Wpis z mikrobloga

Wygląda na to, że chyba jedyną opcją jest akceptacja, kilku godzin cierpienia dziennie. Przy dobrych wiatrach i odpowiednim rozłożeniu pracy mogę tak do 18:00 przez większość czasu mieć zajęty umysł i nie doprowadzić się przy tym do przepracowania. Resztę czasu gdy będę regenerował energię, żeby mieć siłę na powtórkę następnego dnia, muszę w większości przeżyć sam na sam ze swoimi emocjami. #przegryw
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach