Wpis z mikrobloga

#wroclaw #creepystory
Podzielcie się sytuacjami dla was niepokojącymi we Wrocławiu. Ja miałam kilka na przestrzeni lat
1) w 2008 roku odwiedzałam kogoś w Trzebnicy ale postój był we Wrocławiu. Widziałam wtedy kilka plakatów że zdjęciami osób które zaginęły. Podajze dwóch chłopaków i dziewczyna. Bardzo mnie to wystraszyło.
2) cyganka na dworcu zaczęła coś do mnie gadać po cygańsku, kiedy odmówiłam zaoferowanej mi wróżby za pieniądze ( siedziałam na ławce i mocno trzymałam przy boku skórzaną torbę, która dostałam w prezencie) pstryknęła mnie w czoło i odeszła. Gdyby wstałam, odpadło mi jedno " ramiączko" od torby, dodam że nie takie cienkie i szyte. Wyglądało jakby ktoś przeciął je nożem.
3) mieszkałam na psim polu przy Galla Anonima, jeździłam do pracy tramwajem ( do urzędu miasta na rynku). Było ciemno bo w końcu zima, kiedy przechodziłam mostem, mijał mnie chłopak który wpatrywał się we mnie z szalonym uśmiechem i oblizał wargi. Czułam silny niepokój całą drogę do przystanku
4) kiedy jechałam tramwajem przy blokach mieszkalnych, jestem pewna że na pierwszym piętrze zobaczyłam wisielca.
Sylwetka wisiała nad sufitem i miała lekko pochyloną głowę w bok.
5) usłyszałam legendę o nawiedzonym bloku w którym znikają ludzie. Widziałam go ale nie miałam odwagi wejść
  • 23
mieszkałam na psim polu przy Galla Anonima,


@ewa-m: To są Karłowice, a nie Psie Pole

Sylwetka wisiała nad sufitem


Spróbujesz opisać to innymi słowami?
@Wozyack: no widać było sylwetkę która jakby zwisała nieruchomo, nie byłam na tyle blisko by się przyjrzeć ale to wyglądało jakby powiesił się na żyrandolu czy coś takiego. Nie podam szczegółów, to było lata temu