Wpis z mikrobloga

#kolegiumtumanum #kolegiumhumanum #nauka #bekazkatoli #bekazparawakow #bekazlewactwa

Takie ciekawostki pojawiły się niedawno:
Tajemnice Collegium Humanum. Wiedeński pośrednik, rosyjskie pieniądze i słowaccy komuniści
https://wykop.pl/link/7396793/tajemnice-collegium-humanum-wiedenski-posrednik-rosyjskie-pieniadze

https://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2016/03/koniec-turystyki-habilitacyjnej-na.html?spref=fb

Oprócz kolegiumtumanum mieliśmy też turystykę habilitacyjną a wcześniej "Maturę od Giertycha".

Warto przypomnieć:

Kato-naukowcy z Rużomberku czyli turystyka habilitacyjna
Kawałek z ksiażki Gomora. Władza, strach i pieniądze w polskim Kościele [2021] - Artur Nowak, Stanisław Obirek -
#naukowcywiary #bekazkatoli #patologiaedukacji

Początek przynudza, można od razu do pogrubionego:

Źródeł osobliwości polskiego katolicyzmu należy szukać w ukształtowanej w okresie powojennym dziwnej szkole, którą na użytek naszych rozważań nazwaliśmy polska szkołą teologiczną. Jest wykwitem pychy, która maskuje ignorancję i niechęć do wejścia w dialog z kulturą współczesną. A także arogancji i niczym nieuzasadnionej pewności siebie. Jej przedstawiciele są przeświadczeni, że to oni posiedli ostateczną prawdę i „klucze do królestwa niebieskiego”.

Naszym pierwszym skojarzeniem w drodze do nazwania i opisania fenomenu polskiej szkoły teologicznej była filozoficzna szkoła lwowsko-warszawska. Jak wiadomo, rozsławiała ona Polskę na cały świat. Każdy, kto interesuje się metodologią filozofii i logiką, wie, kim był Kazimierz Twardowski, twórca tej szkoły, i doskonale zna książki takich autorów jak Tadeusz Kotarbiński, Jan Tarski, a nawet Jan Łukasiewicz czy Kazimierz Ajdukiewicz. Nie mamy nadziei, że nazwiska opisanej przez nas polskiej szkoły teologicznej też wejdą do panteonu polskiej humanistyki.

Jaskrawym przejawem pychy i pustki tej szkoły jest masowy udział przedstawicieli polskich uczelni katolickich w procederze zwanym „turystyką habilitacyjną”. Chodzi tu o wykorzystanie przez blisko trzystu polskich uczonych luki prawnej, która umożliwiała zdobywanie stopni naukowych na Słowacji – z pogwałceniem elementarnych wymogów akademickich. Główne kierunki i specjalizacje, na których zdobywali oni naukowe ostrogi, to pedagogia i tajemniczo brzmiąca w polskim kontekście „praca socjalna”. Ale nie zabrakło też teologów, tym bardziej że absolutnymi rekordzistami promującymi się na Słowacji byli wykładowcy z dwóch wiodących polskich uczelni katolickich: Uniwersytetu Papieskiego JPII z Krakowa (szesnastu habilitantów) i KUL-u (piętnastu habilitantów).

Jedną z głównych postaci pośredniczących w tym procederze był związany z KUL-em, ksiądz profesor Tadeusz Zasępa (1946–2016). To on udrożniał „szlak turystyczny” polskim księżom. Wymieniamy tylko jedno nazwisko, zmarłego księdza, bo nie chodzi o szukanie taniej sensacji; raczej o fakt, że znalazło się tylu chętnych, by skorzystać z awansu naukowego na skróty, bez dopełnienia (w większość przypadków) elementarnych wymogów naukowych. Wspomnijmy dla przykładu o szczególnym przypadku księdza Jana Zimnego, nauczyciela akademickiego z KUL-u, który 3 kwietnia 2006 roku obronił pracę doktorską na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Katolickiego w Rużomberku. Już dwa miesiące później habilitował się na tej samej jednostce z pedagogiki. Powstaje pytanie, jak to się stało, że możliwość wykorzystania luki prawnej stworzonej przez polityków została tak ochoczo wykorzystana nie tylko przez „zaprzyjaźnionych z lobbującą grupą” chętnych do szybkich awansów naukowych, lecz także przez wielu księży katolickich. Co więcej, to właśnie jeden z nich, wykorzystując pozycję rektora w Rużomberku, przecierał szlaki tej turystki.

Być może diagnoza kondycji teologii jako dyscypliny naukowej odsłoniłaby mniej znany wymiar źródeł kryzysu, z jakim mierzy się w chwili obecnej Kościół katolicki w Polsce. Na razie zajęła się tym słowacka prokuratura. Jak ujawnił profesor Bogusław Śliwerski, proceder trwał wiele lat i pokazał, że na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Katolickiego w Rużomberku plagiat gonił plagiat. Do tego można było kupić dyplomy doktorskie i habilitacyjne. Tymczasem kardynał Dziwisz jeszcze w styczniu 2021 roku tak mówił o Uniwersytecie Katolickim w Rużomberku: „Niewątpliwie to ważny ośrodek nauki, w którym kształcenie odbywa się zgodnie z chrześcijańskimi wartościami i w duchu nauczania Świętego Jana Pawła II”.

A tu rekordzista w dziedzinie #naukowcywiary:

Patriarchą polskiej szkoły teologicznej jest ksiądz profesor Czesław Bartnik (1929–2020). Jego dorobek zwala z nóg. Doprawdy nie pamiętamy, by ktoś mógł się wykazać równie licznym gronem wychowanków, o liczbie własnych publikacji nie wspominając. Zasłynął jako gorliwy obrońca Tadeusza Rydzyka i równie gorliwy przeciwnik integracji Polski ze strukturami Unii Europejskiej. Jednak jak przystało na ojca założyciela szkoły, przede wszystkim promował swoje liczne teologiczne dzieci: 63 doktoraty i 479 magisteriów. Ale też chętnie i często recenzował dorobek innych. Sporządził 260 recenzji doktorskich, habilitacyjnych i profesorskich, a nade wszystko był autorem 3 500 publikacji, w tym 100 książek. Nie dziwi więc, że jego dzieła zebrane liczą 72 tomy. Jak informuje Wikipedia, powołując się zwłaszcza na publicystyczną działalność Bartnika, był znany z negatywnego nastawienia do zbyt szerokiej integracji europejskiej, którą jednoznacznie określił jako wprowadzanie poddaństwa Polski w stosunku do Niemiec i Unii Europejskiej. Bartnik jednoznacznie uzasadniał własne stanowisko tym, że to nie polscy katolicy chcą zjednoczenia z Unią, ale mniejszości narodowe: „Żydzi polscy, Ukraińcy, Niemcy i jeszcze inni, którzy nie czują w Polsce swojej Ojczyzny i prezentują normalne resentymenty mniejszości przeciwko większości”.

A tu https://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2015/07/skandaliczne-naruszenia-prawa-i-norm.html przeczytamy: Skandaliczne naruszenia prawa i norm moralnych w Katolickim Uniwersytecie w Rużomberku na Słowacji (23 lipca 2015)

To zdumiewające, że niektórzy z naszych doktorów nauk humanistycznych czy społecznych z taką łatwością i brakiem wyrzutów sumienia wykorzystywało tę uczelnię do tego, by podwyższyć swój status w kraju, mimo że nie odpowiada on rzeczywistym nakładom pracy naukowo-badawczej i osiągnięciom naukowym.


Przede wszystkim przeprowadzone dochodzenie słowackiej prokuratury oraz na zlecenie Konferencji Biskupów Słowackich zewnętrzny audyt wykazały, że środowisko akademickie w dużej części stworzyło w tym Uniwersytecie warunki do fałszu, cwaniactwa, nadużyć, pseudoakademickiej hucpy.