Wpis z mikrobloga

mirki. mam pytanie dotyczące funkcjonowania wolnego rynku w takiej gałęzi jaką jest produkcja żywności oraz branża kosmetyczna. czy w prawdziwie liberalnym państwie jest miejsca na taki obowiązek jak etykietowanie produktów tj. udzielenie konsumentowi szczegółowych informacji na temat zawartości danego produktu, w tym na przykład wykaz alergenów na etykiecie. problem wydaje się z pozoru prozaiczny, ale w przypadku braku dokładnych informacji tracimy tak naprawdę możliwość realnego, świadomego wyboru. dodatkowo dochodzi tu także problem obowiązku tłumaczenia etykiet na produktach. czy takie regulacje są do przełknięcia wolnorynkowym państwie czy nie za bardzo?

#prawo #lifescience #liberalizm #neuropa #4konserwy #knp #wolnyrynek
c.....k - mirki. mam pytanie dotyczące funkcjonowania wolnego rynku w takiej gałęzi j...

źródło: comment_jeBM7f3I8YBx3PfwUJGD7JVSR0lr3Opl.jpg

Pobierz
  • 30
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@cinkek: nie sądze by się znalazł, bo nie znajdzie się sprzedawca, który wystawi taki towar na półkę

sprzedawcę interesuje nie tylko marża, jaką zaoferuje mu producent, ale też - "rotacja" towaru. jeżeli jeden produkt podlega większej rotacji niż inny - oznacza to, że przy tej samej marży generuje dla sprzedawcy większy zysk.

jeżeli coś jest tanie = oznacza to niską marżę. jeśli do tego nie ma rotacji, bo np. producent
  • Odpowiedz
@cinkek: oczekiwania i przyzwyczajenia konsumentów się zmieniają.

ja z przyjemnością obserwuję ostatnio np. rynek e-papierosów, który lubię przytaczać jako przykład - bo tam nie istnieją regulację ani do sposobu oznaczania produktu, ani - do kontroli zawartości płynów nikotynowych, a rozstrzał cenowy jest olbrzymi (od 20 gr/1 ml do 10 zł/1 ml, w zależności od złożoności kompozycji aromatów)

wszystkie produkty są etykietowane, wszystkie podlegają certyfikacji wewnętrznej (każdy producent bada zawartość każdej
  • Odpowiedz
@spluczka: zachowalbym ostroznosc przy porownywaniu rynku e-papierosow z rynkiem produktow spozywczych (ktore to produkty stanowia dobro podstawowe). dochodzi do tego w mojej ocenie, zupelnie inny typ konsumenta
  • Odpowiedz
@cinkek: moim zdaniem, typ produktu jest bez znaczenia, dla naszych rozważań.

dla każdej branży da się określić górną i dolną półkę oraz zasobniejszą grupę i biedniejszą grupę.

oczekiwania każdej z grup, w podstawowym zakresie - jest takie samo: bezpieczeństwo konsumpcji, informacja o producencie, wyczerpująca informacja o produkcie, w tym - o składnikach
  • Odpowiedz
@spluczka: wchodzimy na grunt rozważań dotyczących modelu przeciętnego konsumenta, który w moim mniemaniu (i nie tylko) w zależności od danego rynku zachowuje się inaczej. niemniej jednak swoje już się dowiedziałem. zapytam jeszcze wilka na ama.
  • Odpowiedz
Podanie fałszywego składu to oszustwo i klient jest wtedy celowo wprowadzany w błąd - dostaje coś innego niż uzgodnił podczas transakcji. Nie podawanie składu natomiast oszustwem nie jest.


To trochę jak aukcje używanego sprzętu elektronicznego na Allegro. Kiedy ktoś pisze, że nie wie czy urządzenie działa, to nie można mieć do niego pretensji jeśli sprzęt po zakupie nie działa. Jeśli ktoś natomiast sprzedał taki sprzęt jako działający, a on nie działa, to oszukał kupującego.

@Vealheim
  • Odpowiedz
@NatenczasWojski:

porównanie nietrafione, bo sprzedający de facto poinformował klienta o swoim stanie wiedzy - czyli "nie wiem czy działa"


Racja. Nie zgadzam się natomist, że można przyjmować w przypadku braku informacji jakieś domyślne założenie i uważać je za wiążące w jakiś sposób
  • Odpowiedz