Wpis z mikrobloga

#codziennadruzynapierscienia

3. marca 3019 roku Trzeciej Ery

Nocą entowie dotarli do twierdzy Sarumana. Przystanęli w bezpiecznej odległości, a choć było ich wielu; wśród nich byli zaś również huornowie, zdziczałe enty, bardziej jeszcze podobne drzewom; okryci ciemnościami trwali tak niedostrzegalni.

Wkrótce rozpoczął się wymarsz armii Sarumana, która, nie zauważywszy lasu na stokach gór, w pośpiechu opuszczała Isengard. Pippin opisywał potem, że musiało być ich więcej, niż dziesięć tysięcy. Drzewiec odmówił interwencji, twierdząc, iż przybył jedynie zniszczyć samą siedzibę czarodzieja, pozwolili więc spokojnie opuścić żołnierzom twierdzę. Oddziały rozdzieliły się i część poszła na wschód, część zaś w kierunku brodu, huornowie zaś podążyli za nimi.

Rozpoczął się szturm na twierdzę, która została niemal bez załogi. Entowie zniszczyli bramę, kruszyli mocne mury, Saruman zaś, widząc to wszystko, zatrzasnął się w Orthanku.
Takimi słowami później przedstawiał to Pippin:

Entów ogarnęło istne szaleństwo. Przedtem wydawali się wzburzeni, lecz w owej chwili przekonałem się, że to była tylko przygrywka. Teraz dopiero zobaczyłem, jak wygląda prawdziwy gniew entów. Zakotłowało się wszystko. Ryczeli, pohukiwali, trąbili tak, że od samego zgiełku kamienie pękały. My obaj z Merrym leżeliśmy na ziemi zatykając płaszczami uszy. Entowie zaś miotali się tam i sam po skałach wokół Orthanku z hukiem, szumem i wyciem huraganu druzgocąc słupy, lawinami głazów zasypując szyby; ciężkie kamienne płyty fruwały niby liście w powietrzu. Wieża tkwiła jak gdyby w oku cyklonu. Widziałem, jak żelazne belki i bryły skalne wzlatywały na setki stóp w górę waląc w okna Orthanku. Drzewiec jednak nie stracił głowy. Na szczęście nie tknęły go płomienie. Nie chciał, żeby jego współbracia narażali się w furii walki na rany, i obawiał się, że Saruman skorzysta z zamętu, żeby uciec przez jakąś dziurę. Tłum entów napierał, lecz skała Orthanku nie uległa. Gładka jest i twarda. Może tkwi w niej jakaś czarodziejska moc dawniejsza jeszcze i potężniejsza niż władza Sarumana. To pewne, że entowie nie mogli jej pokonać ani nawet zadrasnąć, kaleczyli się tylko i tłukli o jej ściany. Drzewiec wystąpił na środek i krzyknął. Jego potężny głos wybił się nad zgiełk bitwy. Nagle zapadła głucha cisza. I wśród tej ciszy z górnego okna wieży rozległ się przeraźliwy, świdrujący śmiech. Dziwne to zrobiło na entach wrażenie. Przed chwilą kipieli, teraz błyskawicznie ostygli, ucichli, jakby ścięci lodem. Opuścili plac przed wieżą, skupili się wokół Drzewca, znieruchomieli. On zaś przemówił do nich w ich własnym języku; myślę, że tłumaczył im plan z dawna ułożony w jego sędziwej głowie. Potem wszyscy się po prostu rozpłynęli cicho w szarym brzasku. Bo dzień już wtedy świtał.


Po wszystkim entowie ukryli się poza murami i znieruchomieli, stwarzając pozory lasu. Hobbici kręcili się to tu, to tam, godziny zaś płynęły leniwie. Później jasnym się stało, iż w lesie trwały wytężone prace, których celem było zalanie Isengardu wodami rzeki Iseny. Wieczorem wizytę w twierdzy złożył Gandalf, lecz o tym dopiero za kilka dni.

Entowie uwolnili wreszcie rzekę i zaleli siedzibę Sarumana.

Oddziały Théodena tymczasem w pośpiechu zmierzały do brodu na Isenie, stając tylko na konieczne postoje. Za dnia z daleka Legolas swym bystrym wzrokiem obserwował na brodzie liczne postacie skryte pod cieniem, a był to, jak sam mówił, cień, który jakaś potężna wola rozpostarła nad okolicą.

Z upływem godzin powietrze stawało się cięższe, a ciemne chmury zasnuwały niebo, armia nadal podążała w kierunku rzeki. Tuż po zachodzie słońca napotkali samotnego jeźdźca, pędzącego im na spotkanie. Był to żołnierz, który uszedł z życiem z wczorajszej bitwy. Przedstawił, iż ponieśli porażkę i rozbiegli się, Erkenbrand, sprawujący dowództwo w Helmowym Jarze, umknął z niedobitkami do owej fortecy, zaś Saruman przysłał potężne posiłki i zajął bród.

Podjęto decyzję, iż wojska Théodena również skierują się do Helmowego Jaru, zamiast stawać w otwartym polu przeciwko licznej armii Sarumana. Gandalf tymczasem zawrócił konia i podążył w sobie tylko znanym kierunku obiecując, iż powróci. Obrał on drogę na Isengard, gdzie zamierzał poprosić Drzewca o pomoc, powziął też sobie za cel odnalezienie oddziałów Erkenbranda.

Jeszcze zanim wojska króla dotarły do twierdzy, zwanej też Rogatym Grodem, zwiadowcy donieśli władcy, iż oddziały Sarumana są coraz bliżej. Théoden wraz ze swymi jeźdźcami wreszcie po zmroku przybył do grodu i istotnie spotkał tam niedobitków Erkenbranda, jego samego jednak nigdzie nie było. W pośpiechu rozpoczęto przygotowania do obrony – armia Sarumana nadchodziła, a sam jej szturm na fortecę rozpoczął się jeszcze przed północą.

Dwaj hobbici pod przewodnictwem Golluma kontynuowali morderczy marsz. Frodo odczuwał coraz wyraźniej, iż im bliżej Mordoru się znajdują, tym większy stawał się ciężar Pierścienia, wręcz waga potężnego artefaktu zaczęła przyginać kark hobbita do ziemi. Tempo podróży zatem spadło.

tłumaczenie cytatu: Maria Skibniewska
Na ilustracji "Ents attack Isengard", autor: Justin Gerard


#lotr #wladcapierscieni #ciekawostki
Majku - #codziennadruzynapierscienia

3. marca 3019 roku Trzeciej Ery

Nocą entowie d...

źródło: 315516540_558307732970533_3130703489524636640_n

Pobierz
  • 15
Gandalf tymczasem zawrócił konia


@Majku_: wypatrujcie mnie piątego dnia o świcie, o brzasku patrzcie na wschód

wojska Théodena również skierują się do Helmowego Jaru


@Majku_: nazwa warowni pochodzi od Helma Żelaznorękiego (zmarł w 2759 TE, czyli jakieś 260 lat przed Wojną o Pierścień; w tym samym roku Saruman osiadł w Isengardzie), który (wg legend Dunlendingów) żywił się ludzkim mięsem, a tak długo jak chodził bez broni, tak długo oręż się
  • 1
@bartton: osobiście mogę czekać i dłużej, aby tylko film był dobry :)
Pośpiech nie służy takim produkcjom, nieskończone podsycanie oczekiwań również nie - co do tej drugiej kwestii to czekaliśmy na Pierścienie Władzy. Szumne zapowiedzi, kosmiczny budżet, a potem co wyszło, to każdy widział.
  • 0
@bartton: ja, precyzując, widziałem dwa odcinki, resztą sobie uzupełniłem w recenzjach, artykułach, dyskusjach i tak dalej. Powiem tak - zupełnie nic nie straciłeś :)