Wpis z mikrobloga

Zwróćcie uwagę na ciekawy fakt jaki ma miejsce w naszej, bez wątpienia, najlepszej lidze świata. W tak skonstruowanej lidze, wyrównanej lidze, Twoje miejsce w tabeli w największym stopniu zależy nie do końca od Twojej aktualnej formy, ale od aktualnej formy Twojego przeciwnika. Możemy sobie zrobić pewien ekperyment myślowy, który to świetnie zobrazuje. Mamy drużynę Górnika Zabrze i mecz sprzed kilku dobrych tygodni z Lechem Poznań, który zakończył się wynikiem 0:0. Mamy także mecz tego samego zabrzańskiego Górnika z drużyną Cracovii zakończonym klęską tych pierwszych aż 0:5. Kiedy na początku marca Górnik grał z Lechem Poznań, Cracovia w tej samej kolejce zremisowała z Koroną Kielce, wcześniej przegrała z Wartą, zremisowała z Piastem i z dolnośląskim tygrysem. Później w trzech kolejnych kolejkach zdobyła zaledwie 2 punkty z drużynami z miasta włókniarzy. To teraz sprawdźmy wynika Lecha Poznań z ostatnich kilku kolejek, a właściwie nie ma co sprawdzać bo wszyscy wiemy jakie one były. Kolejorz w ostatnich pięciu kolejkach zdobył zaledwie 7 punktów na 15 możliwych. Doznając spektakularnych klęsk ja ta z Puszczą czy Ruchem Chorzów. Możemy jedynie się domyślać jakie mogłyby być wyniki spotkań Górnika Zabrze z tymi drużynami gdyby te mecze zamienienić, gdyby wcześniej zagrali z Cracovią a w obecnej kolejce z Lechem. Zabrzanie z dużą dozą prawdopodobieństwa pokonaliby słabą, pod koniec zimy Cracovię i być może Lecha w obecnej kolejce. Gdyby Górnik Zabrze miał inny terminarz to być może zamiast jednego punktu w tych dwóch meczach mógł zdobyć ich komplet. Miałby wtedy taką samą liczbę punktów jak Jagiellonia Białystok. Przypominam, że tak by się wydarzyć mogło gdyby te dwa mecze rozgrywane były w odwortnej kolejności na przestrzeni zaledwie kilku tygodni. To swoiste kuriozum, którego próżno szukać w innych ligach. Tak samo możemy zrobić chociażby z drużyną Śląska Wrocław. Gdyby ten Śląsk trafił na mecz z Ruchem Chorzów zaledwie 3 tygodnie wcześniej najprawdopodobniej by wygrał, ale miał pecha bo trafił na będącego w tak zwanym gazie Górnika oraz jak się okazało na będącego na fali wznoszacej Ruchu Chorzów. Sinusoida z jaką grają drużyny w naszej lidze jest o tyle ciekawa, że nie wiadomo, w której kolejce złapią formę i zdobędą kilkanaście punktów a w której ta seria zostanie nagle przerwana i drużyna stanie, vide Jagiellonia w ostatnich kolejkach (5 punktów na 12 możliwych w czterech ostatnich meczach), Legia bez zwycięstwa w trzech kolejnych spotkaniach (kolejki 27-29) czy gliwicki Piast nagle zaczynający punktować (9 puntów w trzech ostatnich kolejkach). Nie wiemy czy Jagiellonia stanęła na dobre czy jeszcze w ostatnich kolejkach ruszy z formą. Nie wiemy czy Legia po spotkaniu w Mielcu już z formą ruszyła i czy może jej to dać komplet do końca i na przykład wygranie ligi, podobnie ze Śląskiem, który być może dzisiaj wszedł na ścieżkę zwycięstw. Nie wiemy czy Górnik wpadł właśnie w schyłek swojej świetnej formy i jej pik był w meczu z łódzkim KS. W naszej lidze formy nie łapie się na początku ligi i trzyma ją do jej końca jak w ligach gorszych, angielskiej, włoskiej, niemieckiej czy hiszpańskiej. W najlepszej lidze świata najlepszą formę masz kilka razy w sezonie podobnie jak i formę najgorszą.
#ekstraklasa #mecz #przemyslenia
  • 1
  • Odpowiedz