Wpis z mikrobloga

W nawiązaniu do znaleziska: https://wykop.pl/link/7469499/jedna-decyzja-rzad-wkrotce-obnizy-pensje-milionom-polakow-ale-za-to-emerytury-m opowiem dlaczego tak się dzieje. Ano jest sobie taki chłopak, imię zmienione - Domino, lat 28. Domino, po ukończeniu szkoły i zdobyciu podstawowego wykształcenia po raz pierwszy (i jak na razie ostatni) w życiu podjął pracę na uop. Trzy miesiące pracował na etacie ale pracodawcy nie było mu z nim po drodze, spóźniał się, bawił telefonem i miał głupie pomysły. Domino pracował chwilę w gospodarstwie rolnym u dajmy na to Tomka, oczywiście na czarno, następnie, na umowę-zlecenie pracował jako "ochroniarz" na różnego rodzaju obiektach. Mu pasowała ta praca bo płaca była większa niż na uop, odbębnił 24h i miał potem dzień wolny. Czasem sobie gdzieś pojechał autobusem, czasem poszedł do pomocy w gospodarstwie rolnym u Tomka, przebimbał sobie tak kilka lat. Co ma ten Domino teraz? Ano wyprowadził się od rodziców bo w domu mało co robił, nie dokładał się do mieszkania, jedzenia itd. mimo że dostawał między 5000 - 7000 zł wypłaty i od 2000 do 4000 pln z gospodarstwa. Mieszka teraz w wynajmowanym mieszkaniu w Wawie, kiedy wie że może popracować w gospodarstwie to śpi u rodziców gospodarza. W oczywistym błędzie jest ten kto myśli że się dorobił. 24k pln ma, tak się chwalił. Tyle że nie chwalił się że ma tyle na koncie oszczędnościowym. Nie pokazał też że tyle ma na swoim koncie głównym. On pokazał w aplikacji swojego banku że taki przelew dostał. Czemu dostał taki przelew? Ano jak popytaliśmy to dlatego że bank dał mu kredyt. Pewnie brakło mu do działki żeby rozpocząć budowę mógłby ktoś naiwnie pomyśleć. Nic z tych rzeczy. On wziął te 24 000 zł żeby starczyło mu na opłaty, żeby kupić trochę ciuchów, nowy telefon i coś o hulajnodze elektrycznej słyszałem. Nie, auta ani prawa jazdy nie planuje w najbliższej przyszłości. Wiecie z kim Domino znał się dobrze? Z lombardem i operatorem pewnej sieci komórkowej. Brał sprzęt, sprzedawał, miał na obecne wydatki i przyjemności a potem wystarczyło wyrzucać listy od operatora. Jak tylko komornik kończył czynności z odzyskaniem pieniędzy za niespłacony abonament to operator znów podpisywał z nim umowę, telefon plus laptop, telefon plus smartwatch... No co, kto bogatemu zabroni? Oczywiście Domino nie jest szczęśliwcem. Ma wręcz pecha, taki dziwny pech życiowy. Raz na przykład pomagał gospodarzowi Tomkowi w przygotowaniu sianokiszonki. Domino grabił trawę w duże wały (oczywiście ciągnikiem i zgrabiarką), Tomek ją zabierał przyczepą samozbierającą a ja ugniatałem na kupie żeby powietrze z niej wyszło. Kiedy Domino skończył grabienie to stwierdził że on się umówił na pomoc z innym gospodarzem, niech będzie że u Zygmunta, tam będzie teraz jeździł ciągnikiem. Rzeczywiście, Zygmunt z sąsiedniej wsi rozpoczął koszenie trawy na kiszonkę. Tam Domino miał siąść na nowoczesny ciągnik i ugniatać trawę. No i gdzie tu pech? Ano pech polegał na tym że Tomek u którego porzucał na dziś pracę miał dobre serce i Domino dostał na drogę kebaba, w końcu już dobrze po obiedzie było. Domino zabrał rower, kebaba i pojechał na umówioną robotę. My swoje kebaby zjedliśmy, obgadaliśmy dalszy plan pracy, pożartowaliśmy z Domino że tylko ucieka jak się kończy robota na ciągniku i wróciliśmy do pracy. Potem dowiedzieliśmy się jak bardzo opłacała mu się robota u Zygmunta. Ile zarobił? 100 zł. 200 zł za dwa dni pracy, pierwszego dnia od 17:00 do 23:00 i drugi dzień od 10:00 do 24:00. Dlaczego Zygmunt zapłacił mu tylko 200 zł? Bo Domino nie umiał jeździć z pomocnikami Zygmunta i więcej stał jak ugniatał a u niego płaci się za robotę a nie za godzinę. Dlaczego zarobił 100 zł? Bo jak wybierał się do Zygmunta to czekał aż siostra Tomka przyjedzie z kebabami. Domino dostał kebaba na drogę i faktycznie jadł go w drodze. Tak, jechał rowerem, jadł kebaba obiema rękoma i za to dostał mandat 100 zł. 50 zł za jadę bez trzymanki, 50 zł za śmiecenie bo wyrzucił przy policjantach papierek po kebabie. Tego samego roku, we wrześniu kosiliśmy kukurydzę na kiszonkę. Domino dostał fuchę przy wożeniu kukurydzy, on lubił pracę ciągnikiem. W zasadzie inaczej, on nie lubił typowej pracy fizycznej ale nie o tym, koszenie kukurydzy szło dobrze aż pod wieczór, około 20:30 sieczkarnia zajechała na dość mokre pole. Tam trzeba było pamiętać o tym żeby pod żadnym pozorem nie zatrzymywać się w dołku, zwłaszcza z pełną przyczepą. Domino jako że miał pecha to dostał do wożenia duży, komfortowy ciągnik, o wiele za mocny i wygodny do małej przyczepy zbierającej z którą mógłby w tym mokrym dołku stanąć i ruszyć bez dodawania gazu, nawet z pełną przyczepą. Teraz małe wyjaśnienie dla osób które nie wiedzą jak wygląda koszenie kukurydzy na zielonkę - sieczkarnia na raz kosi kilka rządków kukurydzy a obok jedzie ciągnik z przyczepą na którą sieczkarnia wyrzuca skoszoną, rozdrobioną kukurydzę. Gdy przyczepa się zapełnia to ciągnik odjeżdża i podjeżdża następny. W takiej sytuacji był Domino, niestety do dołka zostało mu 20 metrów. Powinien pojechać do przodu i łukiem zawrócić bez zatrzymywania się. Ale on wolał nie ponosić praktycznie zerowego ryzyka zakopania się i postanowił cofać całe pole. Ciągnik, po wrzuceniu kierunku jazdy do tyłu rusza do tyłu i sam wrzuca kolejne biegi rozpędzając się do pełnej dostępnej prędkości. Tak, nowoczesne ciągniki jeżdżą do tyłu tak samo szybko jak do przodu, niektóre nawet szybciej jeżdżą do tyłu. A wspominałem już że zwykle kolejny ciągnik czeka z tyłu w kolejce do sieczkarni? No właśnie taki był pech Domino. Ktoś kto przeczytał to do tego momentu mógłby odnieść wrażenie że dominującą cechą Domino jest głupota. Otóż nie, Domino jest równie głupi co sprytny. Domino wiedział że słoma którą ładuje do ścielarki rozwala się mocno po rozcięciu siatki i trzeba ładować po jednej beli bo nie da się rozciąć siatki w dwóch belach i pościelić krowom bez gubienia po drodze połowy załadunku. Ale przecież nic się nie stanie jak się załaduje dwie bele i nie rozetnie siatki, siatka owinie się na rotorze ścielarki i później wystarczy ją rozciąć na rotorze. Owszem, można tak zrobić, zdjęcie siatki zajmuje minutę. No i Domino tak robił przez trzy tygodnie. Znaczy siatki nie rozcinał i nie wyjmował jej ze ścielarki. Po tym czasie siatka owinęła się tak mocno i grubo na rotorze że jej ścięcie zajęłoby mi godzinę gdybym to robił. No a że akurat pomagałem mu podczepiać ścielarkę to postanowił mnie wykorzystać do tego nieprzyjemnego zajęcia. Powiedziałem mu że spoko, niech tylko tam nóż zaniesie, do środka, to wytnę. Robi się to nożem z wymiennymi ostrzami bo cienki nóż dobrze rozcina siatkę ale stopniowo się tępi i trzeba wymienić ostrze. Pobiegł po zapasowe ostrza i nóż. Kiedy wbijał nóż w siatkę ja akurat zamknąłem kraty, wyłączyłem ciągnik, zasilanie hydrauliki wyłączyłem, dźwignie sterujące ścielarką ustawiłem na cofanie rotora a kratę na opuszczanie. Kręcenie rotorem do tyłu powodowało opuszczanie klapy, żeby można było pokręcić rotorem do tyłu należało wyciąć siatkę. Domino był sprytny więc zauważył że nie ubłaga mnie żebym go wypuścił i zaczął rozcinać siatkę szybko zmieniając kolejne ostrza jak tylko trochę się stępiły. Był głupi bo ostrza wyrzucał ze ścielarki i potem musiał ostatnim, bardzo tępym ostrzem wycinać resztę siatki.
Ale do czego zmierzam, zmierzam do tego że Domino, jeden z wielu podobnych mu gagatków ma tylko ubezpieczenie zdrowotne. Żyje sobie obok nas, zarabia, wydaje, komornik z niego łatwo ściąga kolejne zobowiązania, Domino nie wchodzi w konflikt z prawem pomijając jazdę rowerem bez trzymanki, przechodzenie na czerwonym świetle czy jazdę autobusem bez biletu za co dostaje mandaty, wiadomo pech. Dlatego będzie sobie robił na tę umowę-zlecenie bez składki emerytalnej, jak coś narozrabia to pójdzie do Tomka, pożyczy pieniądze i odpracuje w polu aż będzie za stary do pracy i zostanie utrzymankiem mopsu - czyli nas wszystkich. Serio, wolę żeby ozusowali takie umowy skoro są wykorzystywane do zajęć które niczym się nie różnią od umowy o pracę.

Dlaczego ja się zjawiam w tym gospodarstwie? A pomagam Tomkowi przy różnych pracach bo to mój przyjaciel z podstawówki, ma ponad 100ha ziemi i nie daje rady sam wszystkiego ogarnąć.

#gownowpis #praca #zus
  • Odpowiedz