Wpis z mikrobloga

Nie mam ochoty na nic i wszystko jest mi obojętne. Znajomi biorą śluby, mają dzieci, jeżdżą gdzieś po świecie, a ja nic nie robię. Mieszkam tylko ze starymi, pracuję i odkładam kasę, która jest tylko bezuzyteczną kwotą, która leży w coś poinwestowana. Praca, kariera i rozwój też mnie nie interesuje. Jestem przeciwieństwem dynamiczniaka.

Mój kumpel twierdzi, że to jest wszystko wyliczone i rozpisane przez górę, żeby człowiek te schematy odwalał i był goły całe życie. Wesele to jeden wieczór chlania i żarcia, a potem kac i podnoszenie się finansowe przez lata. Sto koła za jeden wieczór balangi.

Dzieci to mam wrażenie, że jak się pojawią to już jest po mnie, jak ja teraz nie mam kurfa energii na nic to ciekawe jak miałbym, gdyby dziecko było. Nie wspomnę już o tym, że kiedyś to ciąża to donoszenie i urodzenie. Teraz to kontrole, ciągle wywalanie kasy..drogie witaminy, suple, mój kumpel jakieś mleko dla dziecka, które 1500 złotych kosztuje niby musi kupować, mam wrażenie, że to wszystko komercha

Najchętniej to chciałbym, żeby wszyscy dali mi spokój, dożyć w świętym spokoju końca i zdechnąć.

#przegryw #depresja
  • 5
  • Odpowiedz
@Pornografik: Przy tych chorych cenach to bezpieczna poduszka finansowa to się chyba od 3 milionów złotych wzwyż zaczyna. Ja mając około 1 miliona środków łącznie czuję ciągle poczucie zagrożenia i bycie żałosnym smieciem. W tym chorym polskim absurdzie to nawet 1 kurnik w śmierdzącej, jepanej Warszawie.
  • Odpowiedz
@Rencista_z_przypadku: Ale ja mam kobietę. Tylko nie chce mieć dzieci, a ja nie wiem czy chce, bo moi znajomi jakoś po tym jak urodziły im się dzieci to nie wyglądają na szczęśliwych, tylko jakby przesrali życie i jak obraz nędzy i rozpaczy, a kumpel, który ma już dwójkę to mi wprost gada, żebym korzystał z tego co mam, bo on ma przejechane i ma myśli samobójcze, bo udupil się z
  • Odpowiedz