Wpis z mikrobloga

2:30, podpity tanią whisky naszło mnie na wspomnienia. To jest niesamowite jaką potęgą stał się Real, to chyba jedyny klub w tym momencie w którym chciałby grać każdy piłkarz i faktycznie jest większy niż ego młodych i gniewnych zawodników. Ja zacząłem kibicować świadomie od przyjścia CR7, nieskończone pasmo #!$%@?ów w lidze mistrzów i el classico, upokorzenia ze strony karakana barcelońskiego do spółki z łysym z La Masii.

Wychodziło się na orlik i dyskutowało o el classico, o tym, że może i Barca ma Rakitića, ale Modrić w Tottenhamie był niezłym kozakiem i kiedyś jeszcze się odbije, że jak Kaka wyleczy kontuzje, to zacznie się dominacja Realu, że Bale jest bestią i będzie lepszy od Ronaldo.

W ogóle klasyki Mourinho vs. Guardiola + Messi vs Ronaldo to był peak hiszpańskiej piłki, w każdym meczy była #!$%@? na koniec xD Potem przyszedł Ancelotti, w końcu upragniona 10 liga mistrzów, ale i tak wydawało się to ewenementem i myślałem, że zaraz znów zacznie się kompromitacja, szczególnie, że Barca miała mega mocną pakę z MSN, a BBC w tamtym momencie wydawało się nieudolną odpowiedzią marketingową na barceloński tercet.

Dopiero Zidane sprawił, że Real stał się mentalną potęgą, po trzeciej lidze mistrzów faktycznie ten klub podpisał pakt z diabłem i to jest niesamowite jak mocny mają mental.

Po co o tym pisze? Bo się #!$%@?łem. Ale z perspektywy człowieka dobijającego do trzydziestki, który w czasach szkolnych żył piłką na 100% miło się wspomina, że kibicowało się klubowi który był orlikowym pośmiewiskiem pokroju Man United, a teraz jest największą potęgą piłkarską, która wygląda, jakby miała dominować przez kolejną dekadę.

I jako wieloletni sympatyk Realu po cichu kibicuję Barcelonie, żeby zrobiła to, co zrobił Real w ciągu ostatniego dziesięciolecia. Niech obecne dzieciaki kibicujące słabiutkej Barcelonie, za 10 lat przeżyją to samo co ja przeżywam teraz, jako dorosły chłop, który w środku dalej jest tym samym gimbusem z orlika który kibicował wbrew logice Realowi.
#mecz
  • 4
  • Odpowiedz