Aktywne Wpisy
Cześć, mam taką sprawę spadkową, która toczy się w sądzie.
Moja babcia prawie 87 lat ma dom, który należy mi się według prawa w jednej z części. Babci została aktualnie tylko jedna córka, która z nią mieszka w tym domu. Babcia z ciotką zagrała nie fair i przed wysłaniem pierwszego pisma przyszli do mnie i kazali mi się zrzec domu, bo uważali że mi się nic nie należy, co jest oczywistym kłamstwem. Po czym wystosowali pismo do sądu.
Przepychamy się już czwartym pismem z sądu między sobą. Sprawa stanęła na tym, że ja tam wnioskuję o ugodę na X kwotę, ale babcia twierdzi że nie ma z czego spłacić. Chociaż uwazam że to jest kłamstwo, bo żyją dosyć bogato, a córka jej tez także majętna, chociaż tutaj ciotka nie ma nic do rzeczy, bo wnioskodawczynią jest babcia.
To
Moja babcia prawie 87 lat ma dom, który należy mi się według prawa w jednej z części. Babci została aktualnie tylko jedna córka, która z nią mieszka w tym domu. Babcia z ciotką zagrała nie fair i przed wysłaniem pierwszego pisma przyszli do mnie i kazali mi się zrzec domu, bo uważali że mi się nic nie należy, co jest oczywistym kłamstwem. Po czym wystosowali pismo do sądu.
Przepychamy się już czwartym pismem z sądu między sobą. Sprawa stanęła na tym, że ja tam wnioskuję o ugodę na X kwotę, ale babcia twierdzi że nie ma z czego spłacić. Chociaż uwazam że to jest kłamstwo, bo żyją dosyć bogato, a córka jej tez także majętna, chociaż tutaj ciotka nie ma nic do rzeczy, bo wnioskodawczynią jest babcia.
To
Jeśli kogoś ciekawiło co u mnie było przez ten czas (chłopaki z serwera wiedzą co nieco, do pewnego momentu), to potem wyjechałem do innego kraju, pracowałem przez rok, pokazałem, że mogę żyć jak to się mówi normalnie (w pracy szybko byłem jednym z lepszych, brałem nawet i nadgodziny, miałem nieporównywalnie lepiej, niż typowy polski kołchoźnik za psi grosz, no ale ja i tak nie mogę tak żyć, po prostu, bez żadnej nadziei, nawet takie życie to jest tylko życie żeby przeżyć, jedynie nieco wygodniejsze, bo się lepiej zarabia, niż w jakimś powiatowym obozie zagłady), ale ja zwyczajnie nie chcę, nie mogę, nie potrafię tak żyć, tyrać i gnić na jakimś pokoju i tak bez żadnych lepszych perspektyw do końca życia.
Z własnego wyboru jeszcze w tym tygodniu rzucam to wszystko, i co, idę ponownie na ulicę, ale już bez nawet odrobiny woli przetrwania, będę gdzieś po prostu leżał i czekał co się wydarzy. W systemie nie możesz sobie pozwolić na żadną chwilę słabości, masz być jak robot, a ja co mam poradzić, że nie mam żadnej wiary w sens życia (bo takich rzeczy nie ma), nic na dobre nie może mnie uszczęśliwić no i przede wszystkim - prawie całe życie towarzyszącą prawdziwa depresja z naprawdę silnymi jej napadami.
Gdybym mocno się uparł to pewnie bym to jeszcze jakiś wytrzymał i dalej jeszcze przetrwał, nawet i pracował, ale po co? Wiem, że w niedalekiej przyszłości byłby kolejny atak depresji, z każdym razem mocniejszy.
Generalnie wróciłem na chwilę by powiedzieć, że depresja to nie są żarty i nie można jej lekceważyć jak to robi chociażby boomerstwo ględzeniem typu aaa dziewczynę sobie znajdź do kołchozu idź to ci przejdzie, a nie wymyślasz jakieś depresje, za moich czasów takich rzeczy nie było.
#przegryw #bezdomnosc
tylko ty sam możesz zawalczyć o swoje życie a idąc z własnej woli na bezdomność to sie po prostu poddajesz
Żyjąc "normalnie" też nie będzie lepiej - tyranie, gnicie w pokoju, sranie, cierpienie, samotność, tak