Wpis z mikrobloga

Moja babcia ma 2 kocice. Jedna starsza (Franka) jest mało przyjemna, raczej unika kontaktu z człowiekiem, no chyba, że trzyma się w ręku jakiś przysmak :)

Za to druga, młodsza (Lusia) jest słodką przytulanką, uwielbia głaskania, przytulanie. Uwielbia też buziaki w pyszczek - co najmniej raz dziennie przychodzi do babci, czeka aż ją babcia wygłaszcze i wypieści, reaguje nawet na słowa - Daj buziaka! wtedy nastawia mordkę i jak dostanie całuska, to idzie poleżeć albo się pobawić zabawkami.

Kilka tygodni temu pojechałam do babci na kilka dni. Lubię koty, więc z tą młodszą kotką dużo czasu spędzałam na zabawie i przytulaniu.

Ostatniej nocy przed wyjazdem stało się jednak coś, o czym wolałabym zapomnieć...

Przed snem pogłaskałam obie kotki i położyłam się do łóżka. Niedługo potem usnęłam. Po jakimś czasie czuję, że coś mnie budzi. Otworzyłam oczy, ale bez okularów (spora krótkowzroczność) i taka zaspana nie widziałam za dużo. Jednak po odgłosach udało mi się rozpoznać, że do łóżka wskoczyła mi Lusia. Łasiła się, mruczała, wyraźnie oczekiwała pieszczot.

Przyznam, zirytowała mnie trochę, bo środek nocy, chce mi się spać, nie miałam ochoty głaskać jej przez pół godziny.

Wpadłam na pomysł, że dam jej buziaka i ona wtedy usatysfakcjonowana pójdzie spać...

Szepczę do niej - Lusia, daj buziaka, zamajaczył mi jak przez mgłę pyszczek, więc cmoknęłam ją w ten pyszczek...

()

To wcale nie był jej pyszczek, tylko tyłek...


Jak się zorientowałam co zrobiłam, to poszłam umyć zęby i wypłukać buzię, ale z szoku otrząsnęłam się dopiero następnego dnia.

Całe szczęście, że koty nie mówią, babcia się więc o niczym nie dowiedziała.

#coolstory #przygodyrozowegopaska #koty

  • 13