Wpis z mikrobloga

Za czasów podbazy miałem beznadziejną nauczycielkę od polskiego - Panią B.

Pewnego dnia Pani B. chciała z okazji jakieś tam kolejnej rocznicy jakiegoś tam wydarzenie z czasów drugiej wojny poważną lekcję na temat okupacji i walecznych żołnierzy. Pani nawija. Nikomu się nie chciało jej słuchać, więc Brel musiał się wtrącić.

Podnoszę rękę, B. udziela mi głosu i zaczynam opowiadać historię, którą kiedyś ojciec opowiedział mi o swoim dziadku.

Historia mówiła o tym, że mój pradziadek za czasów jakieś głębokiej komuny poszedł do sklepu po ogórki. Jednak na dworze było w #!$%@? zimno więc potrzebował wziąć jakąś kurtkę. Rodzina mieszkała w "głębokiej" wsi, gdzie nie dość, że takich rarytasów jak kurtki zbytni nie było, to jeszcze sami nie mieli zbyt dużo oleju w głowie. Jednak dziadziusiowi przypomniało się, że po Niemcach został mundur nazistowski. Założył go, wyszedł i że nie miał farta to po chwili go wojsko złapało. Prawie go rozstrzelali na miejscu xd.

Bądź co bądź, tak wyglądała historia, jednak wiecie jak to jest w podbazie - cumple słysząc hasło "ogórki", gdy wcześniej mówiono o jakiś bohaterskich śmierciach za ojczyznę, wpadli w niekontrolowaną euforię.

Pani B. wezwała rodziców, że jej #!$%@?łem lekcję XD. I wy mieliście #!$%@? nauczycieli?

#coolstory #truestory #maxlegenda