Wpis z mikrobloga

Piąty miesiąc okresu demo.
Zero zaślepienia, zero uwag. Jedna akcja z jej dowcipkowaniem o moim przepracowaniu, obrócona w żart, ale raczej pojęła, że mnie to nie bawi. Nadal nic do niej nie czuję, poza tym że co kilka dni znajduję w niej coś co uważam za fajne. Po prostu takie, jak mi odpowiada. Dla przykładu: sposób ubierania się. Jak że jest klasyczną korpozdzirą ma te swoje "komplety" i "kiecki", które po prostu dobrze na niej wyglądają. Można wyskoczyć gdzieś w ciągu dnia na obiad czy kawę i jest elegansio. W domu luz, ale to nie są "domowe szmaty", ale całkiem sensowne casuale. Natomiast bielizna zawsze jest ekstra.. albo jej nie ma. Inny przykład: jedzenie. Potrafi i lubi robić smaczne rzeczy. Jak laska robi sama czerwony barszcz i lepi uszka, to jest po prostu bomba, większość bab kupuje to w sklepie. I lubi ostro, na razie testujemy swoje skale, ale idziemy równo. Ma sensowne relacje z rodzicami. U ojca dość radykalnie postępują różne geriatryczne przypadłości medyczne, ciężko przychodzi mu "oddawanie władzy" w domu, czy uznawanie innych autorytetów poza nim samym. Nie ma wyjścia, córa ogarnęła mu wszystkie badania i konsultacje medyczne, na cito. Chciał czy nie chciał - zadbała o niego najlepiej jak to było możliwe.

Co jakiś czas pomieszkujemy sobie ze sobą. Jest mglisty plan na wspólny wyjazd i ew. częstsze bycie razem. Jestem skłonny zaryzykować, na moich zasadach, czyli to moja chata, mój budżet, a ona jest gościem. Logistycznie to sporo nam ułatwi, ona często wyjeżdża i miałaby z kim zostawiać zwierzaki, a ja mam dzieciaka, który też nie powinien zostawać z nianią jak "tata baluje". Komplet dzieciak+zwierzaki to dobry komplet.

Obyło się bez pajacowania w Walentynki. Przywiozłem zamówione jedzenie, ostre... dołożyła trochę dodatków... doprawiła jeszcze ostrzej... Obserwowałem. Zero życzeń. Zero kwiatków i różowego badziewia. Ciekawe jak będzie 8. marca, bo świętowanie komuszego święta zupełnie mi nie pasuje.

  • 3
  • Odpowiedz
  • 1
@maneckiewicz: przestałem się nastawiać. Nieprzypadkowo taguję #mgtow, ja mam już wywalone na relacje. Fakt, dbam żeby dzieciak rozwijał się w sensownym środowisku. Zna wszystkich moich przyjaciół i część lasek, z którymi prowadzałem się.

Ostatnio pisałem tu z kimś o "docieraniu się" - ja się nie docieram. Ani nie spieram. Albo jest słodko - albo mnie w tym nie ma. M.in. mój dzieciak spowodował u mnie takie nastawienie. Nie mam ochoty
  • Odpowiedz