Wpis z mikrobloga

@madretrudneslowo: wściekły bo nie ze swojej winy nie byłem na tym. Stałem pół godziny ponad na przystanku, nic nie przyjechało bo jakiś wypadek czy diabli wiedzą co. Jak w końcu zaczęło jechać to ogarnąłem że spóźniony prawie godzinę bym był, a kto wie co by mi wymyśliła w swojej główce, więc stwierdziłem że nie jadę -.- Ale wstać musiałem... Jakbym wczoraj zdecydował że nie jadę to chociaż bym się wyspał ;p