Wpis z mikrobloga

Mam ciekawą obserwację odnośnie dużych marketów. Zwróćcie kiedyś uwagę na zachowanie ludzi na poszczególnych działach, przykładowo: na warzywach i pieczywie - ciągły pęd, stres, szarpanie woreczków, #!$%@? macaczy bułkowo-warzywnych, płaczące dzieci pozostawione samopas w wózkach, klikanie na tej wadze, naklejki z ceną nie chcą wyjechać - no kurde, ogólnie - WOJNA! Mięsny? To samo - pchanie się, ludzie jakby mogli to by głowę wsadzili w tą szybę z wędlinami, darcie się - TYLKO CIENIUTKO TĄ POLĘDWICĘ! - stoisz sobie grzecznie, to w 5 minut Cię obstuka kilkanaście osób, ciągła walka.

A stoisko z alkoholem? Pełna kultura, cisza, kontemplacja, ludzie patrzą na te butelki jak na obrazy w galerii sztuki, odnoszenie się do siebie z szacunkiem, odnoszenie się do towarów z szacunkiem, odkładnie towarów na miejsce, słychać często - "dziękuje", "przepraszam", "proszę", "ależ oczywiście, że pomogę podać ten trunek z wyższej półki", "o spójrz Kochanie, po tym jeszcze nie wymiotowałem" - jakbym przyszła na jakąś wystawę do muzeum, serio - inny świat.

#przemyslenia #polska #gownowpis
  • 42