Wpis z mikrobloga

#raportzpanstwasrodka
Przyjechaliście do Się Ryp na objazdową wycieczkę po Angkor Watach.
Macie wolny czas więc spacerujecie główną drogą nr 6 w mieście. Ulica ta ma kilkanaście przecznic w tym słynną Pub Street. Poza tym obszarem są zabudowania wiejskie z błotnistymi gruntowymi ścieżkami. Wędrujecie więc po "mieście" a przed waszymi oczami biegają lub przejeżdżają motorynkami dziwne postacie w krótkich gaciach i przepoconych koszulkach - biali ludzie na bani. Wspólną ich cechą są trzymane w ręce w pozycji selfie kamerki. Ci ludzi gadają coś do siebie bez przerwy. Odkrywacie, że rozumiecie ten język. To Polacy? Tak, mówią do siebie po polsku.
Myślicie sobie: co do *u*r*wy się tu odpi**da*la?. Patrzysz i oczom nie wierzysz, pierwszy, drugi, trzeci, czwarty, piąty, szósty, siódmy, ósmy,, ilu ich tu jest? Jakaś ośmiornica? całe miasto opanowane przez nich. Widzisz reakcje khmerów, którzy na ich widok chowają się za czymkolwiek się da.
Gdzie my *u*rw*a trafiliśmy????
  • 9
@kaszanka5555: to na pewno. Oni bez klapka nie istnieją i zmiana terenu im nic nie da, bo formuła gniota jest ciągle ta sama czyli snucie się w lewo i w prawo, i zamulanie. Ciekawe czy po powrocie na magazyny i przeproszeniu się z komornikiem zwiną kanał czy po jakimś czasie znowu wyjadą gdzieś do wolnościowego raju #!$%@?ć te kocopoły za kasę, którą w 100% zarobili w europejskim zamordyzmie.