Wpis z mikrobloga

Minionej nocy Morfeusz się nie ceregielił. Śniło mi się, że leciałem balonem. Ale nie, że w koszu, tylko trzymałem się za sznurek. To było na północy Polski, bo w pewnym momencie doleciałem do Sztokholmu. W snach takie rzeczy się po prostu wie. Nikt ci nie musi niczego mówić, nie musisz mijać żadnych znaków ani sprawdzać w wyszukiwarce internetowej, gdzie jesteś, nie musisz też znać danego miejsca w rzeczywistości. Po prostu dolatujesz do Sztokholmu i wiesz, że jesteś w Sztokholmie. Lądowanie nie było pewne, bo prędkość była duża, a jak już wylądowałem, to trzydzieści metrów przed radiowozem (tu ciekawostka: auto istotnie było oznakowane tak jak szwedzkie radiowozy). Zatrzymała mnie policjantka blondynka. Z jej gadki (chyba po angielsku, już nie pamiętam; w snach rozumiemy nawet język Papuasów, więc może mówiła po szwedzku) zrozumiałem, że nie byłem pierwszy, który popełnił wykroczenie w postaci lądowania balonem w ruchliwym miejscu. Nie stawiałem się, podniosłem ręce w geście poddania. Znalazłem się na komisariacie, gdzie ta sama blondynka coś mi tłumaczyła. Pomyślałem, że mi się podoba i się obudziłem.

Dołączam znane zdjęcie kawalkady motokloszy na moście Golden Gate w San Francisco, bo nie mam zdjęcia z lądowania balonem w Sztokholmie.

#sny #sen #gownowpis
podsloncemszatana - Minionej nocy Morfeusz się nie ceregielił. Śniło mi się, że lecia...

źródło: motoklosze

Pobierz