Wpis z mikrobloga

Jak sobie przypomne ile doświadczeń normalnego człowieka w wieku nastoletnim mnie minęło to jest prawdziwy ewenement. Pamiętam jak w gimbazie zawsze w poniedziałek można było usłyszeć od julek i oskarków gadających między sobą o tym czego to nie robili w weekend. Jak to nie byli na imprezie, jak to ten dymał tamtą, ucieczke przed psiarskimi, pierwsze miłości, ryzyka, seks. A ja tylko siedziałem i słuchałem bo jedyne o czym mogłem mówić to jak wbiłem kolejny czołg 8 tieru w wocie, albo jak to kolejny dzień z rzędu grałem w gierki. Heh, dwa światy, oni robili znajomości i doświadczenia a ja spędziłem przed kompem całe życie i gniłem. (z resztą nic się nie zmieniło)
#blackpill #przegryw
  • 10
  • Odpowiedz
@D_Stog: Przypomniales mi historie z wakacji, ktora wydarzyla sie po pierwszej klasie gimnazjum. Dwie kolezanki przyszly do mnie do domu. Gralem sobie spokojnie w Advance Wars na emulatorze GBA. W glowie mi sie nie miescilo sie, po co one do mnie przyszly. Nie wiem, czy juz bylem tak zniszczony przez zycie, czy po prostu niedojrzaly - pewnie jedno i drugie. Teraz jak o tym mysle, to jedna z nich prawdopodobnie sie
  • Odpowiedz
  • 2
@akaisterne: No ja w gimbazie nie miałem żadnych ludzi których nawet znajomymi nazwać. W większości kończyło sie na tym, że powiedziałem siema klasie na początku dnia po czym przez 3/4 dnia nikt sie do mnie nie odzywał. O relacjach z kobietami nawet nie wspomne bo dla nich byłem jak powietrze. Dobrze że chociaż komputer zawsze był dla mnie i mogłem grać po powrocie ze szkoły.

Teraz chłop 24 lata, nawet za
  • Odpowiedz
@D_Stog: Lepiej nie miec takich kolegow, jakich ja mialem. Przez 3 lata mnie bykowali. Jak trafilem do liceum, to potrafilem sie rozplakac w klasie, bo widzialem jak wszyscy szybko lapia kontakt i nikt nie chce ze mna gadac. Pozniej zmienilem szkole, ale wcale nie bylo lepiej. Tez zawsze wracalem do domu i gralem w gry wideo. Dobrze, ze chociaz masz prace i jakies hobby poza komputerem.
  • Odpowiedz
  • 1
@akaisterne: No praca w kołchozie to nie spełnienie marzeń, ale przynajmniej te 10k wpada na konto co miesiąc i pozwala na wiedzenie całkiem wygodnego i spokojnego przegrywowego życia wraz z zapewnieniem kasy na broń co jakis czas i amunicje do niej. Będąc w klubie strzeleckim czuje że żyje kiedy moge porozmawiać z ludźmi na ten i tamten temat, robić znajomości i czuć się akceptowanym w grupie. Naprawdę posiadanie broni było moim
  • Odpowiedz