Wpis z mikrobloga

Taka myśl z tych raczej niepokojących mnie naszła. Odnośnie tych bliskich przyjaciół nieżyjącej już rodziny. Tak właściwie mogę nazwać ich w tym momencie wujkami. Bywam u nich rzadko, "wujek" ma 96 lat, "ciocia" 85. Są starzy, wymagają pomocy, to widać, źle się czują, ich stan psychiczny też jest niezbyt dobry. Widać, że potrzebują kontaktu z kimś. Było bardzo sympatycznie, zjedliśmy posiłek, bardzo dużo rozmawialiśmy, o rodzinie, o przeszłości, o wszystkim tak naprawdę. Na koniec rozmiękliśmy i łzy poleciały.

Ona nie wychodzi z mieszkania, on sporadycznie. Te słowa, które mówią, przypominają mi słowa dziadka czy babci. O tym, że są teraz więźniami we własnych ciałach, chcieliby, ale już nie mogą zbyt wiele. Okropnie się tego słucha. To bardzo dobzi ludzie, bardzo mądrzy. Naturalnym jest chyba zaakceptować ich jako rodzinę, pomimo znikomych więzów krwi. Szkoda mi ich. Ale boję się, że gdy zbuduję z nimi głęboką relację, oni umrą, a ja będę znów cierpiał. A już cierpienia mam dosyć. Z drugiej strony pragnę im pomóc w jakiś sposób, w tej być może ich końcówce życia. Eh, ciężkie to wszystko. Trudne wybory, wszystko sam, znikąd wsparcia. Niech to będzie moje odkupienie win, niech tam po drugiej stronie wiedzą, że się staram, pomimo okropieństwa którym jestem, którym się stałem, staram się na ile mogę. Niech to będzie zapłata, za to co złego czyniłem. Ehh.

#przegryw
Van-der-Ledre - Taka myśl z tych raczej niepokojących mnie naszła. Odnośnie tych blis...

źródło: hard

Pobierz
  • 2
@Van-der-Ledre: no cóż, brak hobby oraz ćwiczeń siłowych robi z większości rośliny po 70txlce. Moi dziadkowie są 80+, babcia od dzieciaka zajmuje się modelarstwem, a dziadek maluje obrazy. W dodatku jeżdżą wszędzie rowerem i się rozciągają 30 minut dziennie. Starość nie jest najgorsza jeżeli o siebie dabsz fizycznie i umysłowo. Są wyjątki ale stan zdrowia na starość to zasługa nas samych.