Wpis z mikrobloga

Jebnę swój update bo może komuś pomoże wgl się jakkolwiek ogarnąć, a nawet jak nie to i tak napiszę
JAK komuś się nie chce czytać to na dole jest TL:DR (wygenerowane przez chat gpt - tobie się nie chce czytać mi się nie chce tego streszczać xD)
Tak więc to że byłem w czarnej dupie od wielu wielu lat, kiedyś jakaś tam parotygodniowa przygoda była z 8 lat temu ale tak to generalnie spędzanie głównie czasu z ziomkami grając w gry waląc konia itd. Próbowałem jakieś mityczne nofapy doszukując się w tym całego swojego #!$%@?.
Ale ponieważ średnio to przynosiło jakikolwiek efekt to się przełamałem i polazłem na terapię i zaraz mi ktoś napisze, że terapeuci są tylko dla hajsu itp itd to prawda, ale nie wszyscy, trzeba trochę wydać aby znaleźć tego właściwego, dzięki niemu trochę się ogarnąłem, odczepiłem się od pępowiny rodziców i zacząłem robić swoje mimo to jak na mnie przez całe swoje życie wpływali, generalnie oceniam to na plus bo rodzice się ogarneli i ich podejscie się całkowicie zmieniło a ja zobaczyłem światełko w tunelu, dzięki terapii zacząłem też robić to co uwielbiam tj jeździć na wszelakiej maści festiwale czy koncerty muzyczne.
Dodatkowo w celu wyjścia ze strefy komofrtu zapisałem się na zajęcia teatru improwizowanego, niby nic ale nauczyło mnie to #!$%@?ć przewidywania na temat rozmowy z randomowymi ludźmi bo i tak zazwyczaj w realu wychodzi co innego.
Zdiagnozowałem się i tutaj przyszły 2 upadki 1 strzał to ADHD, drugi to cukrzyta typu 2. Wpadła depresja objadanie się i skończyłem ważąc zawrotne 145 kg (przy 196cm wzorstu).
Jednak po pewnym czasie stwierdziłem, że tak być nie może i że z tymi chorobami można żyć a z CT2 można schudnąć i trzymając się odpowiedniej diety kontrolując cukry dożyć spokojnej starości. Tak więc ponieważ nie chciałem kopsnąc w kalendarz po 30tce (a ta tuż za rogiem), zabrałem się za siebie zarówno w sferze żywienia jak i towarzyskiej. Zawsze myślałem, że no co najwyżej mogę się zesrać bo nie mam gadanego a na tinderze to mi nie szło bo nie umiem pisać z laskami (to w sumie nadal fakt).

Tak więc wleciała dieta a ja stwierdziłem, że poznam nowych ludzi.
I gdzie ich można poznać, otóż jest coś takiego jak speed friending i w sumie polazłem tam ze 3 razy i mam z tych 3 spotkań z 5 znajomków z którymi spotykam się stosunkowo często ew. razem gdzieś jeździmy bo nie każdy jest z mojego miasta - tutaj jest to szczególnie ważne dla ludzi co mieszkają w jakiejś wiosce czy poza miastem wojewódzkim, ludzie potrafili specjalnie na to spotkanie przyjechać ze 150km.
Co mi to dało poza znajomymi, ano fakt, że nauczyłem się paru rzeczy.
Po 1 nie z każdym ma się ten flow, są ludzie z którymi gadasz i od razu czuć, że to nie to, a są tacy gdzie po prostu łapiecie vibe i jakoś tak leci.
Po 2gie zacząłem mieć #!$%@? na to, że ktoś kto zaznaczył mnie na TAK mnie zghostował, szczególnie było to widoczne na moim 1szym spotkaniu gdzie fajnie mi się gadało z jakąś dziewczyną dała na tak, a potem eee ghosting a ja już w myślach z nią brałem ślub, ale za 2gim razem jak sytuacja się powtórzyła to już zacząłem mieć wywalone i za 3cim razem a) wcale mnie to nie zdziwiło b) wcale mnie to nie ruszyło

No dobra tak więc element społeczny miałem już za sobą, coraz więcej poznanych ludzi i coraz więcej ludzi mi mówiło, że fajnie się ze mną spędza czas, także zacząłem się zastanawiać czy może z randkowaniem nie jest podobnie, że po prostu mózg mi #!$%@?, że nie warto a tak na prawdę warto, no ale tak to się trochę ostało, aż nagle dostałem zaproszenie na ślub od znajomego który powiedział, że mam miesiąc i abym ogarnął tańce.
Tak więc, ponieważ to dobry ziomek to obiecałem mu, że się nauczę.
Zapisałem się na lekcje tańca i tak mi się spodobało, że wynalazłem jakieś warsztaty taneczne w mojej miejscowości i się na nie udałem, stresowałem się nimi jak cholera no bo przecież tam są kobiety i będą się ze mnie śmiać itd, ale ponieważ nauczyć się było trzeba to się zmusiłem i pojechałem. Było genialnie, nikt nie miał ze mnie beki i poznałem kolejną grupę ludzi.

Tak więc dochodzimy do końca mojego updejtu, po tych wszystkich doświadczeniach mając cukry w normie
+ będąc o 15kg chudszym stwierdziłem, że może czas sprawdzić jak wygląda to mityczne randkowanie i czy rzeczywiście jest tak jak mi mózg podpowiada czy może tak jak myślę, tj mózg #!$%@? głupoty i zapisałem się na speed dating (głównie przez kumpla co poznałem na speed friendingu - który mnie namówił, mówiąc, ze forma jest podobna do speed friendingu.
No i tak wczoraj polazłem, było zajebiście, fajnie się rozmawiało z #rozowypasek, nie z każdą dziewczyną wszedł vibe, z niektórymi gadałem na siłę i było widać, że no po prostu nic z tego nie będzie, a z innymi gadałem jakbym się znał latami.
Czy wyszedłem z przegrywu? Częściowo. Zrobiłem ogromny progress i de facto jestem z siebie dumny, czy coś z tego wyszło? Jeszcze się przekonam, ale będę próbował aż styknie, jak tak to i tak trzeba będzie pochodzić na randki i zobaczyć jak to wygląda, człowiek się denerwuje ale no jak nie spróbuję to się nie dowiem, także pewnie będę się udzielał sporo na #randkujzwykopem
Generalnie nigdy w siebie nie wierzyłem, ale mam takiego ziomka co jest gruby ma 1m65 a rwał dziewczyny jak leci, także to połączone z moimi wcześniejszymi doświadczeniami doprowadziło do przełamania.
Gdybym miał dać 3 najważniejszych rzeczy które mnie zmieniły to 1 - mimo wszystko terapia 2- speed friending 3-tańce
Tańce mają szczególne miejsce w moim sercu ponieważ, nawet jak się w siebie nie wierzy można sobie wmawiać, że chodzi się na zajęcia z tańców dla tańców, a idąc na zajęcia mimowolnie tanczycie z kobietami, może was oceniają może nie, ale to nie ma znaczenia bo jesteście tam właśnie z powodu tańczenia i to naturalnie boostuje samoocenę.

Na koniec powiem, że najważniejsza jest metoda małych kroków, wychodzenie ze strefy komfortu jest okej, ale powoli, aby powoli się przekonywać do tego, że to co wam #!$%@? mózg to brednie. Wiem, że to co napisałem dla wielu z was jest czymś nie realnym do osiągnięcia, bo sam tak myślałem rok temu, ale jak macie coś zapamiętać z tego wpisu to jedno. METODA Małych kroków i to że nie od razu, RZYM zbudowano czy jakoś tak. No i na sam koniec nie siedzieć na tagu przegryw bo ryje wam to tylko psychę.

TL:DR by chat GP:
Autor opisuje swoją transformację życiową, począwszy od terapii przez przezwyciężenie osobistych wyzwań związanych z nadwagą i chorobami, po eksplorację nowych środowisk społecznych, takich jak speed friending, zajęcia teatralne i naukę tańca. Pomimo początkowych obaw, podejmuje kroki w kierunku randkowania, zdobywając pewność i wiarę w siebie. Podsumowując, zachęca do podejmowania drobnych kroków poza strefę komfortu, aby stopniowo pokonywać wątpliwości i osiągać cele.

PS: Czadem nie jestem, dałbym sobie 3,5~4/10

#wychodzimyzprzegrywu #przegryw
  • 10
  • Odpowiedz
@MrocznyZiemniak Brzmi fajnie. Powodzenia Miras. Mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej.

Takich przegrywów szanuję, w przeciwieństwie do tej bandy obwiniających o wszystko kobiety i społeczeństwo idiotów z tagi.
  • Odpowiedz