Wpis z mikrobloga

Bortnikoff - Oud Maximus

Jest to zapach piękny i majestatyczny, dla mnie z gourmandowym zacięciem. Wyobraźcie sobie proszę pyszne danie, skąpane w esencjonalnym sosie (waszym ulubionym!), które pakujecie do pudełeczka i zabieracie ze sobą do pracy. Zjadacie je ze smakiem, a resztki gęstego sosu spływające po plastikowych bokach zamykacie szczelnie, by nic nie wydostało się z niego w drodze powrotnej. Pudełko niestety zostawiacie w biurze.

Kiedy kolejnego dnia szykujecie do wyjścia, podcinając wystające włoski na brodzie, nagle otrzymujecie grzmiący telefon. Padają dwa słowa: "Zwalniam Cię". Doznajecie załamania nerwowego, przez co przez długie dni nie wychodzicie z domu. Po kilku tygodniach stajecie na nogi i przypominacie sobie, że zostawiliście w tym #!$%@? Januszexie swoje ukochane pudełeczko. Nie zostawicie go tam, bo po co mają jeszcze coś po Was mieć - na pewno nie po tym, jak Was potraktowali...

Pudełeczko oczywiście odzyskaliście. Nikt nie pokusił się na wypełniony czarną breją artefakt po obcej cywilizacji. Kiedy otwieracie wieczko już to czujecie. <Wyyyyy> z takim strumieniem powietrza napływa zapach zgnilizny, zwierzęcych odchodów i serka, jak to ktoś mi opisał. Co ciekawe, ser i obornik nie są od siebie odseparowane. Ten prawdziwie kozi ser jest sowicie wytaplany w oborniku, przy czym całość ma pewną dodatkową woń.

Stajnia jest całkowicie zaniedbana. Starsza Pani nie ma już siły chadzać po gospodarstwie i karmić zwierząt. Co słabsze osobniki po prostu padły, a ich marne zwłoki zaczęły gnić, przeplatając się tym samym z resztą zapachów w pomieszczeniu. Dokładnie tak mój - powiedzmy sobie szczerze - baby virgin, niedoświadczony i przyzwyczajony do crowd pleaserów nosek odbiera otwarcie Oud Maximusa.

Co się dzieje dalej? No to przypomnijcie sobie ten ser. Do historii dochodzą dwie postacie. Wasz synek (ułożony młody człowiek) oraz taki wiejski rudy grubasek, który znęca się nad resztą nieletniej społeczności. Załóżmy, że się zakolegowali, no a potem jakoś tak się stało, że oboje włamali się za namową rudego do gospodarstwa starszej pani. Bully nie powstrzymał swojej natury i natarł wasze dziecko tym obsranym serem. Młody przybiegł do domu w strachu. Wiecie, co się wydarzyło, nie mniej jednak wrzuciliście go pod szlaucha i pozbyliście tego odoru z piekieł. No to w czym rzecz? Dalszy etap życia zapachu to nadal Wasze kochane dziecko, nawet pachnie ładnie, serio. Niestety, czasem przypominacie sobie ten odór, kiedy młody biegł z krzykiem do domu. To ślad po traumie.

I tu rodzi mi się nie-ofensywne pytanie. Czy jest sens, poza ciekawością, łożyć takie ogromne pieniądze na coś, co może być nawet ładne, jeśli w otwarciu to tak ordynarnie #!$%@?? Może jednak lepiej Gucci za 400 zł? Zapraszam do dyskusji.

Ale jak coś, to ja się serio nie znam. Po prostu czasem wącham #perfumy
MeumCerebrum - Bortnikoff - Oud Maximus

Jest to zapach piękny i majestatyczny, dla m...

źródło: Zabawa-przed-chatą-1

Pobierz
  • 4
  • Odpowiedz
@MeumCerebrum z ekonomicznego punktu widzenia oczywiście że nie jest, tak samo jak Aventus w dobie obecnych wszędobylskich klonów (które są dobre jakościowo) nie jest wart więcej niż 4zł/ml ALE:
1) jeśli jesteś fanem marki to czemu nie,
2) jeśli fakt zapłacenia tylu pieniędzy za perfumy podbija ci w podświadomości ich zapach to czemu nie,
3) jeśli traktujesz perfumy jak dzieła artysty to czemu nie, niektóre obrazy są warte miliony mimo że ich
  • Odpowiedz