Wpis z mikrobloga

Mam ciekawą obserwację odnośnie dużych marketów. Zwróćcie kiedyś uwagę na zachowanie ludzi na poszczególnych działach, przykładowo: na warzywach i pieczywie - ciągły pęd, stres, szarpanie woreczków, #!$%@? macaczy bułkowo-warzywnych, płaczące dzieci pozostawione samopas w wózkach, klikanie na tej wadze, naklejki z ceną nie chcą wyjechać - no kurde, ogólnie - WOJNA! Mięsny? To samo - pchanie się, ludzie jakby mogli to by głowę wsadzili w tą szybę z wędlinami, darcie się - TYLKO CIENIUTKO TĄ POLĘDWICĘ! - stoisz sobie grzecznie, to w 5 minut Cię obstuka kilkanaście osób, ciągła walka.

A stoisko z alkoholem? Pełna kultura, cisza, kontemplacja, ludzie patrzą na te butelki jak na obrazy w galerii sztuki, odnoszenie się do siebie z szacunkiem, odnoszenie się do towarów z szacunkiem, odkładnie towarów na miejsce, słychać często - "dziękuje", "przepraszam", "proszę", "ależ oczywiście, że pomogę podać ten trunek z wyższej półki", "o spójrz Kochanie, po tym jeszcze nie wymiotowałem" - jakbym przyszła na jakąś wystawę do muzeum, serio - inny świat.

#przemyslenia #polska #gownowpis
  • 42
  • Odpowiedz
@magazynierka_4k: Taka rozkmina - ludzie starsi przy stoiskach z owocami czy mięsem zachowują się jak zwierzęta bo w czasach PRL było prawo dżungli, towaru mało a chętnych dużo - kto nie był pierwszy w kolejce nie dostał. Ich mózgi są tak zaprogramowane. Alkohol był zawsze, z tym nie ma problemu. Skąd wiem? - Bredzę
  • Odpowiedz
@magazynierka_4k: co do chamstwa i prostactwa w warzywach i mięsie, to się trochę zgodzę, ale obserwuję to bardziej u ludzi starszych. Za to w dziale z alkoholami to czasem nawet słowo zamienię z kimś kto wybiera whisky czy piwo.
  • Odpowiedz