Wpis z mikrobloga

#mafsaustralia - odcinek 5 - pora na trochę szydery mojej i nie tylko ¯\(ツ)/¯

Melinda i Layton małżeństwo producentów pieniędzy.

Layton: Opowiada o trawce, medycynie i zwierzętach i nikogo nie dziwi, że marihuana czyni go na tyle bogatym, że może jeździć Porsche.
Żeni się z Melindą, która ma 187 firm (jeśli dobrze pamiętam). Każda z tych firm zajmuję się tym samym, ale to nie ważne. Wygląda na to, że ona też jeździ porsche. Póki co dopasowani idealnie, przynajmniej pod względem fur.

Melinda uważa, że faceci, którzy lubią brunetki, kłamią. Przygotowując się do tego wielkiego dnia, zrobiła sobie botoks pod pachami i ok, wierzę jej bo jest przecież bogata i nie musi wydawać pieniędzy na jakieś tam antyperspiranty. Jej przysięga małżeńska brzmi jak ostrzeżenie: "Jeśli zarabiasz mniej niż osiem cyfr rocznie, nie jesteś wystarczająco dobry" Przysięgę wykorzystuje też po to, by przemycić w niej info o tym, jak dumna jest ze swojego wyglądu i ogólnie daje znać mężowi, że jest wielkim szczęśliwcem i w ogóle to trafił na jednorożca. XDXDXD

Pech chce, że Layton z nią wygrywa, zarówno swoją przysięgą, zachowaniem, luzem, przemową przy stole i pewnością siebie, której nie musi manifestować ani głośno o o niej mówić bez końca, a do niej dociera, że nie zrobi na mężu tak wielkiego wrażenia jak sobie to wyobrażała. Na przyjęciu weselnym Latyon daje jej przestrzeń, ponieważ jest samoświadomym królem, ale ona myśli, że próbuje zwerbować gości weselnych, aby stanęli po jego stronie? Lol, aż chce się krzyknąć "Melindo to ślub, a nie jakiś yebany konkurs popularności!"

Widać teraz jak pot, który nie znalazł ujścia pod jej pachami, teraz zalewa jej szare komórki.
Jeszcze jej tekst, że zniechęca ją, gdy ktoś próbuje ją zadowolić. O-YESOO. Żal mi jej! Musi mieć gówniane życie seksualne. Layton, który noc poślubną postanawia spędzić przed laptopem pracując jest zwieńczeniem tego wszystkiego.

Melissa: Napalona mamuśka ma do powiedzenia 20 000 słów dziennie, co jest zabawne, biorąc pod uwagę, że jej słownictwo składa się głównie ze słowa „#!$%@?”. Od siostry bliźniaczki dostaje prezent ślubny i jest nim nic innego jak SEXBOX z bielizną i pejczem. Istnieje zagrożenie, że obojętnie kto jej się na męża nie trafi, zostanie pożarty żywcem.
Eksperci wybrali jej na męża Josh'a - i oczyma wyobraźni widzę jak przybijali sobie piątkę, tarzając się po ziemi ze śmiechu i wznosząc za niego toast: "DASZ RADĘ CHŁOPIE"

Josh całe dnie spędza na układaniu klocków Lego i jest fanem bajek Disney'a. Sam ma uszy jak Myszka Mickey, jego dzieci to postaci z bajek (tak je nazwał) Disneyowski Tatuś mówi ekspertom (tak cicho, jakby nie chciał obudzić swoich dzieci), że chce partnera, który wie czego chce. Na co eksperci " MÓWISZ I MASZ" Dostał na żonę Melissę. która rzeczywiście wie, że chce wyłącznie dużego #!$%@?. ( Nie wiem czy to się liczy)
Pocieszającym w tym jego ślubnym nieszczęściu jest fakt, że ślub odbywa się w jakimś Disneyowskim zamku. To chyba w prezencie od produkcji, bo w tym zamku zaraz skończy się bajka zwana "szczęśliwym małżeństwem", a Disneyowski Tatuś, stanie się wibratorem podłączonym do wiecznego ładowania. I pomyśleć, że facet wziął na własny ślub Nintendo ¯\(ツ)/¯
  • 12
@Rosalinea: No ten sen zimowy to prawie, prawie zgadłaś :D a tak serio mam ostatnio jakiegoś lenia na pisanie. ale oglądam. dziś nie miałam jak klepać w klawisze, gdyż iż miałam wycinany brzydki pieprzyk na nodze i leżę prawie pół dnia. a na telefonie nie lubię pisać. ale obiecuję poprawę :D
  • 0
@Brid_Get: no na Ciebie to serio tutaj bardzo liczę. Też swoje bana- jagi usuwałam z ciała, nie zmądrzałam po tym, ale mentalnie sie wyciszyłam ….na jakiś tydzień lub dwa ¯\(ツ)/¯