Wpis z mikrobloga

Wczesne lata 90, duże miasto, niedziela rano.

Miałem takiego sąsiada - mega dziwaka i zakręconego typa. Był on strasznie przewrażliwiony na punkcie żuli przychodzących pod moją kamienicę chlać tanie wińszczaki, zawsze ich przeganiał. Pewnego niedzielnego poranka, na podwórko przyszedł facet, dodam, że porządny - nie żul. Faceta musiało nieźle przycisnąć, bo poszedł w krzaki za dużą potrzebą. Sąsiad jak go zobaczył z okna, wybiegł do niego w szlafroku i z pełną powagą mówi:

-Panie, zbieraj pan to!

Facet nieco zdziwiony zaczyna dyskutować z sąsiadem. Rezultat był taki, że o 8 rano w niedzielę cała kamienica z okien obserwowała jak sąsiad kłóci się z jakimś kolesiem trzymającym swoje ekstrema zawinięte w liście o to czy mógł tutaj przyjść sobie za potrzebą.

#maxlegenda
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach