarabiam teraz 12k. Ogólnie z żoną nie mamy "oddzielnych" rachunków. Po prostu mamy swoje konta, ale ona ma moja kartę czy dostęp do konta, jeśli potrzebuje może korzystać. W drugą stronę jest to samo. Praktycznie każdego miesiąca odkładam 7k, chyba że wyskoczy jakiś wydatek, typu kupno nowych opon do auta, to zdaża się że mniej. Nie żyjemy oszczędnie, raczej rozrzutnie.
Jednak ostatnio pojawił się pewien zgrzyt. Żona zaczęła mi zarzucać, że za dużo wydaję i nie potrafię oszczędzać. Tylko, że według mnie to ona przewala kasę.
Wypłaciłem np fundusze z ppk, tak żeby zobaczyć jak to działa. Kupiłem za to SteamDecka, zarzuca mi więc że wydaje n gierki. Innym razem za punkty które dostajemy w pracy, zakupiłem sobie klawiaturę mx keys, bo zaczęły boleć mnie nadgarstki. Oczywiście usłyszałem kolejny zarzut, że wydaje na głupoty bo równie dobrze mogłem kupic klawiaturę za 100 zł.
Tylko, tak jak wspominałem, ja kupuje to wszystko za punkty/ponadprogramową kasę. A to moja małżonka kupuje buty czy ciuchy na paypo, które potem zapomina zwrócić. Raz zmuszona była zapłacić za 3 pary takich samych butów. Miała je sprzedać na vinted, ale zeszło się jej z tym kilka miesięcy.
Doszło ostatnio do kłótni, bo ja chce budować własny dom. Ale według niej nic nie zbuduje bo jestem rozrzutny. Dodatkowo chce jechać na wakacje za granicę, ja natomiast powiedziałem, że nie ma mowy - oszczędzamy na dom. I wtedy się zaczęło :(
Powiedzcie mi, czy o------o mi od kasy tak jak to próbuje przedstawić moja żona. Mam nieco ponad 30 lat, większość czasu podczas mojej pracy zawodowej oscylowałem w okolicy minimalnej. Ale ostatnio w ciągu 3 lat awansowałem i to dosyć grubo. Moje zarobki wzrosły 3 krotnie, zarabiam teraz 12k. Ogólnie z żoną nie mamy "oddzielnych" rachunków. Po prostu mamy swoje konta, ale ona ma moja kartę czy dostęp do konta, jeśli potrzebuje może korzystać. W drugą stronę jest to samo. Praktycznie każdego miesiąca odkładam 7k, chyba że wyskoczy jakiś wydatek, typu kupno nowych opon do auta, to zdaża się że mniej. Nie żyjemy oszczędnie, raczej rozrzutnie.
Jednak ostatnio pojawił się pewien zgrzyt. Żona zaczęła mi zarzucać, że za dużo wydaję i nie potrafię oszczędzać. Tylko, że według mnie to ona przewala kasę.
Wypłaciłem np fundusze z ppk, tak żeby zobaczyć jak to działa. Kupiłem za to SteamDecka, zarzuca mi więc że wydaje n gierki. Innym razem za punkty które dostajemy w pracy, zakupiłem sobie klawiaturę mx keys, bo zaczęły boleć mnie nadgarstki. Oczywiście usłyszałem kolejny zarzut, że wydaje na głupoty bo równie dobrze mogłem kupic klawiaturę za 100 zł.
Tylko, tak jak wspominałem, ja kupuje to wszystko za punkty/ponadprogramową kasę. A to moja małżonka kupuje buty czy ciuchy na paypo, które potem zapomina zwrócić. Raz zmuszona była zapłacić za 3 pary takich samych butów. Miała je sprzedać na vinted, ale zeszło się jej z tym kilka miesięcy.
Doszło ostatnio do kłótni, bo ja chce budować własny dom. Ale według niej nic nie zbuduje bo jestem rozrzutny. Dodatkowo chce jechać na wakacje za granicę, ja natomiast powiedziałem, że nie ma mowy - oszczędzamy na dom. I wtedy się zaczęło :(
Gość wchodzi na boisko PO RAZ PIERWSZY na tych Igrzyskach, Jego pierwszy kontakt z piłką w tym meczu I W OGÓLE NA IGRZYSKACH...... i zdobywa asa serwisowego. Czyli zrobił już więcej niż Kaczmarek przez całe IO. Potem znowu dobry serwis, ale Amerykanie przyjęli, skończyli akcję, koniec podwójnej zmiany, Bołądź schodzi.
Potem dostaje szansę jeszcze jeden raz, jest trochę dłużej na boisku. Ale tylko trochę. Co się wtedy dzieje? Ma kilka ataków, których nie kończy, ale - co najważniejsze - omija blok i uderza piekielnie mocno, ale do boiska się nie dobija przez wzgląd na fenomenalną grę Amerykanów (zwłaszcza Shojiego) w obronie. Raz uderza piekielnie mocno, ale Amerykanie farcą, bo piłka się od nich odbija, wraca na naszą stronę i gdzieś zahacza o linię końcową. Natomiast jedna piłka, którą dostał Bartek była cholernie trudną piłką sytuacyjną. Daleko od siatki, potrójny blok - większość naszych generalnie by się tu już zesrała, może poza Leonem i Fornalem. A Bartek co robi? R---------a z tych kilku metrów od siatki ten blok, wykręca i zdobywa punkt (blok-aut).
Dla mnie to jest bardzo mocny punkt w reprezentacji i jeżeli Kurek znowu się zatnie w meczu z Francuzami, a umówmy się - nie jest w optymalnej formie, młodszy też się nie będzie robił i najprawdopodobniej jest po prostu pastprime, chociaż PESELu mu nie wypominam, bo nadal jest ważną opoką w reprezentacji, to jednak Bołądź powinien dostać wtedy szansę.
#siatkowka #paryz2024