Aktywne Wpisy
chlopak_twojej_matki +289
Z takich ciekawostek z II Wojny Światowej to moja Ś.P. prababcia często mi opowiadała jak wyglądała u nich okupacja w małej mieścince w południowej Polsce. Miejscowość była niedaleko Krakowa i Oświęcimia, więc było sporo wojsk niemieckich i SSmanów. Mieli duży dom, więc często zdarzało im się "gościć" (im się raczej nie odmawiało, bo mogło się skończyć źle) SSmanów i babcia opowiadała mi, że zawsze byli kulturalni, dziękowali, a nawet zdarzało się, że
Ryneczek +8
Skąd takie negatywne opinie o szeregowcach/bliźniakach na wykopie? Najczęściej powtarzanym hasłem jest "łączy wady mieszkania w domu i bloku". A jakieś konkrety?
że brak prywatności w ogrodzie? no w bloku nie masz nawet okazji na własną ziemię
że na tarasie słyszysz sąsiada? na balkonie w bloku też, plus sąsiadów jest znacznie więcej (po bokach i nad tobą) plus taras ma średnio te 15-20 metrów i jest znacznie większy niż standardowy balkon
że
że brak prywatności w ogrodzie? no w bloku nie masz nawet okazji na własną ziemię
że na tarasie słyszysz sąsiada? na balkonie w bloku też, plus sąsiadów jest znacznie więcej (po bokach i nad tobą) plus taras ma średnio te 15-20 metrów i jest znacznie większy niż standardowy balkon
że
Pamiętam czasy jak kartofle były kopane kopaczką (Często konną,przerobioną pod ciągnik)
Nierzadko ludzie nie żyjący z rolnictwa jak mieli ziemię to sadzili małe pole kartofli i potem kopali to ręcznie motykami\
Pamiętam ludzi obrabiających wszystko koniem
Koszenie zboża snopowiązałką (Bo taniej niż wynająć kombajn i lepsza słoma pod kopce z kartoflami i innymi okopowymi)
Ręczne pielenie całych pól buraków czy innych warzyw (Pola po 0,5-1ha a nie jakieś wielkie).
Zwożenie siana i słomy luzem (Bez prasy czy przyczepy samozbierającej).
Pierwszą w okolicy plantacje kukurydzy i ludzi którzy ją oglądali z ogromnym zaciekawieniem (Wtedy nie była ona kiszona tylko koszona po trochu i skarmiana na bieżąco dla bydła i świń).
Człowiek wtedy jak zobaczył gdzieś ciągnik z 4x4 to była to sensacja.
Coś większego niż C-360 to w mojej okolicy miał tylko SKR.
Wtedy to była taka nuda i nic ciekawego że człowiek nie zwracał na to uwagi.
A jakikolwiek zachodni sprzęt to była większa sensacja niż dziś zobaczenie samochodu Ferrari lub Lamborghini (To się widziało tylko na pokazach i na wyjazdach na wakacje).
Nawet pamiętam jak jeszcze po 2000 roku wyjechałem z rodzicami na mazury i ogromną sensację wzbudziły na mnie baloty,w naszej okolicy nie było wtedy ani jednej prasy zwijającej.
Ja wtedy wiedziałem że są prasy zwijające ale nie miałem pojęcia o jakimś owijaniu beli folią żeby była kiszonka i strasznie mnie szokowało że oni to owijają biała folią i trzymają na zewnątrz.
Dziś te wszystkie nowoczesne maszyny już są powszechne i już w sumie w ogóle mnie nie ciekawią.
Ale jak rok temu jadąc samochodem zobaczyłem faceta (Nie młodego ale jeszcze nie dziadka) który ładuje siano na wóz konny to tak to mnie zaciekawiło że miałem ochotę się zatrzymać i z nim pogadać ale jakoś tak strach przed ludźmi wygrał.
To rolnictwo z dawnych lat,takie prymitywne jakoś tak jest bardziej bliskie memu sercu.
Ten wariat SanJaya powiedział raz że dzisiaj rolnik siedzi w tym nowoczesnym sprzęcie i nawet nie czuje tej ziemi na której pracuje i coś w tym jest.
Żałuje że wtedy jak byłem dzieckiem to tak się uganiałem za ciągnikami i kombajnami a totalnie ignorowałem konie bo dziś wiem że to byłoby ciekawe doświadczenie.
Nie chciałbym jeździć konno (Nawet bym się bał) ale mocno mnie ciekawi jak to jest robić w polu takim koniem.
Takie to przemyślenia mnie naszyły po wypiciu mojego wina hibiskusowego i nalewki miętowej (Nalewka na sklepowym spirytusie).
@PawelW124: smutna prawda
Jeden z najlepszych filmów które miałem okazję obejrzeć w życiu.
Chyba nawet lepszy niż film Zabić Sekala.
Tylko mam mocny problem czy w ogóle w takich porównaniach można porównywać film fabularny z dokumentalnym.
W każdym bądź razie w tym filmie specjalista od rolnictwa ekologicznego ale w takim samowystarczalnym stylu (Jak ktoś woli-Permkulturowym) powiedział ludziom którzy zaczęli prowadzić takie gospodarstwo:
-Zobaczycie tu
Pamiętam jak za dzieciaka robiło się przy sianokosach. Ręcznie roztrzepywaliśmy siano. Później robienie kop na ostrewkach lub trzech kijach. Zbieranie tego. Jak byłem mały to tłoczyłem siano na wozie, ojciec ładował widłami. Później dawało się pawąz na ten wóz z sianem. Najgorzej było w stodole, gdy odbierało się siano. Zaduch tam był straszny, bo do dogrzewało do
Pamiętam taką historię, gdy siedziałem na kombajnie i nagle czuję taki przyjemny zapach, aż się jeść zachciało. Chwilę później okazało się, że w podajniku w zbiorniku zatarło się łożysko, a ten przyjemny zapach to przypiekany