Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
To teraz mniej sympatycznie niż do tej pory występuje na tagu #wazektomia
Nie jestem odporny na krytykę, także napiszę to anonimowo ale chcę aby moja historia była przestrogą albo przynajmniej wskazówką żeby się nad tym mocniej zastanowić.
Otóż kilka tygodni temu odbyłem zabieg. Wszyscy tak bardzo polecali dr Kulika no to zdecydowałem się na niego. Jednakże nie wszystko jest tak kolorowe jak tu opisujecie...

Przed zabiegiem doktor dzwoni, rozmowa trwa jakieś 5 minut. Dopytuje czy jesteśmy pewni, czy mamy pytania. Jak nie to informuje że będzie przypisany antybiotyk który trzeba wykupić i wziąć rano przed zabiegiem. No i tyle.

Do doktora miałem jakieś 30 min samochodem. Przyjechałem do gabinetu w Katowicach. Wchodzę na pięterko, po lewej stronie recepcja gdzie potwierdzam wizytę i dostaję do podpisania coś ala regulamin + coś jakby ochraniacz który wskazują mi założyć na krocze. W korytarzu nie ma nikogo ale w gabinecie już tak, słychać jak dyskutują na temat niewiernych kobiet ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Na korytarzu sporo ulotek oraz wielki baner "męska bezpieczna antykoncepcja". Troszkę podjeżdża mi sektą jak mam być szczery ale no ciul... po chwili pacjent przede mną wychodzi i doktor odprowadza go do recepcji. Wraca, przedstawia się kulturalnie i z uśmiechem. Po wejściu do gabinetu dopytuje czy oby na pewno chcę to zrobić bo nie posiadam jeszcze dzieci no ale nie wnika. W zasadzie jak ktoś ma obawy co do dyskusji to może ściemnić że ma żonę od 10 lat i 5 dzieci - nie sprawdzają tego ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Po wymianie kilku zdań, gacie w dół i kładziemy się na łóżku. Doktor faktycznie próbuje zagadać, tak trochę widać w wyklepany schemat tj. mnie zapytał czym zajmuję się zawodowo i mimo że pewnie kompletnie go to nie interere to dopytuje, stara się mnie zająć rozmową, sam coś tam widać tarmosi nam Stefana. Nagle mówi że będzie szczypnięcie i jest - coś na wzór dosłownie szczypnięcia. Następnie czuć że coś grzebie, dalej z nami gada ale nic nie boli. I tu nagle uuuu.... zabolało. W zasadzie zapiekło i to cholernie mocno. Potrwało z 3-4 sekundy i zarówno ja jak i doktor przerwaliśmy rozmowę. Nie wiem co to mogło być, czytałem po zabiegu że on jakby "przypala" jeden z końców nasieniowodów. Czy to było to? Nie wiem bo miałem to raz a nasieniowody są dwa. W każdym bądź razie znieczulenie tego nie złapało. Potem chwila dalszej rozmowy, doktor ściąga rękawiczki i po sprawie. Gacie na tyłek i tyle. Zabieg faktycznie trwa kwadrans. Doktor odprowadza mnie do "recepcji", tam podają mi zestaw pooperacyjny tj. batonik, czekoladę oraz colę. Każą spożyć i poczekać oraz zapłacić 2k.

Dosłownie jak tylko wstałem na nogi aby wyjść z pokoju poczułem że coś jest nie tak. Z prawej strony jest kanapa (kto był ten wie i potwierdzi) i od razu na niej usiadłem. Straciłem przytomność. Nigdy mi się to nie zdarzyło. Nie wiem ile to trwało, ile tam siedziałem ale otwierając oczy stała tam już Pani z recepcji i pierwsze co usłyszałem to "w ankiecie nie zaznaczył Pan uczulenia na antybiotyk" .... no kurde to bardzo średnie powitanie. Na pewno nie takiego się spodziewałem. Owszem zaznaczyłem że nie mam bo nigdy nie brałem takiego czegoś więc skoro jest opcja tak/nie to zaznaczam nie.... Dostałem kawę, jeszcze jednego batona no i tyle. Pani z recepcji po chwili wyszła ze swojego pokoju, poszła do doktora z jakimiś dokumentami (podejrzewam że moimi) i po chwili przyszedł doktor. Usiadł obok, wspomniał że to się zdarza i to dlatego że przebił mi otrzewną a ponieważ się wykrwawiałem to organizm spowalnia bicie serca i mdlejemy. No przyznam że to przebicie otrzewnej nie zabrzmiało optymistycznie. Co ciekawsze jakieś 15 minut później na recepcji zemdlał drugi facet też po zabiegu także no nie polecam zgrywać bohatera...

Swoją drogą to przede mną była 1 osoba, po mnie gdy wyszedłem z gabinetu czekały 2. A zanim doszedłem do siebie na tyle dobrze (ponad godzinę mi to zajęło) aby wyjść z budynku to przynajmniej 3 kolejne były na zabiegu. Czyli w jakieś 2 godziny jest 5-6 osób. W ciągu dnia pewnie z 15 albo i więcej. Nie wyliczam nikomu kasy bo jak się zna i się należy to nic mi do tego, natomiast na pewno doktor biedy nie klepie ;)

I lećmy w okres po zabiegu.... gdy tylko znieczulenie puściło to musiałem wziąć tabletkę bo nie szło nic zrobić. Wziąłem też do spania aby mieć lepszą noc. Nie uwierzę w bohaterów którzy rzekomo zaraz po zabiegu wracają do normalnego życia, to jest nie do zrobienia nawet gdybym swój ból zredukował o 50%.

Pierwsze 2-3 dni to bardzo mocno psycha sitting. Bolą Cię jaja, słyszałeś o przewlekłym bólu jąder, boli Cię w okolicach brzucha, boli Cię pachwina boli Cię wszystko. Totalnie w tym momencie żałowałem co ja właściwie sobie zrobiłem....

Czekałem na telefon doktora bo wierząc w relacje z wykopu to doktor zadzwoni dzień po zapytać jak się czuję. I co? I guzik. Nie zadzwonił. Ani dzień ani dwa dni, ani tydzień po...

Po zabiegu pierwszy prysznic dozwolony dopiero kolejnego dnia, totalnie zestresowany go brałem. Już nawet nie wspomnę o oddawaniu moczu. A że pierwsze 3-4 dni Stefan nie miał porannego wzwodu nawet nie wspomnę. Turbo duży stres i nikomu tego nie polecam. Kilka razy miałem dzwonić do doktora, zapytać czy to o ten ból w pachwinie (nie ma żadnych informacji że akurat tam będzie się pojawiał) ale uznałem że nie zawracam głowy bo pewnie powie mi że to szybko po zabiegu i że mam poczekać. No to poczekałem... zadzwoniłem 10 dni po zabiegu gdyż jak mówił i jak było przekazane w informacjach z "instrukcjami" po 7-10 dniach większość objawów ustąpi.

I co? I doktor nie odebrał telefonu. Czy oddzwonił? Oczywiście że nie oddzwonił.

Także podsumowując... Panowie, Mirki... jak rozważacie aby ktoś wam grzebał w jednym z najważniejszych (jak nie najważniejszym) organie to się mocno zastanówcie bo po zabiegu psycha sitting. Pojawiają się myśli czy oby na pewno jak będę miał 60 lat nie chciałbym raz w miesiącu czekać aż syn/córka przyjedzie i mnie odwiedzi.
Druga sprawa to nie ma co wierzyć w super opiekę lekarza w stylu "tu doktora prywatny numer, proszę dzwonić o każdej porze" bo guzik prawa - on nie odbierze.
Trzecia sprawa, to nie wiem jak byłoby w innych organizacjach ale chyba jednak wolałbym zrobić to w klinikach wazektomia.com które mają kilka specjalistów w razie komplikacji albo jakiejkolwiek innej klinice innej gdzie jest to bardzie legitnie niż u doktora który robi to sam, 2 razy w tygodniu w różnych miejscach w Polsce i oprócz niego jest tylko Pani w recepcji.

Co u mnie teraz? No to jestem około 3,5 tygodnia po zabiegu. Dalej mam ból w pachwinie, dalej mam ból w nadbrzuszu. Podjąłem jeszcze jedną próbę telefonu do doktora. Ani nie odebrał, ani nie oddzwonił. Z jednej strony mogę już wykonywać czynności domowe, ale z drugiej no to o spacerze godzinnym mogę zapomnieć bo im więcej aktywności tym bardziej boli. Także nie - nie jest idealnie.

Czy żałuję? Tak.
Czy zrobiłbym to ponownie? Zdecydowanie nie.



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: mkarweta
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 21
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: no ale czekaj, z tego co piszesz, to nie byles w 100% przekonany czy chcesz to zrobic i teraz zalujesz, bo doktor nie odebral pare razy od ciebie telefonu? bo wg ciebie zle cie potraktowal?
also wydaje mi sie, ze na taki zabieg decyduja sie ludzie, ktorzy sa pewni, ze nie chca miec w przyszlosci dzieci. a z posta wynika, ze zrobiles to pod wplywem impulsu, ze spodziewales sie, ze
  • Odpowiedz
A ja nadal zadowolony, widocznie miałeś.lecha albo może inaczej doktor miał #!$%@? dzień i coś mu nie poszło¯_(ツ)_/¯

Podchodząc do zabiegu mimo wszystko każdy decyduje się na ryzyko, czy to powikłań w trakcie czy już po zabiegu z PVPS włącznie i ja idąc na zabieg kalkulowałem to, jednak u mnie gładko i bez problemu.
Ale dobrze że o tym piszesz 👍
  • Odpowiedz
Wszyscy tak bardzo polecali dr Kulika


@mirko_anonim: pacjent może co najwyżej powiedzieć, czy lekarz jest miły, ale w 99% nie ma kompetencji żeby stwierdzić cokolwiek więcej.

Swoją drogą to przede mną była 1 osoba, po mnie gdy wyszedłem z gabinetu czekały 2. A zanim doszedłem do siebie na tyle dobrze (ponad godzinę mi to zajęło) aby wyjść z budynku to przynajmniej 3 kolejne były na zabiegu. Czyli w jakieś 2 godziny
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: A po co w ogóle to robić? Jaki cel tego? Ja nie widze zadnych pozytywow chyba, ze jakas choroba to wtedy mozna


@Fishwater: by nie bać się ciąży? Wazektomia to najskuteczniejsza metoda antykoncepcji (wielokrotnie bardziej skuteczna od, i tak skutecznej, antykoncepcji hormonalnej). By nie truć swojej partnerki antykoncepcją hormonalną? Jakbyś nie wiedział, to antykoncepcja hormonalna polega na symulowaniu organizmowi, że jest cały czas w ciąży. Teraz zastanów się jakie
  • Odpowiedz
@mirko_anonim ja tu kilka razy polecałem mirkom dr Kulika, więc jeżeli padło na ciebie to przykro mi, ale musiałeś mieć pecha. U mnie, tak jak wyżej pisałeś, cud miód i orzeszki, kilka dni ostrożnie, potem przez 3 tygodnie mały dyskomfort w jajkach jakbyś piłka dostał. Generalnie, jakbym mógł to bym jeszcze raz zrobił.
  • Odpowiedz
via mirko.proBOT
  • 0
Anonim (nie OP): Trochę się chyba źle zrozumieliśmy. Oczywiście że miałem wątpliwości, bo uważam że problem ma ten który ich nie ma. Natomiast niechęć do dzieci, wszelkie minusy oraz inne powody na "nie" spowodowały że podjąłem taką decyzję a nie inną i nie był to żaden impuls, lecz przemyślana decyzja od kilku lat. To tyle naprostowując spiskowe teorie, ale tłumaczyć się dalej nie zamierzam.

Pisząc ten wpis bardziej miałem na myśli
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: jak można dać się dobrowolnie wykastrować? Nie pojmuję tego


@2xpapanalepiku: ja nie pojmuję, jak można dobrowolnie truć kogoś antykoncepcją hormonalną, tylko po to, żeby kiedyś zrobić sobie gówniaka przez spuszczenie się w cipę. Jak bardzo trzeba być ograniczonym umysłowo, żeby zapłodnienie przez sztuczną inseminację lub in vitro uznawać za jakkolwiek gorsze?
  • Odpowiedz
żeby zapłodnienie przez sztuczną inseminację lub in vitro uznawać za jakkolwiek gorsze?


@Noniusz: raczej nie masz pojęcia jak wygląda przygotowanie kobiety do in vitro. Łykanie pigułek hormonalnych w ramach antykoncepcji to pestka przy ilości hormonow jakimi jest karmiona kobieta, żeby wyindukować jajeczka. Ech, doucz się trochę zanim coś napiszesz
  • Odpowiedz
@Wszystko_albo_nic: tak, lata łykania pigułek powodujących depresję, wahania nastroju, obniżenie libido, zwiększających ryzyko udaru, i wiele innych problemów, to rzeczywiście pestka w porównaniu z 10-12 dniami stymulacji przed pobraniem komórek jajowych (i to wtedy, kiedy już i tak już decydujesz się na roz*ierdol, który robi w organizmie przez 9 miesięcy ciąża).
  • Odpowiedz