Wpis z mikrobloga

#tikutak #zegarki #zegarkiboners #ciekawostki #zainteresowania #hobby #gruparatowaniapoziomu
No dobrze, proszę szanownego państwa, zatem dziś wracamy do 1. Moskiewskiej Fabryki Zegarków i jej produkcji. Dziś przyjrzymy się zegarkom automatycznym. Dla wygody podzielę wpis na 2 części.

Na początek przypomnienie, że do pewnego momentu produkowano tam kilkanaście marek, wszystkie elementy zegarka poza paskiem wykonując w tym samym zakładzie produkcyjnym (tzw. in-house). Ich nazwy brzmią dziś…hm…jakby to ująć? „Anachronicznie” to nie jest dobre określenie. Bo czy ktokolwiek normalny nazwałby zegarek „Wysoka wieża na lądzie lub wyspie emitująca światło naprowadzające statki na kurs”? No nikt. Ale „Latarnia Morska”? No już tak, bo takie znaczenie słowa „Маяк” podaje słownik. „Ojczyzna”? Proszę uprzejmie. „Stołeczny”? Jak najbardziej. „Zwycięstwo”? I „zwycięstwo” też się znajdzie, proszę pana, i „Sygnał”, i „Proporzec”, i „Lot” również. Po wojnie Ruscy mieli taką manierę nadawania nazw związanych z ojczyzną, partią, ustrojem, które obecnie postrzegamy jako dziwne. W tamtych czasach były zabiegiem propagandowym, dzięki któremu w każdej dziedzinie życia obywatel miał identyfikować się z ZSRR i komunizmem. „Nowy naród stu narodów”, pisał Tuwim w „Kwiatach polskich”. Stu? Po wojnie w Związku Radzieckim było 38 głównych narodowości i ok. 50 kolejnych, z których najmniejszy „naród” liczył ok. 400 osób. Wyobraźcie sobie taką mieszankę odrębnych zwyczajów, kultur, języków, wyglądu; reżim starał się ich wszystkich wtłoczyć w nowy schemat „człowieka radzieckiego”. Na marginesie: w spisach powszechnych Sojuza brak było narodowości polskiej, są tylko „inni” albo „nieokreśleni”, np. gdy dziecko pochodziło z mieszanego związku i trudno było jednoznacznie określić przynależność.

Wróćmy jednak do nazw: pozostaniemy przy ich oryginalnym brzmieniu, bo lepiej wpadają w ucho.
Po zakończonym sukcesem locie Gagarina w Kosmos użyto całej propagandowej machiny, aby mówiło się o tym na świecie. Uważam, że człowiek w Kosmosie to jedno z ważniejszych wydarzeń dla światowej pop-kultury. Na tym tle w przemyśle zegarkowym ZSRR fabrykom zmieniano dotychczasowe nazwy, i tak np. 1. Moskiewska FZ stała się „Poljotem”, Czystopolski Czasowyj Zawod – „Wostokiem”, Petrodworecki Czasowyj Zawod – „Rakietą” itd. Od tej chwili wszystkie zegarki z 1. MFZ (poza eksportowymi i wojskowymi) wychodziły jako „Poljot”, choć dla samej mechaniki zegarka niewiele się zmieniło. A jak wielka była produkcja? 1 Moskiewska/Kirow/Poljot była największą radziecką fabryką zegarków. Wypuszczała między 1,1 mln szt. rocznie w 1955 r. a 2,7 mln szt. rocznie w 1972 r., z czego ok. 70% szło na eksport do 63 krajów, pod własną nazwą, jako zewnętrzny brand (np. Exacta, Corsar, Nairi), albo w postaci mechanizmów i części do nich (również jako no-name, bez oznaczeń producenta, do zegarków zachodnich).

Dla wyjaśnienia zagadnienia: zegarek automatyczny oprócz normalnego mechanizmu posiada układ, który pod wpływem ruchu powoduje „nakręcanie”, czyli magazynowanie energii w ściskanej sprężynie, umieszczonej w bębnie. Wcześniejsze wersje tego pomysłu, np. „bumper”, miały rodzaj wahadła, które kołysząc się podczas ruchu ręki czy nadgarstka, przekazywały ruch oscylacyjny przez szereg kół na wałek sprężyny. Potem były małe wahniki wykorzystujące ruch obrotowy w jednym kierunku, a finalnie duże wahniki, o średnicy nawet większej niż sam mechanizm, o ruchu jedno – lub dwukierunkowym. W pewnych rozwiązaniach zegarek równolegle z naciągiem automatycznym da się nakręcić ręcznie, jak zwykłego manuala (np. gdy leży sobie w szufladzie długo niewykorzystywany a chcemy go założyć), w innych (np. Seiko 7009A) działa tylko automat.

Pierwszym radzieckim zegarkiem automatycznym była „Radina” („Ojczyzna”), produkowana od 1954 czy 1956 r. na mechanizmie 2415A. No i tu mamy zderzenie ze wschodnią „myślą techniczną”. Do podstawowego - i całkiem dobrego - mechanizmu produkowanego w fabryce im. Kirowa (jak uważam – opartego na projektach szwajcarskich), dołączono zabezpieczenie antywstrząsowe osi balansu i niezbyt udany moduł jednokierunkowego automatu. Może za bardzo wybrzydzam w stosunku do prawie 70-letnich zegarków, ale powszechną przypadłością było wycieranie się łożyska rotora, przez co element obrotowy dostawał luzu i „bił” na boki, ocierając o kopertę i mechanizm. Nie podoba mi się również sposób przekazania ruchu, bo koła zdawcze i ich blokada wymagają szczególnej troski. Ta wersja była łożyskowana przez 22 kamienie, ale w powszechnej opinii był to pomysł dość ”surowy”. O dziwo, małe chińskie rączki produkują do dziś zegarek pod tą nazwą na ich własnym Seagullu.

Poniżej zdjęcie mechanizmu "Radiny" ze zdemontowanym wahnikiem, mechanizm kompletny i dwa moje zegarki, w tym ostatni z oryginalnym pudełkiem fabrycznym.
c.d.n.
straga - #tikutak #zegarki #zegarkiboners #ciekawostki #zainteresowania #hobby #grupa...

źródło: 3 rodina

Pobierz
  • 6