Wpis z mikrobloga

#codziennadruzynapierscienia

4. marca 3019 roku Trzeciej Ery

Ciężka noc za murami Rogatego Grodu. Obrońcy przez długie godziny dzielnie odpierali ataki nieprzyjaciela, lecz zastępy orków zdawały się nie mieć końca.

Niebo rozwidniało się szybko, a zachodzący księżyc świecił jasno. Lecz światło niosło z sobą niewiele nadziei dla rycerzy Rohanu. Szeregi nieprzyjaciół nie zmalały, przeciwnie, urosły, od doliny zaś przez przerwę w wałach cisnęły się wciąż nowe posiłki. Wycieczka na skałę dała obrońcom tylko krótką chwilę wytchnienia. Teraz napastnicy szturmowali do bramy ze zdwojoną furią. Pod zewnętrznym murem tłum Isengardczyków kipiał jak morze. Orkowie i dzicy górale roili się u podnóży kamiennej ściany na całej jej długości. Liny opatrzone hakami zarzucali na parapet tak szybko, że obrońcy nie mogli nadążyć z odcinaniem ich, setki wysokich drabin przystawiano jednocześnie do muru. Wiele z nich strącono, lecz na miejsce każdej, która runęła strzaskana, wyrastała nowa, orkowie zaś wspinali się zwinnie jak małpy z ciemnych lasów południa. U stóp muru zwał trupów, rannych i pogruchotanego drewna piętrzył się jak ławica żwiru na morskim brzegu po burzy. Straszliwe te zaspy rosły coraz wyżej i wciąż przybywało napastników.


Znużenie ogarnęło obrońców. Zużyli już wszystkie strzały, kołczany mieli puste, miecze wyszczerbione, tarcze spękane. Trzykroć Aragorn i Eomer podrywali ich do boju, trzykroć Anduril rozpłomieniał się w desperackim natarciu, trzykroć odparto nieprzyjaciół od muru.


Pod naporem wroga obrońcy poczęli cofać się do grodu i schronów w jaskiniach. Wyglądało, iż Helmowy Jar zostanie zdobyty. Théoden, nie widząc dla siebie nadziei, zaproponował ostatnią szarżę na szeregi nieprzyjaciela, by polec w boju, nie zaś kryjąc się w salach grodu, niczym dziki zwierz w pułapce. Aragorn przystał na propozycję króla i gdy tamci szykowali się do szarży, wybiegł na mury, gdzie szturmowano bramę.



Wreszcie Aragorn stanął ponad główną bramą, nie zważając na nieprzyjacielskie strzały. Wpatrując się przed siebie dostrzegł, że na wschodzie niebo zaczyna blednąć. Podniósł nie uzbrojoną rękę zwracając ją dłonią do napastników na znak, że chce parlamentować. Orkowie odpowiedzieli szyderczym wrzaskiem.


– Zleź na dół! Zleź! – wołali. – Jeżeli chcesz z nami gadać, zleź tutaj! A przyprowadź ze sobą króla! My jesteśmy waleczni Uruk–hai. Wywleczemy go z nory, jeżeli sam nie wyjdzie. Przyprowadź króla, niech się nie wymiguje!


– Króla wola, czy wyjdzie, czy zostanie na zamku – odparł Aragorn.


– Po coś tu przyszedł, jeśli tak? – pytali. – Czego tam wypatrujesz? czy chcesz nas policzyć? My jesteśmy waleczni Uruk–hai!


– Wypatruję świtu – rzekł Aragorn.


– A cóż wam świt pomoże? – szydzili. – My jesteśmy waleczni Uruk–hai, nie przerywamy walki we dnie, w pogodę ani podczas burzy. Przyszliśmy zabijać w świetle słońca tak samo jak przy księżycu. Cóż wam pomoże świt?


– Nikt nie wie, co mu nowy dzień przyniesie – rzekł Aragorn. – Odstąpcie, zanim wstanie dzień waszej zguby.


– Złaź albo zestrzelimy cię z muru! – wrzasnęli. – Nie chcemy takiego parlamentariusza. Nie masz nic do powiedzenia.


– Owszem, powiem wam coś jeszcze – rzekł Aragorn. – Nigdy w dziejach żaden nieprzyjaciel nie zdobył Rogatego Grodu. Odstąpcie, jeżeli nie chcecie wyginąć do nogi. Anie jeden nie ujdzie z życiem, żeby zanieść na północ wieść o klęsce. Nie wiecie nawet, co wam grozi.


A kiedy tak Aragorn stał na gruzach bramy, samotny wobec zgrai nieprzyjaciół, biło od niego tyle siły i majestatu, że niejeden dziki góral umilkł i oglądał się przez ramię na dolinę albo podnosił zaniepokojone oczy w niebo. Orkowie jednak śmieli się głośno. Grad pocisków i strzał śmignął w górę ku szczytowi muru. Aragorn zeskoczył na dziedziniec.


Brama została zburzona. Aragorn umknął i wrócił do króla, a zaraz rozległ się dźwięk wielkiego rogu Helma. Oto Théoden wraz ze swą świtą wyjechał naprzeciw wrogom. W świetle poranka spostrzegli, że u wylotu doliny rozpościerał się gęsty las, którego wcześniej tu nie było.
Gdy tak walczyli przed wrotami, w poczuciu nieuchronnej klęski, ze strony wzgórz nadciągnął Gandalf, a wraz z nim Erkenbrand, ciągnący za sobą tysiąc pieszych wojowników. Losy bitwy nagle zostały odwrócone, orkowie zaś poczęli umykać między drzewa. Żaden nie wyszedł z lasu żywy. Rohirrimowie odnieśli zwycięstwo.

Nie było jednak czasu na świętowanie. Jeszcze tego samego dnia poczęto zwoływać na naradę do stolicy wszystkich mieszkańców Rohanu zdolnych do walki. Usypano też dwa kurhany, pod którymi złożono ciała poległych obrońców, a po południu niewielki orszak pod przewodnictwem Gandalfa, w skład którego wchodził też król ze strażą, oraz Aragorn, Legolas i Gimli, wyruszyli do Isengardu, pertraktować z Sarumanem.

Frodo i Sam dotarli do podnóży gór, które stanowiły granicę Mordoru. Był to teren nieprzyjazny i groźny w swej surowości. Nie znaleźli tu żadnych oznak życia, żadnych zwierząt, ni roślin, tylko nagie, rdzawe skały, dławiący dym i popiół.

W czasie odpoczynku gdzieś w leju między wzgórzami Sam był świadkiem osobliwej sceny. Udając, że śpi, przysłuchiwał się rozmowie Golluma z samym sobą, gdzie dwoma różnymi głosami rozważał dalsze kroki wobec hobbitów. Prowadzić ich dalej? Wykraść pierścień? A co z hobbitami? Zabić? Jakim sposobem? W rozmowie tej pojawiła się tajemnicza „ona”.

Sam nie dał po sobie poznać, iż słyszał zamiary Golluma. Zamiast tego uznał, jako że byli już w pobliżu Czarnej Bramy, trzeba jakimś sposobem odprawić Golluma i w dalszą podróż ruszyć samodzielnie. Póki co jednak po zmroku kontynuowali marsz w stronę Morannonu.
tłumaczenie cytatu: Maria Skibniewska

Na ilustracji „Helmowy Jar”, autor: Ralph Damiani


#lotr #wladcapierscieni #ciekawostki
Majku - #codziennadruzynapierscienia

4. marca 3019 roku Trzeciej Ery

Ciężka noc za ...

źródło: helms_deep_by_ralphdamiani_df2d0w1-pre

Pobierz
  • 12
Théoden, nie widząc dla siebie nadziei, zaproponował ostatnią szarżę na szeregi nieprzyjaciela, by polec w boju, nie zaś kryjąc się w salach grodu, niczym dziki zwierz w pułapce. Aragorn przystał na propozycję


@Majku_: jaki Théoden? Król chciał tylko zginąć i miał w poważaniu poddanych, to Aragorn dbał o Rohan

Théoden: Stołp zdobyty. To koniec.
Aragorn: Mówiłeś, że nie upadnie dopóki ma obrońców. Wciąż giną w jego obronie.
Théoden: Tyle śmierci. Co