Wpis z mikrobloga

@ZAKAPIOREK W ubiegłe wakacje pojechałem do wujka, od niespełna roku zapalnego pszczelarza. Stwierdziłem czemu nie, czegoś nowego się nauczę, zachęcony faktem, że w tamte okolice wprowadziła się jakaś rodzina z całkiem pieniężną córką. Jako plan awaryjny zabrałem ze sobą gameboya color z pokemon red.

Lokum bardziej przypominało domek letniskowy niż miejsce, gdzie mieszka się przez większość roku. Ciotka i wuj alkoholicy to wszędzie #!$%@?ło wódą. Wcześniej sąsiad Mirek przychodził na libacje, ale pewnego razu tak się #!$%@?, że pomylił kibel z miednicą na zacier (wszędzie tych miednic było pełno, nawet w kiblu). Sprawa rozeszła by się po kościach, gdyby wujo nie zapytał Mirka, że może niech poprosiłby żony, żeby mu worek pożyczyła. To przelało czarę goryczy, bo jego żona była stomiczką (ta, odbyt w brzuchu, poje*ana akcja xD). Od tamtego momentu byli już dla siebie jak RFN i ZSRR.

Wujo sporą miał tą pasiekę, będzie ze 100 uli. Już po pierwszym dniu znudziły mnie te latające gówna, więc pozostał plan awaryjny. Poszedłem na okoliczne wzgórze, zabrałem paczkę top chipsów, litr bieda-coli oraz mojego ukochanego gameboya. W trakcie oddawania się swojej przyjemności usłyszałem przyjemny, ciepły głos:
- W co
  • Odpowiedz