Wpis z mikrobloga

W latach 2005-2008 mieszkaliśmy przez chwilę z rodzicami w województwie łódzkim, z tego rok (ostatni) w centrum Łodzi w kawalerce 30 m^2 wynajmowanej przez moją ciocię. Ciocia miała 3-letnią córkę (moją kuzynkę) i tak się jakoś złożyło, że często się nią zajmowałem. Miała to być niby szkoła życia dla mnie, tak naprawdę oczywiście znaleźli sobie darmową nianię.

Pewnego razu dostałem zadanie zabrania kuzynki do fryzjera. No to siedzę w poczekalni (salon nie jakiś mega biedny, ciocia miała kasę, bo szanowny pan rentier podwyższył jej w ostatnim roku czynsz tylko o 350 zł, a nie jak inni o 400 zł) i nagle do tej samej poczekalni wchodzi słynny Rentier, a ostatnio też viking Kuba M. :D Przed wyjazdem do Łodzi myślałem, że będę codziennie trafiał na jakiegoś rentiera albo flipera, a to była pierwsza taka sytuacja po prawie 3 latach tam spędzonych. Cholernie się zestresowałem, oczywiście instynktownie najchętniej bym do niego od razu podbił i zaczął sobie robić z nim zdjęcia, pytać o jego biznesy, wielkie integracje, o to jak być wilkiem a nie owcą i tak dalej, ale scykałem / nie chciałem być nachalny, więc po prostu nerwowo zerkałem na jego wielkie czoło co 2 sekundy, a on po prostu siedział i czytał jakiś katalog z Castoramy. Po jakimś czasie moja kuzynka zaczęła płakać - próbowałem ją za wszelką cenę uspokoić, żeby nie zrobiła mi siary przy Kubie, ale ta ryczała i ryczała.

I nagle Kuba wstał i do niej podszedł. Delikatnie ją pogłaskał i zapytał co jest nie tak. Ja powiedziałem, że prawdopodobnie jest głodna czy coś. No więc Kuba odłożył katalog Castoramy, wziął na ręce moją kuzynkę, podniósł koszulkę i na środku salonu fryzjerskiego nakarmił ją piersią. Zajebiście sympatyczny facet.
#nieruchomosci
zloty_wkret - W latach 2005-2008 mieszkaliśmy przez chwilę z rodzicami w województwie...

źródło: 8melfc

Pobierz